niedziela, 30 grudnia 2012

One direction 3 odcinek 73


 One direction 3
Odcinek 73
Juliette i Niall siedzieli na lotnisku już od dwóch godzin. Oboje praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Ona czytała książkę, a on grał na telefonie. Niby byli parą, ale dziewczyna czuła, że teraz nad nimi zawisły czarne chmury i przed nimi ciężka próba.
- Muszę do toalety. – Stwierdziła. – Popilnujesz eee … książki?
- Jasne. – Odpowiedział nie przerywając gry na telefonie. Juliette uśmiechnęła się lekko i odeszła. Niall tymczasem zastanawiał się nad tym jaki jest na nią wściekły! Nie uwierzyła mu tylko głupiemu zdjęciu w plotkarskim magazynie! Jak tak można? Myślał, że ona Jul jedyna w niego wierzy i mu ufa … Nie spodziewał się, że tak go potraktuje. W końcu odłożył komórkę. Znudziła mu się już gra. Spojrzał na książkę ,,Miasto kości”. Hm, zawsze chciałem to przeczytać. – Pomyślał i wziął ją do ręki. – Przeczytam sobie trochę dopóki nie wróci. – Powiedział do siebie i otworzył na pierwszej stronie. – O Cholerka, główny bohater też jest blondynem. No, no my blondyni mamy w sobie to coś. Jesteśmy sexi. – Rzekł i odwrócił się czy aby na pewno nikt nie słyszał tego co przed chwilą powiedział. Nagle wróciła Juliette.
- Niall, cieszę się że moja książka ci się spodobała, ale możesz mi ją oddać?
- Zaraz … Tylko dokończę rozdział. – Odparł nie odrywając wzroku od lektury.
- Ale rozdział ma 40 stron!
- Bogu dzięki, bo to bardzo ciekawe. – Powiedział z uśmiechem. – No nie bądź zła, zaraz ci zwrócę. – Dodał. Dziewczyna usiadła obok niego z ciężkim westchnieniem.
- A mogłam kupić dwie takie same. Były w przecenie. – Mruknęła do siebie.
                                                                                  ***
Louis leżał od pół godziny na kanapie. Karen zaczęła poważnie się martwić o jego zdrowie. Pomimo że ją wkurzał, chciała dla niego jak najlepiej. No i jeszcze przed zemdleniem coś powiedział … Coś co bardzo chciała, zresztą nadal chce usłyszeć. Miała nadzieje, że jak tylko chłopak się ocknie normalnie porozmawiają i pogodzą się! Wtem Tomlinson otworzył oczy, ujrzał nad sobą Karen, jakiegoś nieznanego chłopaka i wysokiego mężczyznę, który wyglądał jak lekarz. Zresztą był lekarzem.
- Co … co się … stało? – Spytał przecierając oczy.
- Zemdlałeś. – Przypomniała mu dziewczyna. – Nie pamiętasz?
- Pamiętam, pamiętam. – Odpowiedział, przenosząc się do pozycji siedzącej. Zdał sobie sprawę, że znajdują się w hotelu plaza, tyle że przy wejściu.
- A więc panie Tomlinson, stwierdzam , że omdlenie było spowodowane stresami, których pan zapewne ostatnimi czasy doświadczał, mylę się? – Zapytał lekarz.
- Nie, nie. Ma pan rację. Szkoła i kariera, czasem trudno to połączyć. Ale czemu akurat zemdlałem w windzie? – Zaczął się zastanawiać.
- Myśleliśmy, że umrzemy. – Powiedziała z lekkim uśmiechem, Karen. – Na szczęście, jak widzisz, żyjemy.
- Ah, no tak! Teraz sobie przypominam! – Wykrzyknął, pukając się teatralnie w czoło. – Zemdlałem … - Powtórzył, jak gdyby coś sobie przypominał.
- No to ja już pójdę nic tu po mnie. Jedyne co zalecam, to unikać stresów i jeść dużo owoców. – Stwierdził lekarz.
- To pierwsze da się załatwić, ale to drugie hm … zdecydowanie nie. – Odpowiedział Louis. Lekarz uśmiechając się poszedł, nieznany chłopak także. Zostali sami. Tylko on i ona.
- To ten eee … Jak myśleliśmy, że umrzemy to … Ekhem, znaczy czy ty pamiętasz cokolwiek z tego co wydarzyło się w windzie? – Spytała niepewnie Karen, siadając obok Louisa.
- Dałem ci bransoletkę, opowiedziałem o najgorszych wydarzeniach z mojego życia i o cholera! Karen przepraszam, ja naprawdę nie chciałem!
- Czego? – Dziewczyna bała się, że zaraz powie, że nie chciał wyznać jej uczuć i to było głupie.
- Nazwać cię szmatą. Naprawdę tak nie myślę, nie wiem jak milion innych dziewczyn, które zazdroszczą ci zajebistego chłopaka i urody …
Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Zajebistego byłego chłopaka. – Zauważyła. – Zresztą, nie o to mi chodziło. Powiedziałeś coś jak myśleliśmy, że umrzemy i … czy pamiętasz co to było? I czy nadal tak uważasz?
- Hm … - Począł się zastanawiać. – Mogłem powiedzieć, że kocham marchewki i Harre’go.
- I? Powiedziałeś, że kochasz kogoś jeszcze …
- Moją mamę? – Zapytał zdziwiony, że coś takiego kiedykolwiek mogłoby przejść mu przez usta. – Ależ byłem głupi … Nie żebym jej nie kochał, nie, nie. Ale … ona jest stuknięta!
- Trochę tak, ale to Twoja mama …
- Moja stuknięta mama. – Rzekł ze śmiechem. – W każdym razie, nic więcej nie pamiętam. Jeżeli powiedziałem coś jeszcze, puść to w niepamięć, myślałem że umrzemy!
- Jasne. Oczywiście, że puszczę to w niepamięć. – Powiedziała uśmiechając się smutno. – Dobra, chodźmy już. Twoja mama na pewno nas wyczekuje.
- Racja. Chodźmy.
                                                                                  ***
Niall czytał książkę od godziny podczas gdy Juliette z nudów zaczęła grać na jego telefonie. Czas upływał im całkiem miło. W ogóle ze sobą nie rozmawiali, ale to nie miało znaczenia. Ani trochę nie czuli się skrępowani w swoim towarzystwie, wręcz przeciwnie. Sielankę, zburzył im komunikat, że samolot do Irlandii, przyleci za 10 minut. Horan oddał Jul książkę i odebrał swój telefon.
- Wesołych świąt. – Powiedziała dziewczyna, patrząc jak chłopak pośpieszenie zabiera swoje walizki.
- Wesołych świąt. – Odpowiedział z lekkim uśmiechem i już miał się oddalić, jednak zatrzymał się. – Słuchaj … mam nadzieje że spędzimy razem sylwestra, co? Razem z chłopakami idziemy do klubu … oczywiście to porządny klub.
- Jasne, że spędzimy razem sylwestra. – Przytaknęła z uśmiechem.
- Bo ten … chciałem kogoś pocałować o 00:00 i … jakoś tak chciałem ciebie, pocałować.
Juliette roześmiała się.
- Zabawnie się jąkasz, wiesz? – Spytała z rozbawieniem. – Dzięki, że to ze mną chcesz się całować, a nie z Demi Lovato.
- Jesteś okropna! – Powiedział z uśmiechem. – Chociaż … zależy jaki dekolt będzie miała …
- Dobra, idź już bo się spóźnisz.
- No to lecę … - Powiedział z wielkim ociąganiem. – Chciałem żebyś wiedziała, że …
- Ja też, będę tęsknić. No już, idź.
Niall spojrzał na nią, a potem szybko zerknął czy samolot jeszcze nie nadleciał. Kiedy stwierdził, że nie, wypuścił walizki z rąk i podbiegł do Juliette po czym ją pocałował. Dziewczyna była nieco zaskoczona, tym gestem, ale odwzajemniła pocałunek.
- Kochałem, kocham i będę kochać. – Wyszeptał jej do ucha i równie szybko jak ją pocałował, tak puścił. Zanim Juliette zdała sobie sprawę, co przed chwilą się stało Nialla już nie było.
                                                                       ***
Wreszcie nadszedł 31 grudnia, czyli sylwester. One direction postanowiło, że spędzą je w klubie. Niall i Juliette, jako tako się pogodzili. Po prostu postanowili o sprawie z Demi więcej nie rozmawiać, tak będzie lepiej. Louis nadal zastanawiał się co miała Karen na myśli mówiąc o tym, czy pamięta coś co powiedział w windzie, a Harry zadręczał Liama pytaniami co zrobić aby matka Louisa mu przebaczyła. On jednak stwierdził, że jeśli Christina się na coś uprze, to nie ma bata! Trzeba odpokutować tyle ile potrzeba. Ta odpowiedź nie zadowoliła Harre’go ani trochę. Znów Zayn, postanowił odwiedzić Megan. Nie miał pojęcia gdzie mieszka, ale spędza tyle czasu z Zooey, że powinna tam być. Nie chciał do niej dzwonić. Nie zasługiwała na to, lecz aby jej wszystko wyjaśnił. Pomyślał, że jeśli wyzna, że mu na niej zależy pomimo iż ma 17 lat a ona 22 to mogą być razem, albo chociaż spróbować.
- Pączki są? Są. Cola jest? Jest. Kanapki są? Są. Ciastka są? Są. Czekolada jest? Jest. – Mówił Niall sprawdzając torbę po raz dziesiąty. Na kanapie siedział Zayn, który bezmyślnie przewijał programy.
- Niall mój inteligentny przyjacielu, zapewniam cię, że nie zagłodujesz w klubie. – Powiedział z uśmiechem.
- W takim razie po co ci lusterko? Przecież w klubie nie wypadną ci wszystkie włosy!
- Hej! Włosy są ważne! – Stwierdził donośnym tonem, wyłączając telewizor. – Po za tym, idę do Megan. Mam nadzieje, że spędzimy razem sylwestra a o 00:00 ją pocałuje i powiem że mi na niej zależy.
- Bardzo, bardzo pomysłowe. – Odpowiedział z sarkazmem.
- Zazdrościsz, że masz takie nudne życie z Juliette.
- O nie, nie. Po sprawie z Demi, mam dosyć ciekawego życia. Wolę je mieć nudne, ale z Juliette. Nie chciałbym się nudzić z nikim innym.
Zayn wywrócił oczami.
- Ty i te twoje kiczowate teksty. Naprawdę stać cię na coś lepszego.
- Czyli jaki tekst Twoim zdaniem nie jest kiczowaty? – Spytał zmierzając go pytającym spojrzeniem.
Wtem do pokoju wtargnął Liam.
- Powiedz, że ma fajne cycki.
- A właśnie, Liam, dzwonili z pralni i powiedzieli, że te różowę spodnie z serduszkami się nie doprały. – Rzucił Horan.
- Zayn, dzwonił fryzjer i powiedział, że przypadkiem zrobił ci damską fryzurę. – Odpowiedział na to Payne z niewiadomo jakiego powodu.
- Hej! Za co mi się dostało? – Jęknął.
- Nie wiem, nie mogłem nic o Niallerze wymyślić.
W tym momencie, Harry zakomunikował, że za 2 godziny idą do klubu, zabawić się! W końcu jakoś trzeba uczcić sylwestra! Malik powiedział, że z nimi nie idzie, Niall stwierdził, że musi jechać po Juliette, Liam planował fajne teksty na podryw dziewczyn, a Harry z Louisem obmyślali plan jakieby tu żarty porobić chłopakom. Kiedy byli przy 5 punkcie ich rozmyślań, zadzwonił telefon Tomlinsona.
- Siema ojcze. Co tam? Problemy w sypialni? – Zapytał na wstępie, a potem złapał się za usta! Oh god why? – Pomyślał.
- Nie, a nawet jakby były wolę sięgać rad Harre’go. Więcej w nim geja niż w Tobie. W każdym razie, dowiedziałem się, że idziesz do klubu no i Jim nie ma planów więc …
- Cholera nie! – Krzyknął. – Mam dosyć tępaka! On mi niszczy życie!
- No ale … bo zaprosił Karen i … no cóż, trudno. Zaproszę ich do siebie. Pa, Lou.
- Zaraz, zaraz … - Powiedział Tomlinson, któremu na samo brzmienie imienia Karen, przeszły ciarki po całym ciele. – Ona tam będzie? Z nim?
- No tak ale jak to problem …
- No wiesz … klub nie jest zarezerwowany tylko dla nas … Mogą przyjść. Nie ma sprawy. – Odpowiedział z uśmiechem. John, odetchnął z ulgą.
- Super. Powiem im to. Ucieszą się, narka.
Po tych słowach rozłączył się. Louis wybrał następny numer, pomimo iż, Harry pytał o co chodzi. Kumpel zupełnie go olał!
- Halo? Eva? Masz może plany na sylwestra?
Harry zrobił na to wielkie oczy! Jego przyjaciel chyba sobie żartuje! Najpierw gada: Karen kocham ją! Potem: Nienawidzę tej … później znów: Chce z powrotem Karen! A teraz: Eva masz może plany?
Louis jest nieprzeiwydwalny i nawet wróżka nie odgadnie jego myśli. Kiedy chłopak się rozłączył Hazza wtrącił:
- Eva? Naprawdę?
- Jim? Naprawdę? … Jak Karen mogła mi to zrobić?
- No wiesz … chciała żebyś jej wybaczył, ale ty nie chciałeś …
- To nie jest powód by zapraszać tępaka! Póki ona będzie się z nim widywać ja będę widywał się z Evą, proste. Jak sama nie zrozumie to ja jej tego nie powiem.
                                                                       ***
W klubie było dość głośno. Każdy pił alkohol i świetnie się bawił. Juliette nie była przyzwyczajona do takich miejsc, a Niall ucieszył się, że spakował jedzenie gdy okazało się, że nie ma całego stołu żarcia! Liam od razu zamówił cztery drinki tak na rozpoczęcie imprezy, a Louis był zmuszony wysłuchiwać Evy, która mówiła jak to się cieszy, że ponownie ją zaprosił. Cały czas rozglądał się za Karen i Jimem. Miał im za złe to, że się widują. Harry znów został otoczony przez tłum dziewczyn krzyczących, że jest ich miłością życia.
- A moją miłością życia jest Justin Bieber i dajcie mi spokój!
- Ty jesteś … - Zaczęła jedna i z dziwną miną odeszła od niego.
- Tak jestem! A teraz dajcie mi spokój!
- Ja też lubię chłopaków! – Pisnęła inna dziewczyna. – Tyle nas łączy!
Harry wywracając oczami zwiał przed nimi. Przysiadł się do Liama który kończył trzeciego drinka. Został mu jeszcze jeden i może iść na podryw.
- Coś się tak zmachał? – Spytał ze śmiechem.
- Zwiewałem przed tłumem dziewczyn. – Wyjaśnił zamawiając alkohol.
- Ty głupi jesteś? Zwiewać przed dziewczynami zamiast dać numer telefonu? Pogrzało cię? – Zapytał nie mogąc uwierzyć, że jego przyjaciel zrobił coś takiego!
- Wolę być głupi niż zaliczyć pięć dziewczyn jednego wieczoru nie znając ich imion.
- A ja wole zaliczyć pięć dziewczyn jednego wieczoru niż rozpaczać po Karen.
- A ja wole rozpaczać po Karen niż szczycić się byciem puszczalskim.
- Sugerujesz, że się puszczam?!
Ich rozmowie przysłuchiwał się Louis, który domyślił się, że będzie z tego nie zła kłótnia. Od razu podszedł do nich i zaczął z uśmiechem:
- Drogi Liamie, Harry nie miał tego na myśli.
- Owszem miałem. – Odpowiedział dumnie Styles.
- Nie, Harry, nie miałeś tego na myśli. Nie kłam. – Syknął Tomlinson do niego.
- Skłamałbym mówiąc że nie miałem tego na myśli.
Louis coś miał powiedzieć, ale zauważył Karen i Jima! Pozostawił Liama i Harre’go samym sobie, mając gdzieś czy się pokłócą, pobiją czy wydrapią oczy.
Podbiegł do Evy i złapał ją za dłoń. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona! Była pewna, że podoba się chłopakowi i naprawdę zapomniał już o swojej byłej.
- Karen! Jim! – Powiedział ze sztucznym uśmiechem. – Jak miło was widzieć! Nie miałem pojęcia, że przyjdziecie tutaj razem!
- Jak to? – Zdziwił się Jim. – Twój ojciec mówił, że nie masz nic przeciwko.
Louis zmierzył go morderczym spojrzeniem, jednak nic na ten temat nie powiedział. Tymczasem, odezwała się Eva:
- Super, że jesteście razem! Może w końcu Louis o tobie zapomni Karen i o tym co mu zrobiłaś. – Rzekła z uśmiechem. Dziewczyna pomyślała, że zaraz jej przyłoży! To było chamskie i bezczelne. Po za tym ona i Jim nie są parą i raczej się na to nie zanosi. Po prostu on wpycha się wszędzie gdzie tylko się da! A Karen korzysta z okazji ponieważ może zobaczyć się tak z Louisem. Ot cała prawda, a ona zamiast to powiedzieć, odparła:
- Tak, mam nadzieje że zapomni.
Tomlinson zrobił wielkie oczy! Czyżby Karen była z Jimem? Jak w ogóle do tego doszło! Pięknie, pięknie wpierw on, Harry, Jim i kto dalej? Może Liam albo Max?
- Czyli jesteście razem … - Wypsnęło się chłopakowi z większym rozczarowaniem niż przypuszczał.
- Nie … - Odparła Karen, jednak za cicho. Lou jej nie usłyszał i jeszcze Jim zaczął gadać, żeby z nim zatańczyła. Eva tylko nawijała jaką wspaniałą parą są Karen z Jimem i życzy im szczęścia. Tomlinsowi w ogóle nie chciało się tego słuchać. Zniknął jej z oczu. Przy barze siedział samotnie Harry.
- Najgorszy sylwester w moim życiu. – Skomentował zamawiając drinka.
- Niby czemu?
- Wyobraź sobie że Karen chodzi z Jimem! – wykrzyknął waląc głową o blat. – Za co? Ona nawet nie wie jak łamie mi serce!
- Karen z Jimem? Lou ty głupku! Ty nie wiesz jak ona na ciebie paczy! Nawet nie wiesz jakbym chciał żeby tak paczała na mnie! Ona cię kocha, idioto! Idź odbij ją z ramion Jima i pocałuj! Dam ci 10 milionów jak nie odwzajemni pocałunku.
- Wow, Styles! Ty naprawdę tak uważasz … Ale żeby zakładać się o takie grosze? – Spytał ze śmiechem. – Jest jeszcze jedna rzecz którą nieco spierniczyłem …
- Niby jaka?
- Kiedy zatrzasnęliśmy się w windzie myślałem, że zginiemy! Wtedy odważyłem się powiedzieć że zależy mi na niej i chce z nią być do końca życia … tylko zanim dokończyłem to zdanie zemdlałem. Potem obudziłem się na moment i chciałem powiedzieć że ją kocham ale … no znów nie wyszło … a gdy naprawdę się ocknąłem … błagam nie bij! – Louis zamknął oczy. – A gdy się ocknąłem powiedziałem, że nic nie pamiętam.
- Co? Jaki jest sens w wyznawaniu uczuć a potem gadania, że nic takiego nie miało miejsca! Czałoby jej w ogóle nie robić nadziei. Nie dziwię się, że przyszła z Jimem. On by nigdy niczego takiego nie zrobił.
- Nie wiedziałem co mam zrobić! Musiałbym powiedzieć: Kocham cię, ale na razie nie możemy być razem. Poczekasz na mnie jakiś rok póki zapomnę o tym co mi zrobiłaś?
- Uważasz że by nie poczekała? Stary poczekałaby nawet 10 lat.
- Musiałaby przez 10 lat nie sypiać z innymi. Harry, nie mogę wymagać od niej czegoś czego sam bym nie zrobił. Rok to jeszcze, ale 10 lat? Teraz to Hazza, pojechałeś. – Powiedział ze śmiechem.
- To chociaż jej powiedz, że pamiętasz to co powiedziałeś. Albo o 00:00 pocałuj ją.
- Albo mogę zwodzić ją cały rok! Wiesz … całować mówiąc że mi na niej zależy … wtedy nie będzie umawiać się z innymi ponieważ będzie pamiętać że ją kocham. A po roku stwierdzę że chce znów z nią być. Super pomysł, co?
- Tak w pełni się z tobą zgadzam. – Powiedział z ironią. – Lepiej robić jej przez rok złudne nadzieje niż powiedzieć: Kocham cię, poczekaj na mnie rok jeśli ty czujesz to samo co ja.
Louis zaczął się głęboko zastanawiać. Harry ma trochę racji. W końcu takie zachowanie byłoby w pełni bezczelne. Karen zraniła go, ale powiedziała dość szybko prawdę. Nie mógł jej zrobić czegoś takiego nawet … nawet jeśli obawiałby się, że nie wytrwa i da sobie z nim spokój.
- Powiem jej to. Masz rację. Powiem jej że jeśli mnie kocha musi na mnie poczekać tyle ile trzeba. Pójdę jej poszukać. – Stwierdził i odszedł od przyjaciela.
                                                                       ***
Zayn zapukał już 5 raz do drzwi apartamentu Zooey. Megan nie odbierała jego telefonów, a nie wiedział gdzie mieszka. Najprawdopodobniej będzie właśnie u niej. ,,A może zołza jest na imprezie sylwestrowej” – Pomyślał. Nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. ,,A jednak!”.
- Zayn? – Spytała zaskoczona.
- Zooey? – Chłopak nie mógł jej poznać! Prawie nie miała makijażu, była ubrana tak … zwyczajnie i wyglądała jakby płakała.
- Nie Marlin Monroe. – Odpowiedziała wywracając oczami.
- Stało się coś? Zabrakło ci błyszczyku? – Spytał dopiero po chwili zdając sobie sprawę ze swojego sarkazmu.
- Spadaj. – Rzekła i już chciała zamknąć drzwi, jednak chłopak je przytrzymał.
- Jest może Megan? W ogóle nie mogę się z nią skontaktować.
- Nie ma. Pojechała na sylwestra do rodziny. – Powiedziała i ponownie chciała zamknąć drzwi, ale Zayn znów jej nie pozwolił.
- A tobie co się stało? Wyglądasz jakbyś płakała …
- Nie ważne! Idź sobie! Nie potrzebuję ani ciebie ani żadnego innego chłopaka!
- A więc tak! Problem z chłopakiem, co? Zerwał z tobą? – Zgadywał. – Nie martw się nie ten to następny frajer.
- Żeby tylko zerwał! – Krzyknęła i wybuchnęła płaczem. Zayn zaczął panikować! Nie przywykł, że w jego obecności dziewczyny płaczą! A raczej błagają na kolanach żeby je pocałował, albo chociaż przytulił. – Powiedział, że musi zacząć nowy rok z kimś na jego poziomie! A ja to cholera na jakim jestem poziomie?! – Dziewczyna usiadła na kanapie.
- Zdecydowanie za wysokim dla niego. – Stwierdził z uśmiechem. – Wiesz… skoro nie ma Megan a ten dupek z tobą zerwał to … ja idę do klubu więc …
- Zaraz będę gotowa. – Powiedziała i poleciała się szykować.
                                                                                  ***
Karen siedziała na schodach przed klubem z drinkiem w ręku. Myślała nad Louisem i Evą. Bała się, że rzeczywiście są parą. Jej największy wróg i jej były! To ostatnia rzecz której chciała, no może przed ostatnia, ostatnią byłaby śmierć jej psa. Nagle poczuła jak czyjaś ciepła bluza ją okrywa. Pomyślała że jest Louisa, no cóż jak zwykle myliła się. Rozczarowana zdała sobie sprawę, że to bluza Jima, który usiadł obok niej. Przez 2 minuty milczeli.
- Zimno. Wejdź lepiej do środka. – Powiedział. – Chyba nie chcesz spędzić sylwestra przed klubem, co?
- Wolę marznąć i spędzić sylwestra przed klubem niż oglądać Louisa z Evą. – Odpowiedziała biorąc głęboki oddech.
- Twój były już pogodził się, że was nie ma. Może czas żebyś ty też to zrobiła?
Karen spojrzała na Jima.
- Co masz na myśli?
Chłopak odgarnął lekko jej włosy z czoła.
- Nie będzie łatwo, ale dam radę.
- W czym?
- Pomogę ci zapomnieć o Louisie.
- Jak?
Jim nie odpowiedział tylko zbliżył swoje usta do jej i pocałował ją lekko. Dziewczyna była w totalnym szoku! Nie takiej reakcji spodziewała się z jego strony. To działo się dla niej zdecydowanie za szybko.
                                                                                  ***
Louis od pół godziny szukał Karen, która gdzieś mu zniknęła. Pytał nawet obcych ludzi czy nie widzieli brunetki, średniego wzrostu o brązowych oczach, ubraną w czerwoną zwiewną sukienkę. Każdy tylko kręcił przecząco głową. W końcu natknął się na Juliette, która powiedziała, że widziała jak jej przyjaciółka wychodzi przed klub.
- Mogła pójść do domu. – Stwierdziła. Tomlinson jednak zbytnio się tym nie przejął i skierował się w stronę wyjścia. Przed drzwiami wziął głęboki oddech i uchylił lekko drzwi … Widok jaki tam zastał i jego mina … Bezcenne. Dosłownie przestał oddychać a serce łomotało mu jak oszalałe. Nie miał pojęcia, że między nimi rzeczywiście może coś być … Naprawdę miał nadzieje że to jego wybujała wyobraźnia. Pomylił się. Pomylił się we wszystkim! Totalnie zaszokowany tym widokiem wrócił do klubu i podszedł do baru, gdzie zamówił drinka. Przyswajał do siebie powoli to co zobaczył … Karen – Jim, Jim – Karen. Jak teraz będą wyglądać ich relację? ,,Witaj synu chłopaka mojego ojca, który chodzi z moją byłą” albo ,,Witaj moja była dziewczyno która chodzi z synem chłopaka mojego ojca”.
- Coś się stało? – Spytała Eva dotykając jego ramienia. Louis pokręcił przecząco głową, a zaraz potem odparł:
- Prócz tego że Karen całuje się właśnie z Jimem to jest spox.
- Czemu nie mieliby się całować? Przecież są parą! – Powiedziała dziewczyna, która była zaskoczona reakcją Tomlinsona.
- Miałem nadzieje, że to moja wybujała wyobraźnia … Jak zwykle wujek Louis się pomylił. – Stwierdził dopijając do końca drinka i patrząc smutnym wzrokiem na Eve. – Bardzo jesteś zajęta?
- Nie, a co? – Spytała dziewczyna, która miała nadzieje że zaraz powie: ,,A więc chodźmy do mnie”.
- To wyjdźmy na zewnątrz. – Powiedział i wyjął coś z kieszeni. Kluczyki. Rzucił je w stronę dziewczyny. – Są od mojego samochodu, którym mnie przejedziesz. – Dodał i szedł w stronę wyjścia, jednak Eva złapała go gwałtownie za rękę.
- Nie, nie będziesz się zabijać z powodu jakieś głupiej Karen! Jest wiele ładniejszych dziewczyn którym się podobasz, które marzą o Tobie. Zacznij zwracać na nie uwagę, a nie ciągle zajmujesz się tą wywłoką która puszcza się z kim popadnie!
- Nie prawda.
- Uważasz? A więc najpierw ty potem Harry, a teraz Jim. W przerwach był Zayn, opowiadałeś, że wyjechali za  miasto na pewno coś między nimi się wydarzyło! Po za tym w dziwny sposób Liam ją polubił … Na pewno też nie obyło się bez wspólnych nocy. Louis, ona cię ciągle oszukiwała, a ty wierzyłeś jej jak głupi.
- A więc kto by był mnie wart? Ty? Masz 24 lata! Bez obrazy, ale jesteś dla mnie za stara.
- Czyli wolisz wzdychać do puszczalskiej niż do 24 – latki która nigdy by cię nie skrzywdziła?
- Eva … Nigdy nie będę do ciebie wzdychać i do cholery Karen nie jest puszczalską! – Krzyknął. – Ale jestem na nią tak wkurzony, że proponuje pewien układ.
- Układ?
- Tak. Jeśli Karen będzie chodzić z Jimem, ja nie mogę być gorszy. Chcę abyś była moją dziewczyną … Oczywiście udawaną. Wtedy Karen zobaczy jak ja się czuje widząc ją z nim i może wreszcie zrozumie!
Eva przez moment zaczęła się zastanawiać.
- Zgoda. Po jednym warunkiem.
- Jakim?
- Pocałujesz mnie. – Powiedziała triumfalnie i patrzyła na reakcję Louisa. Nie miał najmniejszej ochoty jej całować, ale wiedział, że inaczej się nie zgodzi. Niechętnie zbliżył się do niej i dotknął swoimi wargami jej ust. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek i tak zupełnie stracili rachubę czasu, tym bardziej, że Lou cały czas zamiast Evy widział Karen. W pewnym momencie nawet miał wrażenie, że rzeczywiście ją całuje …
                                                                       ***
- Co ty wyprawiasz Jim? – Spytała ostro Karen przerywając pocałunek. Zanim chłopak odpowiedział, dodała: - Mam dość twoich gierek. Wracam do klubu.
- Przepraszam ja … nie chciałem … To był impuls. Oczywiście, nie musimy się spieszyć.
- Kocham Louisa! Nie dociera? Trudno. Znajdź sobie inną dziewczynę której będziesz uprzykrzał życie.
Wściekła weszła do środka. Potraktowała Jima, trochę za ostro, ale ten pocałunek bardzo ją zaskoczył i nie wiedziała co powiedzieć. Chciała znaleźć Juliette i ze wszystkiego jej się zwierzyć. Nie była to prosta sprawa, tym bardziej że klub był piekielnie wielki a ludzi było w nim ho ho! Nawet Niall nie ma tyle jedzenia. Nagle dostała jakiegoś sms, był anonimowy. Chciała usunąć, ale przypadkiem otworzyła go a tam …
- Co jest? – Spytał Harry przysiadając się do niej.
- Nie ważne. – Odpowiedziała ledwo powstrzymując się od płaczu. – Niech go szlak i ją też. – Dodała kolejny raz wpatrując się w zdjęcie całującego się Louisa  z Evą. – Między mną a nim koniec, ostatecznie. Wrócę lepiej do Jima i go przeproszę. Miał rację, powinnam zapomnieć …
                                                                       KONIEC
Koniec sezonu 3 jeee ;-P. Nie zakończyłam tak jak chciałam, no cóż, trudno ;)).
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że nie wiem kiedy pojawi się następny odcinek, ponieważ mam już na wszystkich z 1D pomysły, ale nie wiem jak to rozplanować. Przede wszystkim zaskoczy was jeden wątek, tego jestem pewna :).
No i nie myślcie że pomiędzy Karen i Louisem tak zupełnie się popierniczyło ;P.
Jeszcze będą mieli milion okazji żeby szczerze porozmawiać, no ale jak to oni, nie potrafią rozmawiać o uczuciach. Dobra, kończę paa ;**. 

10 komentarzy:

  1. Woooow. To się porobiło. Ja już myślałam, że Louis i Karen będą razem a tu dupa. Czekam na nn. Oby był szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny <3 ale namieszałaś dziewczyno.... ja tu czekam, że Lou jej powie, że ją kocha, a on że nie pamięta o_O i jeszcze Jim całujący Karen, a Lou Eve...... namieszałaś po całości xD mam nadzieję że kolejny sezon zaczniesz już nie długo ;*** z niecierpliwością czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super super super ! :) tak jak wszyscy, myślałam że Karen i Louis będą razem a tu nie..mam nadzieję że kiedyś będą znów razem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boooooooooski ;D Najbardziej,najbardziej to mi się podba koniec.Jestem ciekawa co będzie dalej z Lou i Karen ^^ czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym chciała żeby na razie Karen była z Jimem na złość Lou. Ale tylko na razie i na chwile.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział oj pomieszałaś pomieszałaś ale to ty ;D Mam nadzieje że nn dodasz jak najszybciej ;p Życzę weny
    pozdrawiam Madzia ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW nie no nie mogę się doczekać następnego CZEKAM :)

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział super, nie mogę się następnego doczekac ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział ! wgl uwielbiam Twoje opowiadanie, czytam wszystkie odcinki na bierząco od odcinka 30. (;. gdybyś miała chwilkę czasu, to mogłabyś zajrzeć na tego bloga (imagines-by-olly.blogspot.com) ? byłabym Ci bardzo wdzięczna (: x

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny jest ;), trochę namieszałaś haha, kiedy będzie następny? ;p

    OdpowiedzUsuń