piątek, 21 grudnia 2012

One direction 3 odcinek 71


One direction 3
Odcinek 71
Niall patrzył się w Liama już od 5 minut. Totalnie go zatkało. Czy to co przed chwilą powiedział jego kumpel jest prawdą czy to jakiś chory żart? A może to ukryta kamerka? Hm, bardzo możliwe znając specyficznie poczucie humoru Payna.
- Możesz powtórzyć. – Poprosił blondyn. Li ciężko westchnął. Powtarzał mu to 10 razy i za każdym razem Nialler nie rozumiał. Co za koleś.
- To wszystko moja wina. – Odpowiedział po raz 10. – Pamiętasz imprezę 2 tygodnie temu? – Niall kiwnął głową. – No więc tam trochę się upiłeś, a raczej bardzo … zacząłeś udawać że jesteś Hazzą przebranym za wampira i zaraz wypijesz z nas krew. – Liam roześmiał się na samo wspomnienie. – To było genialne!
- Do rzeczy. – Ponaglił go zniecierpliwiony.
- No więc, kiedy usnąłeś w domu na kanapie, postanowiłem zrobić ci kawał i napisałem D.L henną.
- D.L? Ale czemu? To nie ma sensu!
- Nie kumasz ćwoku! Ekhem, przepraszam. A więc do cholery mówię że udawałeś Harre’go przebranego za wampira! Nie dociera to do ciebie?
- Ale czemu inicjały D.L?
- Dracula Lokers. Mówi ci to coś. Pierwsze litery: D.L. A ty myślałeś geniuszu że to oznacza Demi Lovato? Genialny jesteś Nialler, naprawdę! – Payne zaczął się okropnie śmiać.
- Ty stuknięty idioto! A ja się przez taką błahostkę pokłóciłem z Juliette! Jak mogłeś mi to zrobić?
- No cholera, skąd miałem wiedzieć, że pokłócicie się z tego powodu! – Oburzył się Liam. – Myślałem że dopiero śmierć was rozłączy a nie Demi Lovato!
- No dobra, jedna sprawa wyjaśniona ale  jak wyjaśnić to że w hotelu jest moje imię i nazwisko? – Zaczął się zastanawiać blondyn. Wtem zadzwoniła jego komórka. Bez zastanowienia odebrał. To był Sean. – Aha … no … dobra … rozumiem … pa.
- Co mówił? – Spytał Liam zniecierpliwionym tonem.
- No to już wszystko jasne. Wiem skąd moje imię i nazwisko w hotelu plaza.
- No skąd?
- Uważaj bo ci powiem. – Rzekł z szyderczym śmiechem i wyszedł z pokoju.
                                                                                  ***
Impreza praktycznie dobiegała końca. Goście zaczynali się nudzić więc uciekali do swoich domów, matka Louisa nawet ich nie zatrzymywała. Sama miała dosyć zagadywania i trzymania dobrego humoru przez cały wieczór. W środku skręcała się z nienawiści do Evy. Spojrzała na zegarek: 2:15 w nocy. Hm, coś wcześnie pani Tomlinson zakończyła imprezę. Zwykle jej balangi trwają do 6:00 rano. Dziś jednak, zdarzył się wyjątek.
- Już idziesz czy będziesz nadal zaszczycać ten dom swoją osobą? – Spytała ze słodkim uśmieszkiem Christina. Eva spojrzała na nią zaskoczona.
- Jeśli Louis idzie to ja też. – Odparła z lekkim uśmiechem.
- Ależ on tu zostaje! Jestem jego matką i nie puszczę go samego po ciemku. – Stwierdziła triumfalnie.
- Oh, w takim razie ja nie mam jak wrócić do domu! – Powiedziała dziewczyna łapiąc się teatralnie za usta.
- Zamówię ci taksówkę.
- Wątpię by jeździły teraz …
- Ależ jeżdżą. Nie martw się. Trafisz bezpiecznie do domu. – Rzekła Christina, czując że pokonała rywalkę. Nie mogła dopuścić by jej syn wdał się w romans z tą przebiegłą 24 – latką! Przecież Louis ma dopiero 17 lat. Ona jest dla niego za stara, zdecydowanie. Po za tym nie ma tego co ma Karen.
- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak podziękować! – Powiedziała dziewczyna, zdając sobie sprawę że z tą oto kobietą nie wygra! Chociaż… Zauważyła jak w ich stronę idzie Louis. ,,Może jeszcze nie wszystko stracone” – Pomyślała. Kiedy chłopak znalazł się bliżej, westchnęła: - No to na mnie już pora!
- Czekaj! Odprowadzę cię. – Zdecydował biorąc z wieszaka kurtkę.
- Chyba nie myślisz słońce, że puszczę cie po ciemku, co? – Spytała Christina z kolejnym urocznym uśmieszkiem. – Masz zostać na noc. Mój dom to i twój dom.
- Mamo ale Eva … A jak coś jej się stanie? Nie mogę do tego dopuścić!
- Taksówka ją odwiezie … Nie martw się, nic jej się nie stanie. Trafi bezpiecznie do domu. A ty ząbki i spać!
- Ząbki i spać? – Jęknął chłopak. – Mamo! Nie mam 7 lat!
- W takim razie ząbki, dwa pornole i spać.
Louis momentalnie się zaczerwienił. Jego matka! Cóż to za kobieta! Normalnie wyrwana z argentyńskiej telenoweli w połączeniu z rosyjskim filmem.
- Bez przesady, jeden wystarczy. – Stwierdził chcąc aby nie zauważono jak się zawstydził. To przez Eve? Bo obok stała? Bo słyszała jaka jego matka jest bezpośrednia? Może on coś ...
- To ja już pójdę. Dobranoc. – Zawyrokowała dziewczyna i wyszła z domu, zamykając drzwi.
- Rozmawiałeś z Karen? Przeprosiłeś ją za ten pocałunek? Błagałeś na kolanach o wybaczenie? – Spytała ostro.
- Do cholery! Ona pocałowała kretyna trzy razy! A ja mam przepraszać za jeden pocałunek? Bez przesady. Po za tym powiedziała że … - Zaczął jednak urwał. Odłożył kurtkę na wieszak i skierował się w stronę salonu. Jego matka, złapała go za rękę.
- Że co?
- Że nie ważne! – Mruknął chłopak i chciał się wyrwać. Jednak jak Christina Tomlinson się na coś uprze to nawet Lou nie będzie w stanie jej się przeciwstawić.
- Że co? – Powtórzyła spokojniej.
- Że … no że … ten noo … mam żyć dalej i zapomnieć o niej. – Wydukał drapiąc się w tył głowy.
- Kłamiesz! – Odparła szybko. – Powiedziała coś innego … coś co wytrąciło cię z równowagi ponieważ potem nie spojrzałeś jej ani razu w oczy. Kiedy weszła gapiłeś się na nią co 3 sekundy a potem … kontakt wzrokowy zniknął.
,,Dobra jest” – Pomyślał Louis. Co jak co, ale Christiny nie da się okłamać. Ona nie wierzy w byle gadki.
- Powiedziała że coś … że poczuła coś do Harre’go i to nie jej wina bo nie ma kontroli nad uczuciami!
- I tylko tyle? – Zapytała nagle, rozczarowanym tonem. – Eee, ja tu myślałam że zdradzała cię na prawo i lewo a ty robisz halo z powodu ,,poczuła coś”. Synek, jeśli nie umie określić co poczuła to znaczy że nic nie poczuła, proste!
- W sumie … przecież nie wyznała że go kocha … - Stwierdził Louis, któremu humor się widocznie poprawił. – Zaraz … a jeśli wyznała mu miłość? Ja tu się przejmuje durnym pocałunkiem podczas gdy ona mogła … o boże! A jak nawet zamierzała się ze mną rozstać dla niego? Co ja mam zrobić? – Jęknął załamany.
- Wiesz to durny pomysł ale proponuje pogadać z nią. – Rzuciła z uśmiechem.                                                                    
                                                                       ***
O godzinie  10:00 zadzwonił dzwonek u drzwi. Jako że był to dom One direction, wszyscy jeszcze spali. Nikt nie miał ochoty wstawać, tym bardziej, że nikogo się nie spodziewali. Osoba ta jednak, zawzięcie używała dzwonka, co znaczyło dwie rzeczy: Że albo tak spodobał jej się ten dźwięk, albo miała sprawę nie czekającą zwłoki. W końcu Liam, zwlekł się z łóżka. Był wściekły i niewyspany. Położył się do łóżka o 3:00 w nocy.
- Co jest? – Spytał otwierając drzwi.
- Ja chciałam  …
- Jesteś z policji?
- Nie.
- Ze straży pożarnej?
- Nie.
- Z pogotowia?
- Nie.
- Adwokat?
- Nie.
- Prostytutka?
- Nie! – Odpowiedziała oburzona tym pytaniem.
- A jakbym dobrze zapłacił? – Dopytał Liam z uśmiechem.
- Nigdy!
- Odpowiedzi są dwie: Albo wiara ci nie pozwala albo nie wiesz jaki jestem dobry w łóżku. – Stwierdził Payne.
- Przepraszam że zadam to pytanie ale czy to dom dla umysłowo chorych? – Spytała dziewczyna, patrząc na niego z litością. Zupełnie jakby była przekonana że ma problemy z mózgiem.
- Jeśli to cię skłoni do prostytucji  to czemu nie?
- Dzwonie na policję. – Rzekła dziewczyna po czym wyjęła z torebki telefon. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
- Na policję? Do cholery, co ja zrobiłem?! – Oburzył się.
- Miałam przyjść tutaj jako pokojówka do sławnego zespołu a okazuje się że to jakiś burdel.
Payne poczuł się przerażony jak nigdy. Ta dziewczyna chyba nigdy nie słyszała o One direction! W przeciwnym razie nigdy nie przyszłoby jej do głowy żeby dzwonić na policję. Co ona sobie wyobraża? Że sławnych ludzi też obowiązuje prawo?
- Dawaj to! – Krzyknął Liam próbując wyrwać jej telefon. Dziewczyna zrobiła unik, tak że chłopak wylądował na ziemi. Klnąc pod nosem wstał i otrzepał się. Zauważył że dziewczyna chichota pod nosem. To zdenerwowało go jeszcze bardziej! „Jak ta dziewucha może się szczerzyć kiedy ja cierpię?” – Pomyślał.  
- Masz dwie opcje: Albo ja dzwonię na policję albo oddasz się im dobrowolnie.
- Co ty chrzanisz? – Spytał ostro. – Nie mam tutaj żadnego burdelu! Za dużo filmów się na oglądałaś!
- Udowodnij to! – Rozkazała stanowczo. Liam ciężko wzdychając otworzył drzwi do domu, przepuszczając ją w progu. Dziewczyna zaczęła bardzo uważnie rozglądać się w około.
- I co? Teraz mi wierzysz?
- Sprawia pozory zwykłego domu. – Stwierdziła.
- Bo to jest zwykły dom! – Wykrzyknął zirytowany. Wtedy z góry zszedł Louis. Widząc dość ładną i szczupłą blondynkę, pomyślał że to kolejna dziewczyna którą Payne poznał w barze i spędził z nią dzisiejszą noc.
- A więc to burdel dla gejów! – Powiedziała oburzonym tonem. Liam pomyślał że zaraz zacznie walić głową o ścianę! Co za osoba! Żeby podejrzewać ich o takie coś! A może to córka pani Wilson? Czyli sąsiadki która wykitowała na zawał i także podejrzewała ich o jakieś nielegalne orgie.
- Jeśli tak to nazywasz … - Zaczął Lou, pomimo że jego przyjaciel dawał mu znaki. Otóż mieli taką zasadę że zawsze gdy Liam przyprowadził do domu jakąś dziewczynę któryś z One direction pomagał mu ją zbyć. Payne znany z tego że nie lubi się angażować ale i mówić dziewczyną że na wspólnej nocy się musi skończyć. W tym wypadku one same po usłyszeniu paru ładnych historii na temat jego albo trybie ich życia same uciekały.
- Czyli to burdel dla gejów? – Powtórzyła pytanie.
- Gdzieżby tam! Jesteśmy 100% hetero. – Odpowiedział Louis, na co Liam odetchnął z ulgą. – Słuchaj, mam dla ciebie propozycję, a mianowicie nie chciałabyś trochę zarobić?
- Zboczeńcy. – Skomentowała zbliżając się w stronę drzwi.
- Hej! Wcale nie miałem na myśli niczego zboczonego! Legalny interes proste.
- Tak? A niby jak miałabym zarobić, co? – Spytała zaplatając ręce na piersi.
- Chcemy nakręcić film o grzesznej miłości która doprowadza dwójkę bohaterów do obłędu i …
- Co chcecie nakręcić? – Dziewczyna nie bardzo rozumiała o co chodzi chłopakowi.
- Pornola w skrócie! – Krzyknął zniecierpliwionym tonem. – Tylko potrzebny nam kamerzysta i … - Zaczął z uśmiechem, jednak nie skończył ponieważ usłyszał trzask drzwi. – No to masz z głowy następną upierdliwą laskę. – Stwierdził z uśmiechem. Liam jednak nie był zadowolony.
- Louis – Idioto! To była sprzątaczka! Pamiętasz jak dałem ogłoszenie w gazecie? A ty ją właśnie spłoszyłeś. Wielkie dzięki!
- Co? – Jęknął przerażony. – Ależ ona była piękna i … O boże! Pomyśleć że mogłaby codziennie sprzątać nasz dom w miniówce i … Boże! Jestem idiotą!
- Nareszcie skumałeś.
                                                                       ***
Karen siedziała na kanapie i oglądała film. Rzeczywistość zupełnie straciła dla niej znaczenie. Była tylko ona i ten piękny melodramat. Opowiadał o dziewczynie która pochodziła z biednej rodziny i bardzo bogatym i rozpieszczonym chłopaku. Oczywiście, na początku się nienawidzili. Ale potem połączyło ich uczucie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby się nie okazało że jego rodzina zabrani mu kontaktów z nią a ojciec grozi wydziedziczeniem. Także dziewczynę ten film pochłonął bez reszty. Nagle usłyszała dzwonek u drzwi. Niechętnie wcisnęła pauzę i zeszła z siedzenia by otworzyć. Jej oczom ukazał się listonosz z wielkim bukietem kwiatów. W pierwszym momencie pomyślała że to dla Juliette od Nialla. Jednak ów mężczyzna powiedział że przesyłka jest dla niej i ma pokwitować.
- Dziękuje. – Powiedziała i zamknęła drzwi. Do bukietu doczepiony był liścik, który brzmiał: Nie popisałem się wczoraj, przepraszam.
Twarz od razu jej się rozjaśniła! Była pewna że to od Louisa, który żałuje pocałunku z Evą! To by znaczyło że nadal mu na niej zależy! Cała uradowana usiadła z powrotem na kanapie, znów tracąc kontakt z rzeczywistością. Patrzyła się tylko na bukiet i liścik.
- Co robisz? – Spytała Jul schodząc z góry.
- On mnie nadal kocha … - Powiedziała mimowolnie się uśmiechając.
- Kto?
- Paseczkowany. – Odpowiedziała nie spuszczając wzroku z kwiatów.
- Czyli kto?
- Mój były chłopak.
- A możesz jaśniej? – Dopytywała się dziewczyna.
- Louis! – Powiedziała zniecierpliwiona.
- Tomlinson? – Upewniła się Juliette.
- Ty tak specjalnie? – Spytała wywracając oczami. Dziewczyna wzruszyła ramionami po czym usiadła obok Karen na kanapie. Sama chciałaby dostać taki bukiet od Nialla z przeprosinami. No ale temu głupkowi nawet to nie przyjdzie do głowy! Do zdradzania to pierwszy a do przeprosin ostatni.
- Co pisze na karteczce?
- Nie popisałem się wczoraj, przepraszam. – Odparła.
- A może to nie od Louisa?
- Więc niby od kogo? – Zapytała retorycznie. – Oczywiście że od Louisa! Całował się wczoraj z Evą i teraz jest mu przykro. – Dodała z lekkim uśmiechem. – Ah, nigdy nie kupował mi kwiatów, nawet jak byliśmy razem. To musi coś znaczyć, skoro porwał się na taki gest.
- W sumie. Romantyk z niego żaden, a mimo to kupił ci najbardziej kiczowaty prezent pod słońcem. – Powiedziała. Karen stwierdziła że jest zazdrosna więc przemilczy jej złośliwość. Wtem zauważyła że po drugiej stronie karteczki znajduje się napis: Privent Street 46 jutro, 21:15 . Serce zaczęło jej szybciej walić.
- O boże! On chce się spotkać! – Pisnęła z uśmiechem na twarzy. – Pewnie powie że mnie kocha i to chwilowe zapomnienie nie zniszczy naszego związku! A i może Harre’mu wybaczy i ten nie wyjedzie!
- To Harry wyjeżdża? – Spytała zdziwiona Jul.
- Tak, ale to po jutrzejszym spotkaniu nie będzie miało znaczenia! Oh, jaka jestem szczęśliwa! Życie jest pięknie.
- Szkoda że nie dla mnie … - Mruknęła pod nosem niezadowolona.
                                                                       ***
Wieczorem, Juliette czytała książkę w swoim pokoju. Jednak w ogóle nie mogła się na niej skupić. Jej myśli wciąż krążyły wokół Nialla. Zastanawiała się czy on rzeczywiście ją zdradził? A może to tylko plotki? W końcu czy głupie zdjęcie w gazecie może zepsuć ich związek? No ale imię i nazwisko Niallera w hotelu plaza … I ten tatuaż … Który ogółem ktoś mógł mu namalować, no ale jego imienia i nazwiska w hotelu ktoś nie mógł sobie ot tak, dla żartów napisać. Na dole zadzwonił dzwonek. Juliette pomyślała że to pewnie kolejne kwiaty dla Karen, więc nie otwierała. Jej przyjaciółka jednak uczyniła podobnie, więc blondynka była zmuszona otworzyć drzwi.
- Niall? – Spytała. Była tak zaskoczona jego wizytą że aż przytrzymała się drzwi by nie upaść.
- Ten no … chyba ja. – Wydukał nieco zmieszany, drapiąc się w tył głowy. – No chyba że spodziewałaś się innego Nialla?
- Nie, nie. – Zaprotestowała szybko. – Tylko ciebie  chcę … znaczy eee tylko ciebie się spodziewałam.
Blondyn uśmiechnął się lekko.
- Musimy porozmawiać. Chce ci to wszystko wyjaśnić. – Powiedział, a dziewczyna wpuściła go do środka. Nialler trochę się zdziwił że nie zaczęła krzyczeć jak to jest zdradliwym oszustem. No ale może sama stwierdziła że najwyższy czas posłuchać jego wersji wydarzeń a nie gazet?
- Zdradziłeś mnie z Demi? – Spytała opierając się o ścianę.
- Nie. – Odparł szybko i stanowczo. – Nigdy.
- To skąd twoje nazwisko w hotelu plaza?
- To długa historia … - Zaczął.
- Czyli mam rozumieć że jakoś twoje imię i nazwisko nie przez pomyłkę się tam wzięło, a ty nadal twierdzisz że nie miałeś romansu z Demi? – Spytała niedowierzając.
- Tak. Dokładnie. – Przyznał. – Wszystkiemu winien jest mój zajebisty menadżer Sean. – Dodał spuszczając głowę. – Ale może zacznę od początku. Otóż zaczęło się od niewinnego romansu …
- A jednak był romans! – Krzyknęła wściekła. – Wiesz co, Nialler? Nie mam ochoty cię słuchać. Wynoś się stąd. – Rozkazała mierząc go morderczym wzrokiem.
- Daj mi skończyć. – Poprosił. Widząc że dziewczyna chce coś powiedzieć szybko dorzucił: - Niewinnego romansu Demi i jej ochroniarza! Podobno miał narzeczoną więc gazety nie mogły się o tym dowiedzieć. Jedynym rozwiązaniem żeby zarejestrować się w hotelu było podanie innego imienia i nazwiska. Nie mogli podać kogoś obcego bo szmatławce prędzje czy później doszłby do wniosku że ktoś taki nie istnieje, owszem mogły ale nie musiały, ale oni woleli nie ryzykować. Nasz genialny menadżer zgodził się żeby moje imię i nazwisko zostało użyte. Stwierdził że i tak nie mam dziewczyny, więc nie powinienem mieć nic przeciwko. Oczywiście, ja nie powiedziałem Seanowi że nie mam dziewczyny. To pewnie Liam lub Louis.  Ot cała historia! – Zakończył opadając z ciężkim westchnieniem na kanapie. Juliette milczała. Nie miała pojęcia co w tej sytuacji powiedzieć? Przepraszam Niall, że podejrzewałam cię o zdradę?
- A tatuaż? – Odezwała się nagle.
- Dracula Lokers. – Wyjaśnił z uśmiechem. – Błagam nie każ mi jej opowiadać. Nie mam siły. – Dodał szybko.
- Późno jest więc  …
- Tylko tyle? – Zdziwił się, nagle się ożywiając. – Późno więc spadaj?
- Wcale tego nie powiedziałam. – Zaprotestowała patrząc mu prosto w oczy.
- Nie musiałaś. – Powiedział podnosząc się z kanapy. – A gdzie, przepraszam Niall nie powinnam posądzać cię o zdradę?
- Przepraszam Niall nie powinnam cię posądzać o zdradę. – Mruknęła po cichu.
- Jak możesz tak mówić po tym wszystkim? Przez ciebie czułem się jak śmieć. – Stwierdził zbliżając się w stronę drzwi. – A ja jestem Niall James Horan i nie jestem zwykłą osobą jak …
- Ja? – Weszła mu w słowo. – Uważasz siebie za kogoś lepszego? Uważasz że tylko Tobie mogą zdarzać się pomyłki, a mnie nie? Uważasz że już cię nie kocham? Uważasz że …
- Skończ. – Powiedział zirytowany. – Po prostu skończ.
- Niall … Niepotrzebnie kłóciliśmy się o taką głupotę. Przepraszam, na drugi raz będę bardziej wyrozumiała i wysłucham cię zamiast od razu wyciągać pochopne wnioski.  
- Na drugi raz … Jak to fajnie brzmi … - Zauważył z sarkazmem. – Ale może nie być drugiego razu … Może ten pierwszy miał pokazać czy … czy uwierzyłabyś mnie a nie głupim gazetom? No cóż, nie zdałaś.
- A ty byś mi uwierzył? – Zapytała nagle. Blondyn otworzył drzwi po czym wzruszył ramionami.
- Kiedyś tak, ale teraz nie wiem. – Odparł wychodząc.
                                                                       ***
Karen  czekała na Louisa na privent street 46. Miał się pojawić o 21:15, a była już 21:25. Nie miałaby nic przeciwko takiemu spóźnieniu gdyby nie było tak piekielnie zimno! Była jednak przekonana że jest mu coś winna, więc cierpliwie czekała … Minuty tymczasem mijały i mijały. Zdawało jej się że jest już 22:00, kiedy jednak spojrzała na zegarek okazało się że jest 21:32! ,,To chyba żart! Nie mogło minąć 7 minut” – Pomyślała wściekła. Już miała dzwonić do Tomlinsona gdzie się podziewa, jednak zauważyła pewnego chłopaka podążającego w jej stronę. ,,Jeszcze tego tu brakowało”.
- Cześć. – Przywitał się z szerokim uśmiechem.
- Hej. – Odpowiedziała z łaski na uciechę. – Słuchaj Jim nie chce być niegrzeczna ale …
- Przyszłaś tutaj żeby mi powiedzieć że nic z tego nie będzie, co? – Zgadywał. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Dałeś mi pięknie kwiaty. – Powiedziała, chcąc upewnić się czy rzeczywiście są od niego.
- Wybierałem je pół godziny. – Rzekł z uśmiechem. – Głupi  jestem, co?
- Nie, nie. – Zaprotestowała szybko. – Po prostu nie jestem gotowa na nowy związek.
- Ale nie musimy być parą! Możemy iść na kilka randek i zobaczyć co z tego będzie?
- To nie byłoby w porządku, względem Louisa.
- A on co zrobił na urodzinach swojej matki? Całował się z inną dziewczyną. No chyba że okłamałaś mnie wtedy i nadal coś do niego czujesz.
- Jim, lubię cię ale … nie chce się spieszyć. Kiedy będę gotowa na randkę, obiecuje że będziesz pierwszą osobą do której zadzwonię. – Zapewniła  i dała mu lekkie buziaka  w policzek po czym oddaliła się.
                                                                                  ***
Louis od godziny stał pod drzwiami pokoju Harre’go. Nie był pewien czy ma tam wejść czy też nie? Jeśli wybierze pierwszą opcje, to co zrobi po wejściu? Powie, siema Hazza słyszałem że wyjeżdżasz.
Nie, nie. Takie coś nie wchodziło w grę. Z ciężkim westchnieniem nacisnął klamkę. Pierwsze co ujrzał to spakowane walizki. Jego przyjaciel rzeczywiście nie żartował.
- Louis? – Zdziwił się loczek kiedy zobaczył w progu pasiastego. – Co Ty tu robisz?
- Telefon … - Wydukał nieco zmieszany. – Szukam go i … ten nooo … nie ma u ciebie?
- Niestety. – Odpowiedział patrząc na niego podczas gdy Louis gapił się w ścianę.
- O! Widzę że wyjeżdżasz. – Powiedział wskazując ruchem głowy na walizki.
- Tak. Muszę to sobie wszystko przemyśleć. Zraniłem, nie tylko ciebie. Wszystkich. Chociaż … najgorzej mi znieść myśl że jestem Twoim wrogiem numer 1. – Przyznał drapiąc się po głowie.
- Ona powiedziała że cię kocha? – Zmienił nagle temat.
- Kto?
- Karen. Na imprezie u mojej matki, powiedziała że coś do ciebie czuje. Zgaduje że Tobie wyznała swoje uczucia. Pewnie jak to ty, wymusiłeś to na niej.
- Zostań detektywem. – Stwierdził z lekkim uśmiechem, a zaraz potem spoważniał. – Ale ciebie kocha bardziej. Powiedziała mi to i że nigdy nie będziemy razem.
- Gdyby kochała mnie naprawdę nie zakochałby się w Tobie. – Odpowiedział siadając na brzegu łóżka.
- Są różne rodzaje miłości: Na przykład my w zespole kochamy siebie jak przyjaciele, znów nasza dwójka hm … to trochę skomplikowana miłość. Trochę gejowska, trochę braterska i trochę przyjacielska. – Powiedział siadając obok Louisa.
- Gejowska? – Spytał z rozbawieniem.
- Trzy a może nawet cztery pocałunki. – Przypomniał mu ze śmiechem.
- I za każdym razem Ty mnie całowałeś. – Rzekł z uśmiechem. – Raz po pijaku, potem na szkolnym przedstawieniu i w końcu by udowodnić że my moglibyśmy tworzyć parę.
- A moglibyśmy?
Louis spojrzał na niego dziwnie, a zaraz potem lekko się od niego odsunął.
- Harry zadam to pytanie raz i liczę na szczerą odpowiedź: Co ty masz z tym gejostwem?
- A co ma Twój ojciec?
Tomlinson złapał się teatralnie za serce.
- To nie było miłe. – Przyznał. – Ale okej, jeśli tak stawiasz sprawę to …
Wtedy Harry wpadł w niepohamowany śmiech. Louis do końca nie rozumiał co mu się stało. Po prostu, raz niby jest poważny a drugi raz takie coś odwala.
- Co ci jest? – Zapytał w końcu Lou.
- Powiedziałeś … powiedziałeś … stawiasz … - Wydukał w przerwach na śmiech. Wtedy Tomlinson wywrócił oczami, Styles i jego zboczeństwa. Po chwili loczek przestał się śmiać.
- No to żegnaj. Mam nadzieje że prześlesz mi pocztówkę.
- Ty … ty naprawdę chcesz żebym wyjechał? – Zdziwił się.
- A co to ma za znaczenie? Już podjąłeś decyzję. – Odparł wzruszając ramionami.
- Myślałem że zaczniesz wypakowywać moje walizki wrzeszcząc: Nie możesz mnie zostawić Hazza! Bez ciebie moje życie nie ma sensu!
- Wiesz co? Masz rację, straciłem dziewczynę, nie chce stracić też brata. – Zdecydował i zbliżył się do walizek. Harry zrobił wielkie oczy. Nie sądził że on tak na poważnie z tym wypakowywaniem. Po chwili, Louis zaczął odsuwać walizkę w celu wyrzucenia z niej zawartości. Był tylko jeden problem: Była pusta!
- Ten bo … - Zaczął się tłumaczyć.
- Ty bezczelny intrygancie! Wcale nie miałeś zamiaru wyjeżdżać czy odejść z zespołu! To była po prostu scenka odegrana specjalnie dla mnie! – Wykrzyknął raczej z rozbawieniem niż ze złością.
- Lou ja nie chciałem. Nie mogę cię zostawić. Jeśli nie będę cię pilnować wrócisz do imprezowania i sypiania z byle jaką laską by zapomnieć o Karen. Dość że przeze mnie Eva jest znów choreografką. – Wyznał spuszczając głowę. – Przyznaję, oddałem na nią swój głos tylko dlatego żebyś się odsunął od Karen. Kochałem i nie wiem czy nadal ją kocham ale jest dla mnie ważna i zawsze będzie.
Po tych słowach zapadła cisza. Ale tylko na moment.
- Puste walizki, Eva … Harry, widzę że moje nauki nie poszły na marne. – Rzekł klepiąc go po ramieniu. – Ale pamiętaj że jeśli jeszcze raz pocałujesz Karen, przysięgam że …
- Zakopiesz mnie żywcem. – Wszedł mu w słowo. – Bez obaw. Ty jesteś ważniejszy. Tamto to było zapomnienie. Każda para przyjaciół musi przez to przejść.
- Może masz rację … Może to była próba którą zdaliśmy?
- Jak to zdaliśmy? – Harry’emu momentalnie oczy zaczęły się jarzyć. – To znaczy że mi wybaczasz? Boże ty mi wybaczasz! Mam ochotę cię pocałować!
- Błagam nie … - Jęknął.- Uwielbiam cię ale całujesz jak moja babcia.
- Co? Jak to jak Twoja babcia? A w ogóle skąd wiesz jak całuje Twoja babcia? – Spytał lokers, jednak Lou już zaczął zbliżając się do drzwi.
- Nie będę z tobą na ten temat rozmawiać.
- Louis czy ty chcesz mi o czymś powiedzieć? – Harry wybiegł za nim z pokoju, chichocząc pod nosem.
- Tak, chce ci powiedzieć że jesteś jełopem.
- Też cię kocham.
                                                                       KONIEC
72 to będzie odcinek świąteczny i pojawi się 24 grudnia ;-D. Już mam niektóre historie opisane, które wydarzą się w tym odcinku. Może nie zdarzy się wiele, ale tu chodzi główną o taką świąteczną atmosferę ;-). Aha nie mam pomysły na odcinek 73, który będzie kończył ten sezon. Chce żeby w 73, wydarzyło się coś interesującego, ale na razie nie mam pomysłu co. Paa ***

14 komentarzy:

  1. łał boskie, oni są pogodzeni jeju tak długo na to czekałam i ten Dracula Lokers <3 i ta akcja z pokojówką jezu dziewczyno podbiłaś me serce :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny jak każdy :D Rozmowa Li z tą sprzątaczką normalnie nie mogłam się opanować ze śmiechu xD Awww jak fajowo Lou i Hazz znów są BFF hehehe Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział dobrze że Harry i Lou się pogodzili, już nie mogę się następnego rozdziału doczekac ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww ale super Harry i Lou znowu są BFF jak ja ich kocham ;D ! Super opowiadanie ;-)
    Masz talent ale po co ja to pisze ty i tak dobrze o tym wiesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest super. A ta rozmowa Liama ze sprzątaczką. Zajebista. Czekam na nn :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Super nareszcie się pogodzili;D hahaha... nie mogę z tej sprzątaczki xD Jedni się godzą a drudzy znowu kłócą na tym blogu zawsze coś się dzieje dlatego lubię go czytać ;) Czekam na następny ;p
    Pozdrawiam Madzia ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealnie! Zrób parę z Karen i Hazzy, proszę, proszę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. *O* tak wyglądała moja mina po przeczytaniu tej części xD Czekam n następną :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem za związkiem Karen i Harrego. ale fajnie że Lou i Hazza się pogodzili. czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej u mnie już nowy !!

    http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/

    a co do twojego rozdziału, jak zawsze super dobrze że w końcu Harry i Louis się pogodzili :)

    OdpowiedzUsuń
  11. zdecydowanie kłótnia była najlepszym i najśmieszniejszym fragmentem w całym odcinku, pisz takich więcej <3
    jak zwykle rewelacyjne!

    ‘-To twoja dziewczyna? – Odezwałam się po raz pierwszy robiąc charakterystyczną minę zdziwienia, po czym wybuchłam niekontrolowanym śmiechem’
    Serdecznie zapraszam na trzecie rozdział na blogu Last years event, było by mi bardzo miło gdybyś oceniła moją pracę, bo każda dobra opinia wywołuje na mojej twarzy gigantyczny uśmiech, a zła nakłania do poprawy (; mam nadzieję, że będzie się dobrze czytać i życzę wesołych świąt! Pozdrawiam cieplutko (;
    www.lastyearwithlou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Booski.!!:D Kocham to opowiadanie,normalnie kocham.XD
    Nie mogę się doczekać na nn.Merry Christmas.!!<3
    + Zapraszam Cię serdecznie na opowiadanie moje i koleżanki.Dopiero zaczynamy,ale może ci się spodoba.;)
    http://one-thing-take-you-to-another-world.blogspot.com/
    Pozdrawiam,Caroo ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostajesz mianowana do Libster Award :D
    http://a-tak-szczerze-mam-wyjebane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award, gratulacje :D

    szczegóły na moim blogu
    http://the-story-about-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń