środa, 23 stycznia 2013

One direction 4 odcinek 77


One direction 4
Odcinek 77

W piątek po szkole Louis siedział przy biurku w swoim pokoju i opracowywał plan. Zdaniem tego skromnego człowieka był on genialny. Na dużej kartce w kratkę zapisał krzywymi literami:
1. Przyjaźń z Karen (3 tygodnie).
2. Po tym czasie znów jest moja.
3. Muszę kupić marchewki.
Nie żeby punkt 3 brał jakiś specjalny udział w tym planie ale naprawdę ich potrzebował. Z ciężkim westchnieniem odłożył długopis. Od tego pisania rozbolała go ręka. Jeszcze nigdy tyle nie zanotował, owszem w szkole pisali w zeszytach i to całkiem sporo, ale on udawał, że to robi, zresztą podobnie jak Liam Zayn i Niall. Harry jako, że siedział w pierwszej ławce nie mógł sobie na to pozwolić. Wtem do jego pokoju wleciał Payne, cały ociekając radością.
- Gdzie i o której? – spytał Tomlinson patrząc za okno.
- W klubie ‘Dark mad’ o 21:00. – odpowiedział szybko. – To ja lecę powiedzieć o tym reszcie. – dodał i równie szybko jak wbiegł do pomieszczenia tak i wybiegł. Louis przez moment patrzył się jeszcze w okno, w końcu wpadł na pewien pomysł.
                                                                                  ***
Tymczasem, na dole Zayn i Niall zaczęli się kłócić, Ivan sprzątał a Zastanawiał się w co się ubrać. Stwierdził, że 30 par spodni to zdecydowanie za mało i musi sobie jeszcze dokupić.
- Przeproś mnie. – zażądał Horan, zaplatając ręce na piersi. Malik parsknął śmiechem.
- Niby za co?
- Za to, że powiedziałeś, że jestem brzydki. – odparł obrażonym tonem.
- Przecież nie powiedziałem, że ty tylko twoja twarz! – rzekł bezproblemowo.
- To jedno i to samo! – zauważył zirytowany.
- A właśnie, że nie.
- Czyli uważasz, że moja buźka nie jest moja, tak? – spytał patrząc się na niego pytającym wzrokiem. Wtedy Zayn przyjrzał mu się uważnie po czym pokiwał w zamyśleniu głową, a zaraz potem otworzył oczy ze zdziwienia.
- No chyba mi nie powiesz, że to twoja gęba? Boże, jak ci nie wstyd?
Niall mając tego serdecznie dosyć rzucił się na niego z pięściami. Głos w tym czasie zabrał Ivan. Nie podobało mu się jak Zayn traktował swojego kumpla. Uważał, że należy mu się więcej szacunku.
- Zayn, daj spokój temu uroczemu blondynowi.
- Uroczemu blondynowi? – spytał z kpiną. – Uroczy to mogę być ja i szczeniaki, nie on. – chłopak pokręcił głową. – zdecydowanie nie.
- Ależ ty też jesteś uroczy! Nie mogę temu zaprzeczyć! Wszyscy jesteście wspaniali i nie mówię tego jako wasz fan. Mówię to bo to prawda. Szkoda, że jesteś tylko tak do mnie uprzedzeni. – powiedział ze spuszczoną głową.
- Ale nikt nie jest tu do ciebie uprzedzony! – rzekł Niall złażąc z pleców Malika. – Nie wiem skąd te wnioski. Nawet cię polubiłem.
- Ty może przekonałeś się do mnie ale Zayn …
Nagle chłopak poczuł nagły przypływ sympatii do gosposi. Stwierdził, że to po prostu tylko ich wielki fan! Zresztą miło jest mieszkać z kimś kto cię wielbi.
- Ja też cię lubię. Bez obaw. – zapewnił z uśmiechem.
- Jesteście tacy mili. Ale jest jeszcze Louis i Harry. Myślicie, że moja obecność im przeszkadza?
Niall pokręcił głową z uśmiechem.
- Harry by cię lubił nawet gdybyś go przezwał. – powiedział. – A Louis chyba nawet nie zauważył, że tu jesteś.
- Dobra muszę coś załatwić przed imprezą. – odezwał się Zayn. – Idę.
Po tych słowach wyszedł z domu, a pozostali zaczęli się zastanawiać co też ważnego ma do załatwienia Malik. Nic jednak nie przychodziło im do głowy.
                                                                       ***
Kiedy Karen otworzyła drzwi, jej oczom ukazał się Louis. Zmierzyła go pytającym spojrzeniem po czym bez słowa wpuściła go do środka.
- Proszę to dla ciebie. – powiedział podając jej małe, granatowe pudełeczko przewiązane złotą wstążką.
- Lou, ty chyba się zapominasz. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, pamiętasz?
- Pamiętam i właśnie dlatego dałem ci przyjacielski prezent. – rzekł bezproblemowo, rozkładając się jak zwykle na kanapie. Dziewczyna marszcząc lekko brwi, otworzyła podarunek i wywróciła oczami.
- I przyjacielskim podarunkiem nazywasz wisiorek w kształcie serca?
- Oj tam. Czepiasz się. Po prostu wziąłem pierwszy z brzegu nawet nie patrząc jak wygląda.
- Nie patrząc jak wygląda? – spytała z niedowierzaniem. – Jest dokładnie taki sam jaki miała na sobie Adele na imprezie charytatywnej, a ja powiedziałam, że mi się podoba. Louis … - zaczęła siadając na brzegu kanapy. – Nie chce się przyjaźnić z kimś kto nie ma pojęcia co to znaczy.
Chłopak ciężko westchnął.
- Staram się.
- Super, że się starasz ale nie rób tego na siłę.
- Czyli romantyczny wypad do Wenecji we dwoje w przyszłym tygodniu odpada? – zapytał rozczarowanym tonem.
- Odpada.
- W takim razie daj się chociaż zaprosić na imprezę dzisiaj o 21:00. Pójdziemy tam jako przyjaciele, nic po za tym. Obiecuje.
- Zgoda. – powiedziała z lekkim wahaniem. Louis uśmiechnął się szeroko. Był prawie pewien, że Karen nie zgodzi się iść, a jeśli tak to będzie chciała się tam pojawić z Jimem. – A Eva nie będzie zła, że idziesz ze mną a nie z nią?
- Spox. My żyjemy w wolnym związku. Zresztą ona to nie ty. – rzekł ze śmiechem i sprintem zszedł z kanapy, znajdując się w bezpiecznym miejscu czyli przy drzwiach. – To ja lecę. Buźka, przyjaciółko. – dodał posyłając jej całusa i rozbawiony opuścił jej dom.
                                                                       ***
Zayn przed zapukaniem do drzwi, poprawił sobie grzywkę, tak na wszelki wypadek gdyby u Zooey była Megan. Żałował, że nie wziął lakieru do włosów, bo nie bardzo chciały mu się układać. Pewnie wpadłby w kompleksy z tego powody gdyby nie otwarcie drzwi przez modelkę. Kiedy go zobaczyła wyglądała na równie zaskoczoną co i on.
- Skąd wiedziałaś, że stoję na korytarzu? – spytał lekko przerażony. Miał wrażenie, że Zooey ma kamery w swoim pokoju i widziała, że przyszedł.
- Właśnie szłam na sesje zdjęciową. – odpowiedziała. – A ty? Co tu robisz?
- Musimy porozmawiać. Masz chwilę?
- Spieszę się, ale jeśli to takie ważne to … możemy chwilkę pogadać. – powiedziała ku zdziwieniu Malika. Pomyślał, że raczej powie: ‘spadaj, nie mam czasu na durne gadki’.
Oboje weszli do jej apartamentu. Chłopak od razu przeszedł do rzeczy:
- Megan się nie może dowiedzieć  o tej nocy. Zapłacę ci ile chcesz abyś jej nie wygadała.
- Naprawdę uważasz, że można mnie przekupić pieniędzmi? – spytała ostro. – Uważasz, że zawsze musi mi chodzić tylko o kasę? Że w ogóle nie posiadam uczuć? Jesteś gorszy od mojego byłego i z całego serca współczuje Meg.
- Nagle zebrało ci się na współczucie dla Megan?! A gdzie ono się podziewa kiedy pracuje 20 godzin na dobę?
- O przepraszam bardzo ale tylko 17! – krzyknęła. – A teraz wyjdź, zresztą ja też muszę. Spóźnię się na sesje.
Zayn zbliżył się do drzwi.
- Czyli jej nie wygadasz?
- Nie. Wynoś się. Zepsułeś mi humor.
- Nawzajem. – powiedział i wyszedł z jej mieszkania. Na zewnątrz odetchnął z ulgą. Megan nie mogła się dowiedzieć co między nimi zaszło. Nigdy.
                                                                                  ***
Koło godziny 16:00 Liam spotkał się w kawiarni z Leylą. Pierwsze wrażenie totalnie go zmyliło. Dziewczyna nie była do końca taka pusta jak sądził. Nawet średnia jej ocen wynosiła 3,00 czyli była najwyższa z dziewczyn z którymi się umawiał. Postanowił ją zaprosić na dzisiejszą imprezę, tym samym rezygnując z podrywania obecnych tam lasek. Tylko raz pomyślał o Maxie i w dodatku szybko zapomniał.
- Miałabym iść na imprezę z Liamem Paynem? Wow! To zaszczyt. – powiedziała z uśmiechem.
- Nie, to dla mnie będzie zaszczytem iść tam z tobą. – odpowiedział.
- Muszę iść do centrum handlowego i coś sobie kupić. Mam na to tylko parę godzin.
- Idealnie się składa bo mnie są potrzebne nowe spodnie! Chodźmy tam razem. – zaproponował, na co dziewczyna kiwnęła głową.
                                                                       ***
W przerwie sesji zdjęciowej Zooey zauważyła Karen, która siedziała przy biurku z laptopem. Nie zastanawiając się długo podeszła do niej. Przez moment żadna się nie odzywała. Modelka miała nawet wrażenie, że dziewczyna ją specjalnie olewa. Nie myliła się.
- Co robisz?
- Przegrywam zdjęcia. – odpowiedziała wpatrzona w ekran laptopa.
- Czyli przeszkadzam? – spytała Zooey z nadzieją, że Karen chociaż z grzeczności zaprzeczy.
- Oczywiście, że nie. Mów śmiało o co chodzi. – powiedziała krzycząc wewnętrznie. Nie miała ochoty na jej towarzystwo.
- O Zayana. Był dzisiaj u mnie i kazał mi obiecać, że nie wygadam Megan. Powiedział, że mi nawet zapłaci. To było totalnie poniżenie dla mnie. Myślałam, że jest inny. Pomyliłam się … Proszę, powiedz mi Karen co mam zrobić?
,,Zapamiętała moje imię. A jednak cuda się zdarzają” – Pomyślała.
- Może zapomnij o nim? – zaproponowała z ciężkim westchnieniem.
- Jak?
- Wypisz na kartce wszystkie jego wady.
- Myślisz, że to takie proste? Założę się, że ty nie wymieniłabyś ani jednej Louisa.
Karen tylko się uśmiechnęła i po chwili zaczęła wyliczać.
- Marudny, dziecinny, leniwy, arogancki, niekiedy bezczelny …
- Wiemy z tego tylko tyle, że Louis to nie idealny Zayn. – powiedziała dumnie Zooey. – A najgorsze jest to, że nawet po tym jak potraktował kogoś takiego jak ja, nadal go lubię. Co mam zrobić aby pozbyć się tych uczuć?
Karen zaczęła się poważnie zastanawiać. Była wściekła na modelkę, że musi przejmować się jej problemami. Przecież nikt jej nie kazał darzyć Zayana takimi a nie innymi uczuciami.
- Dzisiaj o 21:00 jest impreza. Idę na nią z Louisem. Możesz się dołączyć, jak chcesz.
- Oczywiście, że pójdę. – zapewniła ku niezadowoleniu dziewczyny. Żałowała, że w ogóle jej to zaproponowała. – Ale zaraz, zaraz … Idziesz na imprezę ze swoim eks? To trochę dziwne.
- Długa historia.
                                                                       ***
O 21:00 wszyscy byli już w klubie. Niall z Juliette zajadali się żelkami przy barze, Liam świetnie bawił się z Leylą i nawet co to do niego nie podobnie, nie glądał się za innymi! Zayn tańczył z Megan a Zooey patrzyła na nich wściekła. Karen stwierdziła, że to nie był dobry pomysł zapraszać ją tutaj, no ale czasu nie cofnie. Chociaż gdyby miała taką możliwość to najchętniej przeniosłaby się w lata 20, gdzie chłopcy nie byli tak bezduszni.
- Po co ją tu zaprosiłaś? – spytał Louis wskazując ruchem głowy na modelkę.
- Bo tak. – odpowiedziała dziewczyna. Nie była pewna czy mówić mu prawdę.
- I znów ukrywamy przed sobą prawdę?
- To na tym nie polega przyjaźń?  -spytała z uśmiechem, na co Lou wywrócił oczami. – Po prostu Zooey cierpi a ja chciałam poprawić jej humor. To wszystko.
- Hm, ciekawe. A czy mógłbym wiedzieć z jakiego powodu cierpi?
Karen wzięła głęboki oddech. Tu chodzi o jego kumpla. Bała się, że wszystko wygada a ona narazi się na gniew modelki. Oto decydujące pytanie: Czy jemu można zaufać?
- Cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości. – powiedziała z trudem.
- Do mnie? Jak coś to przekaż jej, że ja odwzajemniam jej uczucia. – rzekł ze śmiechem.
- Nie, nie do ciebie no chyba, że jesteś Zaynem Malikiem. – wyspnęło się dziewczyna. Od razu złapała się za usta. ‘Cholera’ – pomyślała.
- Zayan?!
- Ciii. On nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz? Jeżeli mu wygadasz to …
- Wykorzystasz mnie? – spytał z nadzieją.
- Ja nie, ale moja ważąca 93 kg kuzynka, chętnie podejmie się tego zadanie. – powiedziała z cwanym uśmieszkiem.
- Dobra, Zay nie dowie się prawdy. Masz to jak w banku. – zapewnił. – Myślałem, że zołza go nienawidzi …
- Bo nienawidziła. Ale potem zmieniła zdanie.
Louis parsknął śmiechem.
- To mi przypomina naszą historię. W tobie się kocha się dwóch chłopaków, tak samo jak w Zayn’anie.
- Niall?
- Chodziło mi o Zooey i Megan. Po prostu źle sformułowałem zdanie ale … Dlaczego powiedziałaś akurat Niallera?
Karen wzruszyła ramionami.
- Wiesz, że nie mam pojęcia? – powiedziała w zamyśleniu. – Po prostu tak jakoś. Jak gdybym miała wybierać geja to on by mi pasował.
- Tobie też? – Oczy Louisa się rozjaśniły. – I Harry. Chociaż nie wiem czemu. – dodał.
- Tak, Harry szczególnie.
- Ta jego grzywka i sposób chodzenia no i od roku nie miał dziewczyny.
- Dokładnie!
- A ja?
- Co ty? – zapytała patrząc mu prosto w oczy.
- W jakim stopniu byś się zdziwiła gdyby okazało się, że wole chłopców?
- Zdziwiła? Lou, skarbie, ja bym doznała szoku! A właściwie już by mnie na tym świecie nie było.
Chłopak uśmiechnął się, a potem dotknął jej ramienia wzruszony.
- Dziękuje, dobra kobieto … Zaraz, zaraz czy ty powiedziałaś do mnie ‘skarbie’?
Karen nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ podszedł do nich młody, przystojny chłopak. Był wysoki i miał czarne włosy. Ubrany był w skórzaną kurtkę i dżinsy.
- Cześć jestem Peter i …
- Chciałeś mój numer telefonu? Spoko, zaraz ci dam. – powiedział puszczając do niego oczko Tomlinson.
- Tak właściwie to chciałem zapytać czy jesteście parą, ale widzę, że już się wyjaśniło. A numer telefonu, wolałbym od twojej przyjaciółki.
- To miłe. – stwierdziła ze śmiechem Karen. – Jeszcze nigdy w klubie żaden chłopak nie poprosił mnie o numer telefonu.
- Głupcy. – skomentował Peter. – To jak? Dostanę go? Oczywiście nie zmuszam cię. Jeśli chcesz, możemy najpierw bliżej się poznać …
- Koleś, musisz wiedzieć, że to nie jest dziewczyna na jedną noc. – rzekł Louis. – Więc jeśli o to ci chodzi to spadaj.
- Nie, nie. – zaprotestował szybko. – Nigdy w życiu. Tylko tydzień temu zerwała ze mną dziewczyna i kumple cudem wyciągnęli mnie z domu, a teraz kazali zagadać do jakieś ślicznotki i … właśnie to zrobiłem.
Lou pokiwał głową z uznaniem. Ten koleś miał gadane to trzeba było mu przyznać. Widać było, że trudności z podrywaniem to on nie miał.
- Urocze. Aż łza mi się w oku zakręciła. – rzekł z ironią.
- Dam ci mój numer. – zdecydowała Karen. – Co mi szkodzi?
- Spadaj koleś. Ona jest ze mną. – powiedział ostro Tomlinson. – I przekaż swoim koleżanką, że są żałośni, podobnie zresztą jak ty. Ale naprawdę szacuj za gadkę o zerwaniu. Przyznaje, że porzucony chłopak zmiękcza serce każdej lasce.
Peter machnął zrezygnowany ręką i odszedł od nich. Karen zmierzyła Louisa groźnym spojrzeniem.
- Czy tak się zachowują przyjaciele? Są zazdrośni? Nie sądzę. I to ty jesteś żałosny. – Dziewczyna zeszła z krzesełka i już miała od niego odejść ale chłopak złapał ją gwałtownie za rękę.
- Byłbym żałosny gdybym nie pozbył się tego pajaca. Kłamał. Wcale nie zerwała z nim dziewczyna, a nawet jak to wcale nie był rozstaniem załamany.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Nie mogę, ale zadam pewne bardzo istotne pytanie w tej sprawie: Czy załamany chłopak zakłada się z kumplami, że wyrwie eks Louisa Tomlinsona? Nie sądzę.
- Skąd wiesz?
- Za nim tu podszedł obserwowałem go i widziałem jak żartuje z kumplami. Przed tobą zarywał jeszcze do dwóch innych dziewczyn, zapewne także dla zakładu. W końcu nas dojrzali i zaczęli się z biedaka wyśmiewać, że nie da rady cię wyrwać. Nadal mi nie wierzysz? To spójrz na niego. – Louis przekręcił głowę dziewczyny na Peter’a, który ze spuszczoną głową dawał 100$ jednemu ze swoich kumpli. Karen nie mogła uwierzyć własnym oczom! Nie rozumiała jak mogła być aż tak naiwna. Bez słowa wyszła na zewnątrz. Chłopak podążył za nim. Dziewczyna usiadła na schodach przed klubem. Tomlinson spoczął obok niej.
- Czy tak już będę zawsze traktowana przez chłopaków? – spytała cicho. – Będą się o mnie zakładać bo chodziliśmy razem?
- Z czasem im przejdzie. Wiesz, przez pierwsze dwa miesiące odkąd się okazało, że mój ojciec jest gejem nie mogłem liczyć na normalny podryw. Laski się wprost prześcigały aby wyrwać syna homoseksualisty. Ale nie martw się, wspomnę o nim w najbliższym wywiadzie.
- Powiedz, że to maminsynek z kompleksami.
- Oczywiście.
Wprawdzie Karen żartowała, ale Louis wziął to najwyraźniej na poważnie. Potem przez parę minut milczeli. Żadne z nich nie miało zamiaru przerwać przez jakiś czas tej ciszy. W końcu brunetka wzięła głęboki oddech i zaczęła:
- Wcale nie chciałam żeby zadzwonił, ale to miłe kiedy ktoś się prosi tak sam z siebie o numer telefonu.
- Hej Karen mam sprawę.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Jaką?
- Dasz mi swój numer?
- Przecież go masz. – zauważyła ze śmiechem. Wtedy chłopak wyjął swój telefon po czym go usunął.
- Już nie mam.
- To dziwne dawać swojemu eks numer, ale daj mi swój telefon. Wpiszę ci.
Louis podał go Karen i powiedział:
- Możesz mnie nie nazywać swoim eks, tylko przyjacielem? – spytał z nadzieją.
- Zgoda, mój przyjacielu, który jest moim eks.
Tomlinson wywrócił oczami. Dziwne poczucie humoru Karen. Po chwili dziewczyna oddała mu komórkę. To było naprawdę miłe z jego strony.
- A jeśli chodzi o ten wypad do Wenecji to …
- Louis! Rozmawialiśmy o tym.
- Ale wiesz … to nie musi być romantyczny wyjazd, tylko zwykła wycieczka tyle, że do miasta zakochanych.
- A mogę zabrać Jima? – zapytała z uśmiechem.
- I tym pytaniem wszystko zepsułaś. Ah, a było tak romantycznie …
Na to Karen wywróciła oczami.
- Od kiedy w przyjaźni jest romantycznie?
Louis zaczął się zastanawiać.
- A powinno być. Uważam, że każda para przyjaciół powinna TO robić raz w tygodniu.
- Jesteś nienormalny. – stwierdziła rozbawionym tonem. – Teraz już wiem, dlaczego nie masz żadnej przyjaciółki.
- Ależ mam. Juliette. – przypomniał jej z uśmiechem. – I miałem Eve, a chyba pamiętasz jak to się z nią skończyło?
- Jeśli tkniesz Jul to …
- Spokojnie. – powiedział ze śmiechem. – Niall by mnie zabił, zresztą ty też. Jedyną osobą którą chciałbym tknąć …
- Louis …
- Jest Harry. – dokończył szczerząc się. – No chyba nie myślałaś, że ty?
- Oczywiście, że nie z tego względu gdyż wiem jak ważna jest dla ciebie przyjaźń. – rzekła z ironią.
                                                                                  ***
Tymczasem Liam, kończył pić 4 drinka. Jak na niego to i tak było mało. Nie chciał się opić, ponieważ zacząłby zarywać do przypadkowych dziewczyn a wtedy straciłby szansę u Leyli. Nie wiedział dokładnie kiedy tak bardzo polubił tą dziewczynę. To było dla niego zupełnie coś nowego. Niespodziewanego.
- Impreza jest zarąbista. – powiedziała ze śmiechem zamawiając alkohol. Payne uśmiechnął się do niej.
- Zarąbista to mało powiedziane.
- Pierwszy raz jestem w klubie i muszę przyznać, że nie jest tak źle jak myślałam. Zawsze zniechęcał mnie duży hałas i obcy ludzie. – przyznała, a chłopak zakrztusił się drinkiem. Nie przypuszczał, że Leyla w ogóle nie chodziła na większe imprezy. Miał wręcz wrażenie, że sama je organizowała.
- No co ty nie powiesz? Wow. Jestem w szoku, że to Twoja pierwsza wizyta w klubie.
- A co? Wyglądam na imprezowiczkę? -  spytała.
- Nie, nie. Po prostu … no wiesz, jesteś czirlidejką a czirlidejki zwykle dużo imprezują.
- Jeśli mam być szczera to przyznam, że bycie czirlidejką wcale mnie nie kręci. Po prostu moja mama w młodości nią była i tak zaczęła naciskać, że w końcu uległam.
Liam był coraz bardziej pod wrażeniem dziewczyny. Wiedział, że robi źle ponieważ Leyla podoba się Maxowi, ale to dziwne uczucie kiedy pusta panienka okazuje się być normalną osobą.
- Ja w szkole grałem w kosza i byłem najlepszy.
- Liam ekhem … z tego co wiem raczej nie grasz w kosza …
- Sorry. – Chłopak spuścił głowę. – Zapomniałem, że chodzimy razem do szkoły. Wiesz, wciskam taki kit nowo poznanym dziewczyną i muszę przyznać, że działa.
- Więc ja wyglądam na taką której się wciska kit?
- Nie, nie! – Liam szybko zaprotestował. – Ja … ten no …
- Żartuje. Spokojnie. – Leyla się roześmiała. – Nie obrażam się tak szybko. Bez obaw. Mam ochotę potańczyć, idziesz?
- Jasne.
                                                                       ***
Zooey od dwóch godzin obserwowała Zayana i Megan. Szczerze już jej się to znudziło no ale mogła kontrolować czy nie okazują sobie zbytnio czułości. Jeszcze nigdy nie czuła takiej zazdrości, to zupełnie nowe uczucie przytłoczyło ją. To było tak jak uświadomienie sobie jak bardzo można kogoś nienawidzić, ale ona nie czuła do nich nienawiści po prostu – zazdrość. Wtem podszedł do niej Harry któremu także strasznie się nudziło. Chciał zagadać do jednej dziewczyny ale zrezygnował po tym jak zaczęła się całować z jakąś laską. Dziękował Bogu, że nie zdążył nic do niej powiedzieć. Ośmieszyłby się zupełnie.
- Zooey Sullivan nie podrywa żadnego chłopaka? Szok. – rzekł na wstępie siadając na dużym krzesełku obok baru. Modelka zmierzyła go groźnym spojrzeniem.
- Harry Styles nie podrywa żadnej dziewczyny? Podwójny szok.
- Chciałem ale okazało się, że podrywa ją już inna panna. – odpowiedział.
- Lesbijski związek. Jaki chłopak o tym nie marzy? – spytała retorycznie zamawiając kolejnego 8 drinka.
- Ja, ponieważ marzę o innej. No ale cóż, ona kocha innego, znów on udaje że jest w związku z wrogiem dziewczyny o której marzę.
- Musisz być dobry z przedmiotów ścisłych, bo jak ciebie słucham mam taki sam nie ogar jak kiedy chodziłam do szkoły. – powiedziała ze śmiechem. – Ile już wypiłeś?
- 1 drinka i to jeszcze zostałem zmuszony przez Liama. – wyznał przypominając sobie jak Payne zagroził, że obnaży się publicznie jak Styles nie wypije.
- Ty sobie żartujesz? Wow, podziwiam cię. To już mój 8. Pije z nudów.
- Nadal cierpisz po tym jak chłopak z tobą zerwał? – spytał z troską Harry. Ona potrzasnęła przecząco głową.
- To był idiota, a po takich się nie cierpi.
- Więc czemu jesteś taka smutna?
- Ponieważ Karen wyciągnęła mnie na imprezę na której nie mam ochoty być, no ale głupio było mi odmówić.
Loczek spojrzał na nią zdziwiony. Nie chciało mu się wierzyć, że Karen mogłaby chociaż zaproponować modelce wyjście do klubu. Albo została zmuszona przez Zayana lub Megan którzy się o nią mogli martwić albo dziewczyna kłamała.
- Okej. Rozumiem. – rzekł. Nie chciał z nią dyskutować na tak mało ważny temat. – A masz kogoś na oku?
- Nie. – przyznała wlepiając wzrok w Zayana. – A ty?
- Też nie. – odparł szukając spojrzeniem Karen, która zniknęła mu z pola widzenia. – Dobra, idę do Nialla i Juliette mam nadzieje że zostało im jeszcze trochę żelek. Na razie.
- Pa. – Zooey pomachała mu na pożegnanie.
                                                                       ***
Karen i Louis siedzieli obok siebie milcząc od 15 minut. Gdyby był z nimi Niall taka cisza by nie przeszła … Dziewczyna w końcu zrozumiała, że coś trzeba powiedzieć nie można tak się nie odzywać kolejny kwadrans. W sumie nie miała nic przeciwko temu, ale miała wrażenie że Tomlinsonowi się nudzi, a nie wejdzie do klubu podrywać jakiś lasek z grzeczności. Kolejny raz tego wieczoru Karen pomyślała, że jest bardzo miły.
- Przepraszam. Zepsułam ci podryw roku. – stwierdziła cicho.
- Co? Jaki podryw roku? – spytał, wyrywając się z zamyślenia. – Karen, gdybym chciał podrywać dziewczyny nie zaprosiłbym cię.
- W sumie tak ale …
- Żadne ale. Siedzenie tutaj w ciszy z tobą, jest dla mnie przyjemnością. Cieszę się, że mogę cię mieć za przyjaciółkę. – powiedział z uśmiechem, który brunetka odwzajemniła.
- Jesteś zbyt miły … albo mocno uderzyłeś się w głowę albo masz w tym jakiś cel.
Louis roześmiał się nerwowo. Nie miał w tym żadnego celu, no może prócz niej. Wymyślił, że od przyjaźni do miłości droga najkrótsza.
- To już nie wolno być bezinteresownie miłym?
- Ty mi powiedz.
- Okej. W takim razie mówię ci, że jestem bezinteresownie miłym. – rzekł ze śmiechem. Karen spojrzała na niego rozbawionym wzrokiem.
- Ale dzień, co? Najpierw ty mnie zapraszasz na imprezę potem ja zapraszam Zooey a na końcu jakiś koleś zakłada się, że zdobędzie mój numer telefonu.
- Zapomniałaś dodać, że wybawił cię Twój słodki kumpel.
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Wybawił mnie mój słodki kumpel który jest gejem.
- Karen! Czy ty wszystko musisz psuć? – zapytał obrażonym tonem. Dziewczyna wpadła w niepohamowany śmiech. – I co cię tak bawi?
- Ty. Ooo 00:35. Jak ten czas szybko mija. Jeszcze nie dawno była 21:00.
- A do 5:00 rano droga daleka … To jak? Wracasz do klubu? Może zatańczymy?
Karen wstała ze schodka.
- Wiesz … miałeś rację. Nie bawią mnie imprezy w klubach. Co innego domówki czy impreza urodzinowa … Przepraszam, że miałam pretensje, że nigdzie mnie nie zabierałeś. No cóż, jak widać znasz mnie lepiej ode mnie.
Louis także wstał. Stał teraz naprzeciwko dziewczyny.
- Przyznaj: Zraziłaś się po tym gości który się o ciebie założył.
- Trochę. – odpowiedziała z uśmiechem. – Chyba wrócę do domu. Odwieziesz mnie?
- Jasne.
                                                                                  ***
Kiedy Lou odwiózł Karen do domu nie miał ochoty wracać już do klubu. Odechciało mu się tańców, alkoholu i podrywania. Rozmowa z jego byłą dała mu wiele do myślenia. Przede wszystkim zdał sobie sprawę, że uwielbia z Karen robić wszystko! Żartować, milczeć, kłócić się … Do szczęścia wystarczała mu sama jej obecność. Nic więcej. Żałował, że nie powiedział jej tego wcześniej kiedy jeszcze byli razem ale … wtedy jeszcze tego nie wiedział. Traktował luźno ten związek, zdecydowanie za luźno. No ale nie mógł wiedzieć, że Karen pocałuje jego najlepszego kumpla, co więcej poczuje coś do niego.
Tomlinson dostał kolejny telefon od Harre’go który pytał gdzie jest i czy odwiezie go do domu. Chłopakowi nie chciało się tam wracać, ale przystał na jego propozycję.
Chcieli zabrać jeszcze Liama, Zayana i Nialla ale oni zbyt dobrze bawili się w towarzystwie swoich dziewczyn.
Kiedy wysiedli z auta, Styles zaczął:
- I kto by pomyślał, że najwięksi przystojniacy w zespole pozostaną singlami.
- No wiesz, mów za siebie. Ja mam w zanadrzu swój udawany związek. – odpowiedział ze śmiechem, przekręcając klucz w drzwiach.
- A właśnie! Kiedy zamierzasz powiedzieć o tym Karen?
- Yyy, nigdy?
Hazza wywrócił oczami. Miał coś dodać, ale weszli do środka a po tym co tam zobaczyli nie mógł wykrztusić już ani słowa! Louisa i Harre’go równo zatkało. Po prostu patrzyli się na wnętrze domu które … no nie można powiedzieć, że był tam bałagan, bo żeby zrobić bałagan trzeba mieć z czego! A w ich domu po prostu nie byli prawie niczego! Zniknął telewizor, laptop, dywan, komoda, figurki, wazon, kwiaty … Pozostała tylko kanapa, która najwidoczniej była zbyt ciężka żeby ją wynieść. Wtem usłyszeli jakiś dźwięk, który dochodził z kuchni. Oboje spojrzeli na siebie nie pewnie. Bali się, że włamywacze jeszcze sobie nie poszli.
- Wiesz Louis zawsze uważałem, że jesteś odważny … - odezwał się Styles. 
- Ja? Ja jestem tchórzem. Ty idź pierwszy.
- Nie, ty.
- Ty.
I tak zaczęła się przepychanka. Ostatecznie przyjaciele poszli równym krokiem.
A tam … kolejny widok który ich zaszokował. Otóż siedział tam Ivan przywiązany do krzesełka w samych bokserkach! A na ustach miał taśmę. Harry pierwszy się otrzasnął i zdjął zaczął go rozwiązywać. Ich gosposia chciała coś powiedzieć, ale przez taśmę nie mogła, więc nią zajął się Louis.
- Co tu się stało? – zapytał.
- Włamanie! Byli tu! Zabrali wszystko! To było okropne! – krzyczał przerażony.
- Kto był?
- Włamywacze! Nie widziałem ich twarzy! Mieli maski!
- Ja pierdole, taka akcja mi się jeszcze nie przydarzyła. – stwierdził Louis. – I co my mamy teraz zrobić? Żyć jak jaskiniowcy?
- Spokojnie, Lou. Zadzwonimy jutro na policję a dzisiaj prześpimy się na kanapie. Ivan, możesz iść do domu, jak chcesz.
- Dziękuje! – wrzasnął i w samych gaciach wyleciał na zewnątrz. To dziwne szczególnie w takiej chwili, ale Tomlinson ze Stylesem wybuchnęli śmiechem, a potem położyli się na kanapie spać. Modlili się, żeby z samego rana nie zachciało się przychodzić Seanowi. Cyknął by im fotkę i wsadził do netu. Taki jest ich menadżer. Nie ważne o czym, ważne by mówili … Nagle oboje spojrzeli na siebie. Właśnie coś im przyszło do głowy …
                                                                       KONIEC
Uff, nareszcie skończyłam ;-). Pisałam go trochę w zeszycie trochę na kompie.
Przede wszystkim następny odcinek pojawi się we wtorek bądź środę. Nie wiem dokładnie kiedy bo jadę do szpitala na badania i nie mam pojęcia kiedy wrócę.
Więc trzymajcie kciuki, żeby w badaniach nic strasznego nie wyszło ;-d.
Prawdę mówiąc sama się boję, ale najbardziej przeraża mnie nuda która tam będzie. Bardzo prawdopodobne, że spędzę tam weekend ;(. Ah, no cóż trudno ;(.
A co do waszych bloogów to niektóre udało mi się skomentować a niektóre skomentuje jak wrócę ze szpitala. Po prostu nie miałam siły i tyle.
No to pa pa pa kochani <333.

14 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam na kolejny i mam nadzieje że badania nie bd takie straszne i wyniki wyjdą pozytywne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha koniec mnie rozwalił!I nareszcie jest więcej Karen i Lou ;D Poprostu nie mogę się doczekać następnej części

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział po prostu genialny! Karen i Lou jako przyjaciele? coś mi tu nie pasowało, i nie myliłam się że Tomlinson będzie miał jakiś plan hehe :D co do Ivana, to wydaję mi się że miał coś z tym włamaniem wspólnego...najpierw próbuje wkupić się w łaski chłopaków, a potem żeby nie było organizuje włamanie a żaby nie stracić ich sympatii to udaje takiego biednego...to na pewno jego sprawka, czuję to :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale zajebisty rozdział ;D, już nie mogę się doczekać następnego, czekam z niecierpliwością ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zawsze super!!! nie mogę się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwww *-* Dopiero był 69 a już 77 :D Uhuhu mam nadzięję, że Karen i Louis znów będą razem i będzię "Laren" ;P
    Leyla myślałam, że będzie pusta i będzie chciała spotykać się z Liam'em bo jest sławny, ale jednak okazała się inną dziewczyną...Ciekawe jak dowie się o tym Max... Myślę, że będzie niezła kłótnia, ale się zobaczy ;d
    A co do włamania to nie spodziewałam się, co oni będą oglądać ? ;p
    hahaha Ivan i koneic hahaha ;D Czekam na kolejny i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię tego Bloga, ja go kocham *-* Nie przestawaj pisać, życzę weny i mam nadzieję, że Karen i Louis będą w końcu razem :) Zakupiłam zapas chusteczek, wiesz jakby Louis coś by później sfajfoczył Karen ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na kolejny kochana :* I zdrowia życzę i żeby nic tam nie wynikło :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Awwwwwwww *0* i love it <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny rozdział ;) Dodawaj szybko nn. Zdrowia.

    Nika.xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy będzie nowy rozdział? Bo się już nie mogę doczekać

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Libster Awards więcej informacji u mnie
    http://teenage-dream-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. :(...Gdzie nowy rozdział?...Tęsknie nie ma Cię już tydzień...:'(

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej , kiedy Lou i Karen będą znów razem . ?
    I czy , wg będą razem . ?

    OdpowiedzUsuń