One direction 4
Odcinek 77
W piątek po szkole
Louis siedział przy biurku w swoim pokoju i opracowywał plan. Zdaniem tego
skromnego człowieka był on genialny. Na dużej kartce w kratkę zapisał krzywymi
literami:
1. Przyjaźń z Karen
(3 tygodnie).
2. Po tym czasie
znów jest moja.
3. Muszę kupić
marchewki.
Nie żeby punkt 3
brał jakiś specjalny udział w tym planie ale naprawdę ich potrzebował. Z
ciężkim westchnieniem odłożył długopis. Od tego pisania rozbolała go ręka.
Jeszcze nigdy tyle nie zanotował, owszem w szkole pisali w zeszytach i to
całkiem sporo, ale on udawał, że to robi, zresztą podobnie jak Liam Zayn i
Niall. Harry jako, że siedział w pierwszej ławce nie mógł sobie na to pozwolić.
Wtem do jego pokoju wleciał Payne, cały ociekając radością.
- Gdzie i o której?
– spytał Tomlinson patrząc za okno.
- W klubie ‘Dark
mad’ o 21:00. – odpowiedział szybko. – To ja lecę powiedzieć o tym reszcie. –
dodał i równie szybko jak wbiegł do pomieszczenia tak i wybiegł. Louis przez
moment patrzył się jeszcze w okno, w końcu wpadł na pewien pomysł.
***
Tymczasem, na dole
Zayn i Niall zaczęli się kłócić, Ivan sprzątał a Zastanawiał się w co się
ubrać. Stwierdził, że 30 par spodni to zdecydowanie za mało i musi sobie
jeszcze dokupić.
- Przeproś mnie. –
zażądał Horan, zaplatając ręce na piersi. Malik parsknął śmiechem.
- Niby za co?
- Za to, że
powiedziałeś, że jestem brzydki. – odparł obrażonym tonem.
- Przecież nie
powiedziałem, że ty tylko twoja twarz! – rzekł bezproblemowo.
- To jedno i to
samo! – zauważył zirytowany.
- A właśnie, że
nie.
- Czyli uważasz, że
moja buźka nie jest moja, tak? – spytał patrząc się na niego pytającym
wzrokiem. Wtedy Zayn przyjrzał mu się uważnie po czym pokiwał w zamyśleniu
głową, a zaraz potem otworzył oczy ze zdziwienia.
- No chyba mi nie
powiesz, że to twoja gęba? Boże, jak ci nie wstyd?
Niall mając tego
serdecznie dosyć rzucił się na niego z pięściami. Głos w tym czasie zabrał
Ivan. Nie podobało mu się jak Zayn traktował swojego kumpla. Uważał, że należy
mu się więcej szacunku.
- Zayn, daj spokój
temu uroczemu blondynowi.
- Uroczemu
blondynowi? – spytał z kpiną. – Uroczy to mogę być ja i szczeniaki, nie on. –
chłopak pokręcił głową. – zdecydowanie nie.
- Ależ ty też
jesteś uroczy! Nie mogę temu zaprzeczyć! Wszyscy jesteście wspaniali i nie
mówię tego jako wasz fan. Mówię to bo to prawda. Szkoda, że jesteś tylko tak do
mnie uprzedzeni. – powiedział ze spuszczoną głową.
- Ale nikt nie jest
tu do ciebie uprzedzony! – rzekł Niall złażąc z pleców Malika. – Nie wiem skąd
te wnioski. Nawet cię polubiłem.
- Ty może
przekonałeś się do mnie ale Zayn …
Nagle chłopak
poczuł nagły przypływ sympatii do gosposi. Stwierdził, że to po prostu tylko
ich wielki fan! Zresztą miło jest mieszkać z kimś kto cię wielbi.
- Ja też cię lubię.
Bez obaw. – zapewnił z uśmiechem.
- Jesteście tacy
mili. Ale jest jeszcze Louis i Harry. Myślicie, że moja obecność im
przeszkadza?
Niall pokręcił
głową z uśmiechem.
- Harry by cię
lubił nawet gdybyś go przezwał. – powiedział. – A Louis chyba nawet nie zauważył,
że tu jesteś.
- Dobra muszę coś
załatwić przed imprezą. – odezwał się Zayn. – Idę.
Po tych słowach
wyszedł z domu, a pozostali zaczęli się zastanawiać co też ważnego ma do
załatwienia Malik. Nic jednak nie przychodziło im do głowy.
***
Kiedy Karen
otworzyła drzwi, jej oczom ukazał się Louis. Zmierzyła go pytającym spojrzeniem
po czym bez słowa wpuściła go do środka.
- Proszę to dla
ciebie. – powiedział podając jej małe, granatowe pudełeczko przewiązane złotą
wstążką.
- Lou, ty chyba się
zapominasz. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, pamiętasz?
- Pamiętam i
właśnie dlatego dałem ci przyjacielski prezent. – rzekł bezproblemowo,
rozkładając się jak zwykle na kanapie. Dziewczyna marszcząc lekko brwi,
otworzyła podarunek i wywróciła oczami.
- I przyjacielskim
podarunkiem nazywasz wisiorek w kształcie serca?
- Oj tam. Czepiasz
się. Po prostu wziąłem pierwszy z brzegu nawet nie patrząc jak wygląda.
- Nie patrząc jak
wygląda? – spytała z niedowierzaniem. – Jest dokładnie taki sam jaki miała na
sobie Adele na imprezie charytatywnej, a ja powiedziałam, że mi się podoba.
Louis … - zaczęła siadając na brzegu kanapy. – Nie chce się przyjaźnić z kimś
kto nie ma pojęcia co to znaczy.
Chłopak ciężko
westchnął.
- Staram się.
- Super, że się
starasz ale nie rób tego na siłę.
- Czyli romantyczny
wypad do Wenecji we dwoje w przyszłym tygodniu odpada? – zapytał rozczarowanym
tonem.
- Odpada.
- W takim razie daj
się chociaż zaprosić na imprezę dzisiaj o 21:00. Pójdziemy tam jako
przyjaciele, nic po za tym. Obiecuje.
- Zgoda. –
powiedziała z lekkim wahaniem. Louis uśmiechnął się szeroko. Był prawie pewien,
że Karen nie zgodzi się iść, a jeśli tak to będzie chciała się tam pojawić z
Jimem. – A Eva nie będzie zła, że idziesz ze mną a nie z nią?
- Spox. My żyjemy w
wolnym związku. Zresztą ona to nie ty. – rzekł ze śmiechem i sprintem zszedł z
kanapy, znajdując się w bezpiecznym miejscu czyli przy drzwiach. – To ja lecę.
Buźka, przyjaciółko. – dodał posyłając jej całusa i rozbawiony opuścił jej dom.
***
Zayn przed
zapukaniem do drzwi, poprawił sobie grzywkę, tak na wszelki wypadek gdyby u
Zooey była Megan. Żałował, że nie wziął lakieru do włosów, bo nie bardzo
chciały mu się układać. Pewnie wpadłby w kompleksy z tego powody gdyby nie
otwarcie drzwi przez modelkę. Kiedy go zobaczyła wyglądała na równie zaskoczoną
co i on.
- Skąd wiedziałaś,
że stoję na korytarzu? – spytał lekko przerażony. Miał wrażenie, że Zooey ma
kamery w swoim pokoju i widziała, że przyszedł.
- Właśnie szłam na
sesje zdjęciową. – odpowiedziała. – A ty? Co tu robisz?
- Musimy
porozmawiać. Masz chwilę?
- Spieszę się, ale
jeśli to takie ważne to … możemy chwilkę pogadać. – powiedziała ku zdziwieniu
Malika. Pomyślał, że raczej powie: ‘spadaj, nie mam czasu na durne gadki’.
Oboje weszli do jej
apartamentu. Chłopak od razu przeszedł do rzeczy:
- Megan się nie
może dowiedzieć o tej nocy. Zapłacę ci
ile chcesz abyś jej nie wygadała.
- Naprawdę uważasz,
że można mnie przekupić pieniędzmi? – spytała ostro. – Uważasz, że zawsze musi
mi chodzić tylko o kasę? Że w ogóle nie posiadam uczuć? Jesteś gorszy od mojego
byłego i z całego serca współczuje Meg.
- Nagle zebrało ci
się na współczucie dla Megan?! A gdzie ono się podziewa kiedy pracuje 20 godzin
na dobę?
- O przepraszam
bardzo ale tylko 17! – krzyknęła. – A teraz wyjdź, zresztą ja też muszę.
Spóźnię się na sesje.
Zayn zbliżył się do
drzwi.
- Czyli jej nie
wygadasz?
- Nie. Wynoś się.
Zepsułeś mi humor.
- Nawzajem. –
powiedział i wyszedł z jej mieszkania. Na zewnątrz odetchnął z ulgą. Megan nie
mogła się dowiedzieć co między nimi zaszło. Nigdy.
***
Koło godziny 16:00
Liam spotkał się w kawiarni z Leylą. Pierwsze wrażenie totalnie go zmyliło.
Dziewczyna nie była do końca taka pusta jak sądził. Nawet średnia jej ocen
wynosiła 3,00 czyli była najwyższa z dziewczyn z którymi się umawiał.
Postanowił ją zaprosić na dzisiejszą imprezę, tym samym rezygnując z podrywania
obecnych tam lasek. Tylko raz pomyślał o Maxie i w dodatku szybko zapomniał.
- Miałabym iść na
imprezę z Liamem Paynem? Wow! To zaszczyt. – powiedziała z uśmiechem.
- Nie, to dla mnie
będzie zaszczytem iść tam z tobą. – odpowiedział.
- Muszę iść do
centrum handlowego i coś sobie kupić. Mam na to tylko parę godzin.
- Idealnie się
składa bo mnie są potrzebne nowe spodnie! Chodźmy tam razem. – zaproponował, na
co dziewczyna kiwnęła głową.
***
W przerwie sesji
zdjęciowej Zooey zauważyła Karen, która siedziała przy biurku z laptopem. Nie
zastanawiając się długo podeszła do niej. Przez moment żadna się nie odzywała.
Modelka miała nawet wrażenie, że dziewczyna ją specjalnie olewa. Nie myliła
się.
- Co robisz?
- Przegrywam
zdjęcia. – odpowiedziała wpatrzona w ekran laptopa.
- Czyli
przeszkadzam? – spytała Zooey z nadzieją, że Karen chociaż z grzeczności
zaprzeczy.
- Oczywiście, że
nie. Mów śmiało o co chodzi. – powiedziała krzycząc wewnętrznie. Nie miała
ochoty na jej towarzystwo.
- O Zayana. Był
dzisiaj u mnie i kazał mi obiecać, że nie wygadam Megan. Powiedział, że mi
nawet zapłaci. To było totalnie poniżenie dla mnie. Myślałam, że jest inny.
Pomyliłam się … Proszę, powiedz mi Karen co mam zrobić?
,,Zapamiętała moje
imię. A jednak cuda się zdarzają” – Pomyślała.
- Może zapomnij o
nim? – zaproponowała z ciężkim westchnieniem.
- Jak?
- Wypisz na kartce
wszystkie jego wady.
- Myślisz, że to
takie proste? Założę się, że ty nie wymieniłabyś ani jednej Louisa.
Karen tylko się
uśmiechnęła i po chwili zaczęła wyliczać.
- Marudny,
dziecinny, leniwy, arogancki, niekiedy bezczelny …
- Wiemy z tego
tylko tyle, że Louis to nie idealny Zayn. – powiedziała dumnie Zooey. – A
najgorsze jest to, że nawet po tym jak potraktował kogoś takiego jak ja, nadal
go lubię. Co mam zrobić aby pozbyć się tych uczuć?
Karen zaczęła się
poważnie zastanawiać. Była wściekła na modelkę, że musi przejmować się jej
problemami. Przecież nikt jej nie kazał darzyć Zayana takimi a nie innymi
uczuciami.
- Dzisiaj o 21:00
jest impreza. Idę na nią z Louisem. Możesz się dołączyć, jak chcesz.
- Oczywiście, że
pójdę. – zapewniła ku niezadowoleniu dziewczyny. Żałowała, że w ogóle jej to
zaproponowała. – Ale zaraz, zaraz … Idziesz na imprezę ze swoim eks? To trochę
dziwne.
- Długa historia.
***
O 21:00 wszyscy
byli już w klubie. Niall z Juliette zajadali się żelkami przy barze, Liam
świetnie bawił się z Leylą i nawet co to do niego nie podobnie, nie glądał się
za innymi! Zayn tańczył z Megan a Zooey patrzyła na nich wściekła. Karen
stwierdziła, że to nie był dobry pomysł zapraszać ją tutaj, no ale czasu nie
cofnie. Chociaż gdyby miała taką możliwość to najchętniej przeniosłaby się w
lata 20, gdzie chłopcy nie byli tak bezduszni.
- Po co ją tu
zaprosiłaś? – spytał Louis wskazując ruchem głowy na modelkę.
- Bo tak. –
odpowiedziała dziewczyna. Nie była pewna czy mówić mu prawdę.
- I znów ukrywamy
przed sobą prawdę?
- To na tym nie
polega przyjaźń? -spytała z uśmiechem,
na co Lou wywrócił oczami. – Po prostu Zooey cierpi a ja chciałam poprawić jej
humor. To wszystko.
- Hm, ciekawe. A
czy mógłbym wiedzieć z jakiego powodu cierpi?
Karen wzięła
głęboki oddech. Tu chodzi o jego kumpla. Bała się, że wszystko wygada a ona
narazi się na gniew modelki. Oto decydujące pytanie: Czy jemu można zaufać?
- Cierpi z powodu
nieszczęśliwej miłości. – powiedziała z trudem.
- Do mnie? Jak coś
to przekaż jej, że ja odwzajemniam jej uczucia. – rzekł ze śmiechem.
- Nie, nie do
ciebie no chyba, że jesteś Zaynem Malikiem. – wyspnęło się dziewczyna. Od razu
złapała się za usta. ‘Cholera’ – pomyślała.
- Zayan?!
- Ciii. On nie może
się o tym dowiedzieć, rozumiesz? Jeżeli mu wygadasz to …
- Wykorzystasz
mnie? – spytał z nadzieją.
- Ja nie, ale moja
ważąca 93 kg
kuzynka, chętnie podejmie się tego zadanie. – powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
- Dobra, Zay nie
dowie się prawdy. Masz to jak w banku. – zapewnił. – Myślałem, że zołza go nienawidzi
…
- Bo nienawidziła.
Ale potem zmieniła zdanie.
Louis parsknął
śmiechem.
- To mi przypomina
naszą historię. W tobie się kocha się dwóch chłopaków, tak samo jak w
Zayn’anie.
- Niall?
- Chodziło mi o
Zooey i Megan. Po prostu źle sformułowałem zdanie ale … Dlaczego powiedziałaś
akurat Niallera?
Karen wzruszyła
ramionami.
- Wiesz, że nie mam
pojęcia? – powiedziała w zamyśleniu. – Po prostu tak jakoś. Jak gdybym miała
wybierać geja to on by mi pasował.
- Tobie też? – Oczy
Louisa się rozjaśniły. – I Harry. Chociaż nie wiem czemu. – dodał.
- Tak, Harry
szczególnie.
- Ta jego grzywka i
sposób chodzenia no i od roku nie miał dziewczyny.
- Dokładnie!
- A ja?
- Co ty? – zapytała
patrząc mu prosto w oczy.
- W jakim stopniu
byś się zdziwiła gdyby okazało się, że wole chłopców?
- Zdziwiła? Lou,
skarbie, ja bym doznała szoku! A właściwie już by mnie na tym świecie nie było.
Chłopak uśmiechnął
się, a potem dotknął jej ramienia wzruszony.
- Dziękuje, dobra
kobieto … Zaraz, zaraz czy ty powiedziałaś do mnie ‘skarbie’?
Karen nie zdążyła
odpowiedzieć, ponieważ podszedł do nich młody, przystojny chłopak. Był wysoki i
miał czarne włosy. Ubrany był w skórzaną kurtkę i dżinsy.
- Cześć jestem
Peter i …
- Chciałeś mój
numer telefonu? Spoko, zaraz ci dam. – powiedział puszczając do niego oczko
Tomlinson.
- Tak właściwie to
chciałem zapytać czy jesteście parą, ale widzę, że już się wyjaśniło. A numer
telefonu, wolałbym od twojej przyjaciółki.
- To miłe. –
stwierdziła ze śmiechem Karen. – Jeszcze nigdy w klubie żaden chłopak nie
poprosił mnie o numer telefonu.
- Głupcy. –
skomentował Peter. – To jak? Dostanę go? Oczywiście nie zmuszam cię. Jeśli
chcesz, możemy najpierw bliżej się poznać …
- Koleś, musisz
wiedzieć, że to nie jest dziewczyna na jedną noc. – rzekł Louis. – Więc jeśli o
to ci chodzi to spadaj.
- Nie, nie. –
zaprotestował szybko. – Nigdy w życiu. Tylko tydzień temu zerwała ze mną
dziewczyna i kumple cudem wyciągnęli mnie z domu, a teraz kazali zagadać do
jakieś ślicznotki i … właśnie to zrobiłem.
Lou pokiwał głową z
uznaniem. Ten koleś miał gadane to trzeba było mu przyznać. Widać było, że
trudności z podrywaniem to on nie miał.
- Urocze. Aż łza mi
się w oku zakręciła. – rzekł z ironią.
- Dam ci mój numer.
– zdecydowała Karen. – Co mi szkodzi?
- Spadaj koleś. Ona
jest ze mną. – powiedział ostro Tomlinson. – I przekaż swoim koleżanką, że są
żałośni, podobnie zresztą jak ty. Ale naprawdę szacuj za gadkę o zerwaniu.
Przyznaje, że porzucony chłopak zmiękcza serce każdej lasce.
Peter machnął
zrezygnowany ręką i odszedł od nich. Karen zmierzyła Louisa groźnym
spojrzeniem.
- Czy tak się
zachowują przyjaciele? Są zazdrośni? Nie sądzę. I to ty jesteś żałosny. –
Dziewczyna zeszła z krzesełka i już miała od niego odejść ale chłopak złapał ją
gwałtownie za rękę.
- Byłbym żałosny
gdybym nie pozbył się tego pajaca. Kłamał. Wcale nie zerwała z nim dziewczyna,
a nawet jak to wcale nie był rozstaniem załamany.
- Skąd to możesz
wiedzieć?
- Nie mogę, ale
zadam pewne bardzo istotne pytanie w tej sprawie: Czy załamany chłopak zakłada
się z kumplami, że wyrwie eks Louisa Tomlinsona? Nie sądzę.
- Skąd wiesz?
- Za nim tu
podszedł obserwowałem go i widziałem jak żartuje z kumplami. Przed tobą zarywał
jeszcze do dwóch innych dziewczyn, zapewne także dla zakładu. W końcu nas
dojrzali i zaczęli się z biedaka wyśmiewać, że nie da rady cię wyrwać. Nadal mi
nie wierzysz? To spójrz na niego. – Louis przekręcił głowę dziewczyny na
Peter’a, który ze spuszczoną głową dawał 100$ jednemu ze swoich kumpli. Karen
nie mogła uwierzyć własnym oczom! Nie rozumiała jak mogła być aż tak naiwna.
Bez słowa wyszła na zewnątrz. Chłopak podążył za nim. Dziewczyna usiadła na
schodach przed klubem. Tomlinson spoczął obok niej.
- Czy tak już będę
zawsze traktowana przez chłopaków? – spytała cicho. – Będą się o mnie zakładać
bo chodziliśmy razem?
- Z czasem im
przejdzie. Wiesz, przez pierwsze dwa miesiące odkąd się okazało, że mój ojciec
jest gejem nie mogłem liczyć na normalny podryw. Laski się wprost prześcigały
aby wyrwać syna homoseksualisty. Ale nie martw się, wspomnę o nim w najbliższym
wywiadzie.
- Powiedz, że to
maminsynek z kompleksami.
- Oczywiście.
Wprawdzie Karen
żartowała, ale Louis wziął to najwyraźniej na poważnie. Potem przez parę minut
milczeli. Żadne z nich nie miało zamiaru przerwać przez jakiś czas tej ciszy. W
końcu brunetka wzięła głęboki oddech i zaczęła:
- Wcale nie
chciałam żeby zadzwonił, ale to miłe kiedy ktoś się prosi tak sam z siebie o
numer telefonu.
- Hej Karen mam
sprawę.
Dziewczyna
spojrzała na niego zdziwiona.
- Jaką?
- Dasz mi swój
numer?
- Przecież go masz.
– zauważyła ze śmiechem. Wtedy chłopak wyjął swój telefon po czym go usunął.
- Już nie mam.
- To dziwne dawać
swojemu eks numer, ale daj mi swój telefon. Wpiszę ci.
Louis podał go
Karen i powiedział:
- Możesz mnie nie
nazywać swoim eks, tylko przyjacielem? – spytał z nadzieją.
- Zgoda, mój
przyjacielu, który jest moim eks.
Tomlinson wywrócił
oczami. Dziwne poczucie humoru Karen. Po chwili dziewczyna oddała mu komórkę.
To było naprawdę miłe z jego strony.
- A jeśli chodzi o
ten wypad do Wenecji to …
- Louis!
Rozmawialiśmy o tym.
- Ale wiesz … to
nie musi być romantyczny wyjazd, tylko zwykła wycieczka tyle, że do miasta
zakochanych.
- A mogę zabrać
Jima? – zapytała z uśmiechem.
- I tym pytaniem
wszystko zepsułaś. Ah, a było tak romantycznie …
Na to Karen
wywróciła oczami.
- Od kiedy w
przyjaźni jest romantycznie?
Louis zaczął się
zastanawiać.
- A powinno być.
Uważam, że każda para przyjaciół powinna TO robić raz w tygodniu.
- Jesteś
nienormalny. – stwierdziła rozbawionym tonem. – Teraz już wiem, dlaczego nie
masz żadnej przyjaciółki.
- Ależ mam.
Juliette. – przypomniał jej z uśmiechem. – I miałem Eve, a chyba pamiętasz jak
to się z nią skończyło?
- Jeśli tkniesz Jul
to …
- Spokojnie. –
powiedział ze śmiechem. – Niall by mnie zabił, zresztą ty też. Jedyną osobą
którą chciałbym tknąć …
- Louis …
- Jest Harry. –
dokończył szczerząc się. – No chyba nie myślałaś, że ty?
- Oczywiście, że
nie z tego względu gdyż wiem jak ważna jest dla ciebie przyjaźń. – rzekła z
ironią.
***
Tymczasem Liam, kończył
pić 4 drinka. Jak na niego to i tak było mało. Nie chciał się opić, ponieważ
zacząłby zarywać do przypadkowych dziewczyn a wtedy straciłby szansę u Leyli.
Nie wiedział dokładnie kiedy tak bardzo polubił tą dziewczynę. To było dla
niego zupełnie coś nowego. Niespodziewanego.
- Impreza jest
zarąbista. – powiedziała ze śmiechem zamawiając alkohol. Payne uśmiechnął się
do niej.
- Zarąbista to mało
powiedziane.
- Pierwszy raz
jestem w klubie i muszę przyznać, że nie jest tak źle jak myślałam. Zawsze
zniechęcał mnie duży hałas i obcy ludzie. – przyznała, a chłopak zakrztusił się
drinkiem. Nie przypuszczał, że Leyla w ogóle nie chodziła na większe imprezy.
Miał wręcz wrażenie, że sama je organizowała.
- No co ty nie
powiesz? Wow. Jestem w szoku, że to Twoja pierwsza wizyta w klubie.
- A co? Wyglądam na
imprezowiczkę? - spytała.
- Nie, nie. Po
prostu … no wiesz, jesteś czirlidejką a czirlidejki zwykle dużo imprezują.
- Jeśli mam być
szczera to przyznam, że bycie czirlidejką wcale mnie nie kręci. Po prostu moja
mama w młodości nią była i tak zaczęła naciskać, że w końcu uległam.
Liam był coraz
bardziej pod wrażeniem dziewczyny. Wiedział, że robi źle ponieważ Leyla podoba
się Maxowi, ale to dziwne uczucie kiedy pusta panienka okazuje się być normalną
osobą.
- Ja w szkole
grałem w kosza i byłem najlepszy.
- Liam ekhem … z
tego co wiem raczej nie grasz w kosza …
- Sorry. – Chłopak
spuścił głowę. – Zapomniałem, że chodzimy razem do szkoły. Wiesz, wciskam taki
kit nowo poznanym dziewczyną i muszę przyznać, że działa.
- Więc ja wyglądam
na taką której się wciska kit?
- Nie, nie! – Liam
szybko zaprotestował. – Ja … ten no …
- Żartuje.
Spokojnie. – Leyla się roześmiała. – Nie obrażam się tak szybko. Bez obaw. Mam
ochotę potańczyć, idziesz?
- Jasne.
***
Zooey od dwóch
godzin obserwowała Zayana i Megan. Szczerze już jej się to znudziło no ale
mogła kontrolować czy nie okazują sobie zbytnio czułości. Jeszcze nigdy nie
czuła takiej zazdrości, to zupełnie nowe uczucie przytłoczyło ją. To było tak
jak uświadomienie sobie jak bardzo można kogoś nienawidzić, ale ona nie czuła
do nich nienawiści po prostu – zazdrość. Wtem podszedł do niej Harry któremu
także strasznie się nudziło. Chciał zagadać do jednej dziewczyny ale
zrezygnował po tym jak zaczęła się całować z jakąś laską. Dziękował Bogu, że
nie zdążył nic do niej powiedzieć. Ośmieszyłby się zupełnie.
- Zooey Sullivan
nie podrywa żadnego chłopaka? Szok. – rzekł na wstępie siadając na dużym
krzesełku obok baru. Modelka zmierzyła go groźnym spojrzeniem.
- Harry Styles nie
podrywa żadnej dziewczyny? Podwójny szok.
- Chciałem ale
okazało się, że podrywa ją już inna panna. – odpowiedział.
- Lesbijski
związek. Jaki chłopak o tym nie marzy? – spytała retorycznie zamawiając
kolejnego 8 drinka.
- Ja, ponieważ
marzę o innej. No ale cóż, ona kocha innego, znów on udaje że jest w związku z
wrogiem dziewczyny o której marzę.
- Musisz być dobry
z przedmiotów ścisłych, bo jak ciebie słucham mam taki sam nie ogar jak kiedy
chodziłam do szkoły. – powiedziała ze śmiechem. – Ile już wypiłeś?
- 1 drinka i to
jeszcze zostałem zmuszony przez Liama. – wyznał przypominając sobie jak Payne
zagroził, że obnaży się publicznie jak Styles nie wypije.
- Ty sobie
żartujesz? Wow, podziwiam cię. To już mój 8. Pije z nudów.
- Nadal cierpisz po
tym jak chłopak z tobą zerwał? – spytał z troską Harry. Ona potrzasnęła
przecząco głową.
- To był idiota, a
po takich się nie cierpi.
- Więc czemu jesteś
taka smutna?
- Ponieważ Karen
wyciągnęła mnie na imprezę na której nie mam ochoty być, no ale głupio było mi
odmówić.
Loczek spojrzał na
nią zdziwiony. Nie chciało mu się wierzyć, że Karen mogłaby chociaż
zaproponować modelce wyjście do klubu. Albo została zmuszona przez Zayana lub
Megan którzy się o nią mogli martwić albo dziewczyna kłamała.
- Okej. Rozumiem. –
rzekł. Nie chciał z nią dyskutować na tak mało ważny temat. – A masz kogoś na
oku?
- Nie. – przyznała
wlepiając wzrok w Zayana. – A ty?
- Też nie. – odparł
szukając spojrzeniem Karen, która zniknęła mu z pola widzenia. – Dobra, idę do
Nialla i Juliette mam nadzieje że zostało im jeszcze trochę żelek. Na razie.
- Pa. – Zooey
pomachała mu na pożegnanie.
***
Karen i Louis
siedzieli obok siebie milcząc od 15 minut. Gdyby był z nimi Niall taka cisza by
nie przeszła … Dziewczyna w końcu zrozumiała, że coś trzeba powiedzieć nie
można tak się nie odzywać kolejny kwadrans. W sumie nie miała nic przeciwko
temu, ale miała wrażenie że Tomlinsonowi się nudzi, a nie wejdzie do klubu podrywać
jakiś lasek z grzeczności. Kolejny raz tego wieczoru Karen pomyślała, że jest
bardzo miły.
- Przepraszam.
Zepsułam ci podryw roku. – stwierdziła cicho.
- Co? Jaki podryw
roku? – spytał, wyrywając się z zamyślenia. – Karen, gdybym chciał podrywać
dziewczyny nie zaprosiłbym cię.
- W sumie tak ale …
- Żadne ale.
Siedzenie tutaj w ciszy z tobą, jest dla mnie przyjemnością. Cieszę się, że
mogę cię mieć za przyjaciółkę. – powiedział z uśmiechem, który brunetka
odwzajemniła.
- Jesteś zbyt miły
… albo mocno uderzyłeś się w głowę albo masz w tym jakiś cel.
Louis roześmiał się
nerwowo. Nie miał w tym żadnego celu, no może prócz niej. Wymyślił, że od
przyjaźni do miłości droga najkrótsza.
- To już nie wolno
być bezinteresownie miłym?
- Ty mi powiedz.
- Okej. W takim
razie mówię ci, że jestem bezinteresownie miłym. – rzekł ze śmiechem. Karen
spojrzała na niego rozbawionym wzrokiem.
- Ale dzień, co?
Najpierw ty mnie zapraszasz na imprezę potem ja zapraszam Zooey a na końcu
jakiś koleś zakłada się, że zdobędzie mój numer telefonu.
- Zapomniałaś
dodać, że wybawił cię Twój słodki kumpel.
Dziewczyna
wywróciła oczami.
- Wybawił mnie mój
słodki kumpel który jest gejem.
- Karen! Czy ty
wszystko musisz psuć? – zapytał obrażonym tonem. Dziewczyna wpadła w niepohamowany
śmiech. – I co cię tak bawi?
- Ty. Ooo 00:35.
Jak ten czas szybko mija. Jeszcze nie dawno była 21:00.
- A do 5:00 rano
droga daleka … To jak? Wracasz do klubu? Może zatańczymy?
Karen wstała ze
schodka.
- Wiesz … miałeś
rację. Nie bawią mnie imprezy w klubach. Co innego domówki czy impreza
urodzinowa … Przepraszam, że miałam pretensje, że nigdzie mnie nie zabierałeś.
No cóż, jak widać znasz mnie lepiej ode mnie.
Louis także wstał.
Stał teraz naprzeciwko dziewczyny.
- Przyznaj:
Zraziłaś się po tym gości który się o ciebie założył.
- Trochę. –
odpowiedziała z uśmiechem. – Chyba wrócę do domu. Odwieziesz mnie?
- Jasne.
***
Kiedy Lou odwiózł
Karen do domu nie miał ochoty wracać już do klubu. Odechciało mu się tańców,
alkoholu i podrywania. Rozmowa z jego byłą dała mu wiele do myślenia. Przede
wszystkim zdał sobie sprawę, że uwielbia z Karen robić wszystko! Żartować,
milczeć, kłócić się … Do szczęścia wystarczała mu sama jej obecność. Nic
więcej. Żałował, że nie powiedział jej tego wcześniej kiedy jeszcze byli razem
ale … wtedy jeszcze tego nie wiedział. Traktował luźno ten związek,
zdecydowanie za luźno. No ale nie mógł wiedzieć, że Karen pocałuje jego
najlepszego kumpla, co więcej poczuje coś do niego.
Tomlinson dostał
kolejny telefon od Harre’go który pytał gdzie jest i czy odwiezie go do domu.
Chłopakowi nie chciało się tam wracać, ale przystał na jego propozycję.
Chcieli zabrać
jeszcze Liama, Zayana i Nialla ale oni zbyt dobrze bawili się w towarzystwie
swoich dziewczyn.
Kiedy wysiedli z
auta, Styles zaczął:
- I kto by
pomyślał, że najwięksi przystojniacy w zespole pozostaną singlami.
- No wiesz, mów za
siebie. Ja mam w zanadrzu swój udawany związek. – odpowiedział ze śmiechem,
przekręcając klucz w drzwiach.
- A właśnie! Kiedy
zamierzasz powiedzieć o tym Karen?
- Yyy, nigdy?
Hazza wywrócił
oczami. Miał coś dodać, ale weszli do środka a po tym co tam zobaczyli nie mógł
wykrztusić już ani słowa! Louisa i Harre’go równo zatkało. Po prostu patrzyli
się na wnętrze domu które … no nie można powiedzieć, że był tam bałagan, bo
żeby zrobić bałagan trzeba mieć z czego! A w ich domu po prostu nie byli prawie
niczego! Zniknął telewizor, laptop, dywan, komoda, figurki, wazon, kwiaty …
Pozostała tylko kanapa, która najwidoczniej była zbyt ciężka żeby ją wynieść.
Wtem usłyszeli jakiś dźwięk, który dochodził z kuchni. Oboje spojrzeli na
siebie nie pewnie. Bali się, że włamywacze jeszcze sobie nie poszli.
- Wiesz Louis
zawsze uważałem, że jesteś odważny … - odezwał się Styles.
- Ja? Ja jestem
tchórzem. Ty idź pierwszy.
- Nie, ty.
- Ty.
I tak zaczęła się
przepychanka. Ostatecznie przyjaciele poszli równym krokiem.
A tam … kolejny
widok który ich zaszokował. Otóż siedział tam Ivan przywiązany do krzesełka w
samych bokserkach! A na ustach miał taśmę. Harry pierwszy się otrzasnął i zdjął
zaczął go rozwiązywać. Ich gosposia chciała coś powiedzieć, ale przez taśmę nie
mogła, więc nią zajął się Louis.
- Co tu się stało?
– zapytał.
- Włamanie! Byli
tu! Zabrali wszystko! To było okropne! – krzyczał przerażony.
- Kto był?
- Włamywacze! Nie
widziałem ich twarzy! Mieli maski!
- Ja pierdole, taka
akcja mi się jeszcze nie przydarzyła. – stwierdził Louis. – I co my mamy teraz
zrobić? Żyć jak jaskiniowcy?
- Spokojnie, Lou.
Zadzwonimy jutro na policję a dzisiaj prześpimy się na kanapie. Ivan, możesz
iść do domu, jak chcesz.
- Dziękuje! –
wrzasnął i w samych gaciach wyleciał na zewnątrz. To dziwne szczególnie w
takiej chwili, ale Tomlinson ze Stylesem wybuchnęli śmiechem, a potem położyli
się na kanapie spać. Modlili się, żeby z samego rana nie zachciało się
przychodzić Seanowi. Cyknął by im fotkę i wsadził do netu. Taki jest ich
menadżer. Nie ważne o czym, ważne by mówili … Nagle oboje spojrzeli na siebie.
Właśnie coś im przyszło do głowy …
KONIEC
Uff, nareszcie
skończyłam ;-). Pisałam go trochę w zeszycie trochę na kompie.
Przede wszystkim
następny odcinek pojawi się we wtorek bądź środę. Nie wiem dokładnie kiedy bo
jadę do szpitala na badania i nie mam pojęcia kiedy wrócę.
Więc trzymajcie
kciuki, żeby w badaniach nic strasznego nie wyszło ;-d.
Prawdę mówiąc sama
się boję, ale najbardziej przeraża mnie nuda która tam będzie. Bardzo
prawdopodobne, że spędzę tam weekend ;(. Ah, no cóż trudno ;(.
A co do waszych
bloogów to niektóre udało mi się skomentować a niektóre skomentuje jak wrócę ze
szpitala. Po prostu nie miałam siły i tyle.
No to pa pa pa
kochani <333.