Harry
nadal nie umiał się pogodzić z tym co wczoraj usłyszał od Zoe. Był dla niej
tylko zabawką, pocieszeniem… po Zaynie! Tak naprawdę nikt go tak właściwie nie
kochał. Ani Molly, Karen czy Zoe. 3 dziewczyny, które złamały mu serce. Czuł
się tak cholernie źle z tym. Chciał być dla kogoś najważniejszy. Chciał aby
istniała taka osoba, która rzuci wszystko i przyjedzie się z nim spotkać,
ponieważ nic ani nikt nie będzie się bardziej liczył. Hazz czuł, że była taka
osoba. Ale tą osobą był chłopak w dodatku jego przyjaciel. To było dziwne. Nigdy nie miał takich myśli względem niego.
Nie umiał przyjąć do wiadomości, że nagle mogłoby być inaczej.
-
Wszystko okej? – spytał Zayn przecierając oczy.
-
Tak, tak. – mruknął chodź wcale nie było okej. Zaraz powinni być w szkole a on
wolał zostać w domu i po użalać się nad sobą.
-
Wyglądasz marnie. – stwierdził mulat i nalał sobie soku do szklanki. – Myślę,
że nie jest okej.
-
No co ty nie powiesz. – Harry chodź nie powinien ale był zły na Zayna. Bo gdyby
nie robił jakiś głupich nadziei Zoe to ta nigdy nie musiałaby wykorzystywać
loczka aby się pocieszyć.
-
A więc o co chodzi? – Malik odwrócił się w jego stronę i upił łyk ze szklanki.
-
Wyobraź sobie, że wczoraj omal nie przespałem się z Zoe… - zaczął a mulat wydał
z siebie okrzyk zdumienia po czym zaczął klaskać w dłonie. Zaraz potem
przypomniało mu się, że Max jest zakochany w Harry’m i gdyby się o tym
dowiedział byłby załamany. Biedak. – Ale pokłóciliśmy się.
Zayn
zmarszczył brwi.
-
O co poszło?
-
No cóż, powiedzmy, że postanowiła wyznać mi prawdę. – westchnął ciężko. – Powiedziała, że tak naprawdę kompletnie nic
dla niej nie znaczyłem. Zawsze tylko ty byłeś na pierwszym miejscu. – spuścił
głowę. – Chciała się jakoś pocieszyć po tobie.
Zayna
aż zatkało. Naprawdę myślał, że się zmieniła i gdyby nie wiedział o uczuciach
Maxa to popierałby związek Harry’ego i Zoe. Wyglądało na to, że jest mądrą i
miłą dziewczyną. Nikt nie przypuszczał, ze to wyrachowana suka.
-
Poważnie? – zapytał nadal będąc w szoku. – Chodziło jej tylko o mnie? Ciebie
miała kompletnie gdzieś?
-
Otóż to. – Hazza kiwnął głową. – A najgorsze jest to, że… - urwał, ponieważ co
miał powiedzieć? Najgorsze jest to, że przez nią straciłem Maxa
najprawdopodobniej już na zawsze? Nie była tego warta a on za późno to
zrozumiał.
-
Stary… tak mi przykro. W sumie powinienem cię ostrzec albo przewidzieć, że ona
nie mogła się tak szybko zmienić…
-
To nie twoja wina. – stwierdził loczek. – Muszę sobie to po prostu przemyśleć i
pogodzić się z tym. To wszystko.
***
W
szkole Cathrin bardzo chciała umówić się z Liamem drugi raz. Nawet gdyby mieli
iść do tej nudnej pizzerii to z Liamem nawet takie miejsce było o wiele
ciekawsze niż jest w rzeczywistości. Lubiła go i miała nadzieje, że on czuje to
samo. Na przerwie podeszła do niego i powiedziała:
-
Cześć. Co słychać?
Chłopak
momentalnie drgnął. Czy Cat się z nim przywitała? Dlaczego powiedziała mu
„cześć”? Czy miała jakieś nadzieje na coś? No i najważniejsza sprawa: dlaczego
nagle życie nabrało większy kolorów? Czy jej obecność naprawdę tak zmieniała
wszystko? Nie chciał tego! Nie chciał myśleć, że mógłby się w niej…
-
A co cię to obchodzi? – wzruszył ramionami.
-
Wszystko w porządku? – zaniepokoiła się.
-
Tak. Dlaczego uważasz, że jest inaczej? – Liam starał się aby jego głos brzmiał
na jak najbardziej ostry.
-
Zachowujesz się jakoś dziwnie. – stwierdziła.
-
Bo nie jestem dla ciebie miły? – odburknął. – Czyli jestem taki jak zawsze. Dni
dobroci dla plastików minęły. – uśmiechnął się cwaniacko ale gdy zobaczył smutek
w oczach dziewczyny miał ochotę ją przytulić. Dlaczego zachowywał się jak
skończony kretyn? Proste. Musiał odepchnąć ją od siebie. Od zawsze był typem
podrywacza. Jedna dziewczyna nie mogła tego zmienić.
-
Słucham?! – uniosła się. – Dni dobroci dla plastików? Uważasz mnie za plastik?
I kto to mówi! Wielki Liam Payne! Myślisz, że każdy powinien ci usługiwać bo
nie wiadomo kim jesteś! Mylisz się. Jesteś nikim. Przynajmniej w moich oczach.
– powiedziała i odeszła od niego. Nie rozumiała jak mógł się tak zachować?
Wcześniej był dla niej miły i zaprosił ją na randkę i naprawdę myślała, że się
zmienił. No cóż, myliła się. Dobrze, że nie długo 3 liceum się kończy i nie
będą musieli już na siebie patrzeć nigdy więcej.
Liam
tymczasem ciężko westchnął. Cathrin go zdecydowanie znienawidziła ale nic nie
mógł na to poradzić. Po prostu taki był i taką miał naturę.
-
Ostatnio coś dużo spędzasz z nią czasu. – zauważył Niall poruszając zabawnie
brwiami.
-
A daj spokój. – Liam machnął nie dbale dłonią. – Wszystko spieprzyłem.
-
Jak to? – Horan podbiegł do swojego przyjaciela, który zaczął iść przed siebie.
-
Po prostu jestem idiotą.
-
Z tym się zgodzę. – odpowiedział z poważną miną.
-
Cathrin mnie teraz nienawidzi. W sumie tego chciałem ale… zdałem sobie sprawę,
że jednak tego nie chciałem.
-
Nie rozumiem. – blondynek przystanął na moment zostając w tyle. Liam był
bardziej skomplikowaną osobą niż myślał.
***
Cathrin
tymczasem siedziała na ławce na korytarzu załamana i starała się powtarzać
lekcje ale kompletnie nie mogła się skupić. Cały czas myślała o Liamie i jego
zachowaniu. Jak mógł jej to zrobić? Jak mógł zrobić to sobie? Kiedy już
myślała, że się zmienia to on … nadal jest taki sam.
-
Czego się uczysz? – zagadała ją Juliette. Blondynka stwierdziła, że nigdy z nią
nie rozmawiała i może czas zacząć?
-
Biologii ale zupełnie nie mogę się skupić. – odpowiedziała chowając książkę do
plecaka. I tak nic z tego nie wyjdzie.
-
Boli cię coś? – Jul usiadła obok niej wyraźnie zaniepokojona.
-
Tak. Serce. – spuściła głowę.
-
To może idź do szkolnej pielęgniarki? To może być niebezpieczne. Zaprowadzić
cię? – zaproponowała jednak Cat potrzasnęła głową.
-
To nie taki ból. To raczej ból psychiczny. Rozczarowanie.
-
Ktoś cię zranił? – zapytała a raczej stwierdziła.
-
Owszem. – pokiwała głową.
-
Zgaduje, ze Liam, ponieważ ostatnio zbliżyliście się do siebie. – powiedziała
gładząc ją po ramieniu. – Powiedział ci coś złego?
-
Nazwał mnie plastikiem. Juliette, on nadal uważa, że jestem pustą panną. Nie
widzi we mnie nikogo więcej. Myślałam, ze się zmienił… Myliłam się.
Blondynka
zaczęła się nad tym zastanawiać. Przecież widać było po Liamie, że lubi
Cathrin, tak naprawdę lubi. Więc co mogło się zmienić przez ten krótki czas? Dlaczego
tak ją nazwał? Ach! Nikt nie wie co on ma w swojej chorej główce. Jest dziwnym
chłopakiem.
-
Tu musi o coś chodzić. – powiedziała Jul stanowczo. – Jestem pewna, że Liam tak
nie uważa.
-
A skąd możesz to wiedzieć? Aż tak dobrze go nie znasz! Jest zapatrzonym w
siebie idiotą! – krzyknęła i wstała gwałtownie z ławki. Założyła plecak na
jedno ramię i powiedziała: - Idę. Cześć Jul. I dzięki za troskę. – posłała jej
wdzięczne spojrzenie po czym poszła.
***
Karen
postanowiła odwiedzić Louisa. Ostatnim razem dosyć ostro się pokłócili i
dziewczyna zaczęła tego żałować. Nie powinna spotykać się z Jimem tylko
dlatego, że on zobaczył się z Evą. To było nie fair. On ma dziecko i ma
zobowiązania. Po za tym poinformował ją, że idzie do rodziców Evy. Był szczery.
Nie ukrywał tego przed nią i powinna to docenić a nie mieć pretensje. Jeśli tak
dalej pójdzie to zaczną się tajemnice i kłamstwa i zerwą. A tego nie chciała.
Otworzyła drzwi i weszła do środka.
-
Cześć. – powiedziała do Nialla, który jadł kanapkę i Harry’ego siedzącego na
kanapie wyraźnie smutnego.
-
Siema Karen! – odpowiedział radośnie Horan. – Ty pewnie do Louisa?
-
Taak. Jest w swoim pokoju pewnie… - zbliżyła się w stronę schodów jednak
blondynek potrzasnął głową.
-
Nie ma go tam. Nie będziesz zadowolona ale nie będę cię okłamywać. Louis
pojechał z Evą na badania.
-
Na badania? – spytała zaskoczona. Przecież po dziewczynie nawet nie było widać,
że jest w ciąży! Więc po jaką cholerę jej już badania? Wiedziała, że ta suka
będzie wykorzystywać Louisa! Po prostu to wiedziała! On jednak jest zaślepiony
i tego kompletnie nie widzi.
-
Eva się źle czuła i Louis jej zaproponował. – odparł Nialler. – Ale nie bądź na
niego zła.
-
Jak mam nie być na niego zła?! – prawie wrzasnęła aż Harry i Niall zadrżeli. –
Mój chłopak jest z tą pizdą sam na sam w szpitalu a ja mam się nie denerwować?!
-
Na pewno zaliczą szybki numerek na Sali operacyjnej. – powiedział Harry
poważnym tonem. Karen posłała mu groźne spojrzenie. – No co? – wzruszył
ramionami. – Jesteś idiotką myśląc, że zdradzi cię w szpitalu. Są lepsze
miejsca.
-
Ale mogą po szpitalu pojechać do hotelu. – powiedziała ostrym tonem i zaczęła
chodzić w te i w we te. Nie wiedziała co o tym myśleć? Była teraz mega wściekła
na Louisa i nie miała ochoty go widzieć. Może do czasu kiedy wróci minie jej
złość i będzie lepiej. Będą mogli pogadać wtedy normalnie. – Zostanę i poczekam
tu na niego. – zadecydowała i usiadła obok chłopaków na kanapie.
-
Twoja złość nic nie zmieni a sprawi, że zaczniecie się kłócić i już w ogóle nie
dojdziecie do porozumienia. – powiedział Harry wpatrując się w ścianę z pustym
spojrzeniem.
-
A co ty takimi mądrościami sypiesz? Przeczytałeś poradnik pt. „Idealny związek?”
– prychnęła pod nosem dziewczyna.
-
Po prostu zrozumiałem kilka spraw. Może nie jestem już takim dzieckiem? – wstał
z kanapy.
-
Uważasz, że zachowuje się jak dzieciak?! – krzyknęła głośno aż Niall o mało nie
spadł z kanapy. Nie lubił jak ludzie się kłócili dlatego w jego związku prawie
nigdy nie dochodziło do spięć.
-
Teraz tak. – rzekł loczek i skierował się w stronę drzwi. Musiał kogoś
odwiedzić. I to szybko.
Tymczasem
Karen nie wiedziała na kogo jest bardziej wściekła na Louisa czy na Harry’ego?
***
Juliette
coś tu nie pasowało. Najpierw Liam pomaga Cathrin w konkursie piosenki a potem
zaprasza ją do pizzerii i na końcu nazywa plastikiem? To wszystko nie trzymało
się całości, dlatego stwierdziła, że musi z nim porozmawiać i dowiedzieć się o
co tak naprawdę chodziło. Bo w to, ze Paynowi coś się odwidziało i postanowił,
że jednak jej nienawidzi… nie chciało jej się w to wierzyć. Weszła do domu One
direction i ku swojemu zdziwieniu zobaczyła Karen, która siedziała na kanapie i
postukiwała niecierpliwie palcami o oparcie.
-
Już się zdecydowałaś?! – wykrzyknął szczęśliwy Niall widząc swoją dziewczynę.
Ta zmarszczyła brwi nie wiedząc w pierwszym momencie o co mu chodzi a potem
załapała. Biedny chłopak miał nadzieje, że Jul chce się z nim przespać.
-
Ja właściwie do Liama. – stwierdziła.
-
Co? Chcesz to zrobić z Liamem? – Niall spojrzał na nią z obrzydzeniem. Juliette
roześmiała się i potrzasnęła głową.
-
Nic z tych rzeczy. Muszę z nim porozmawiać na temat Cathrin. – odparła i
skierowała się na górę. Gdy już tam była zapukała cicho do drzwi i otworzyła.
Liam leżał na łóżku i grał na telefonie. – Cześć. – powiedziała nieśmiało.
-
Hej Jul. – odparł chłopak i odstawił telefon. Spojrzał na nią nieco zaskoczony.
Przecież nigdy nie przychodziła akurat do niego. O co może jej chodzić? – Coś
się stało?
-
Chciałam porozmawiać z tobą na temat Cathrin. – wyjaśniła dziewczyna na co Li
od razu wywrócił oczami.
-
Nie ma o czym rozmawiać. Było minęło. Nie chce do tego wracać. Jak już jej
mówiłem dzień dobroci dla plastików minął.
-
Nie rozumiem twojego zachowania. – przyznała Juliette siadając na brzegu łóżka.
– Wydawało mi się, że ją lubisz i chcesz się zmienić pod jej wpływem.
-
Hej! – uniósł się Liam. – Żadna dziewczyna nie będzie miała na mnie wpływu!
Nagle
Juliette jakby olśniło. Jak gdyby zrozumiała powód dla którego Liam to robił.
Spojrzała na niego i ciężko westchnęła.
-
Boisz się bo polubiłeś ją za bardzo, co?
Payne’a
zamurowało. Nie spodziewał się, że dziewczyna tak szybko dojdzie do tego wniosku.
Czym siebie zdradził?
-
Nie mam ochoty o tym rozmawiać. – odburknął a wtedy blondynka była pewna, że ma
rację.
-
Liam. Nie ma się czego wstydzić. Cathrin to wspaniała dziewczyna. To
zrozumiałe, że ją lubisz.
-
Wcale jej nie lubię. – chłopak nadal szedł w zaparte.
-
Dlaczego musisz być taki uparty, co? – spojrzała na niego z ciężkim
westchnieniem. – Ona cierpi. Jeśli naprawdę ci na niej zależy to idź i jej
wyjaśnij całą sytuację. Jeśli od początku miałeś zamiar się tak zachowywać to…
po prostu nie potrzebnie robiłeś jej złudne nadzieje. Cat to fajna dziewczyna.
Po
tych słowach Jul wyszła z pokoju a Liam ciężko westchnął. Może powinien do niej
iść i jej to wyjaśnić? Nie miał pojęcia jak powinien postąpić.
***
Harry
musiał to wszystko wyjaśnić Maxowi. Jego zachowanie i zachowanie Zoe. Nie mógł
pozwolić aby chłopak nie odzywał się do niego już do końca życia. Nie
zasługiwał na to. Zadzwonił dzwonkiem do drzwi i odczekał kilka sekund. Gdy
chłopak mu otworzył chciał od razu zamknąć drzwi jednak Hazz je przytrzymał.
-
Max, daj mi to wyjaśnić. – poprosił.
-
Ja już wszystko widziałem. Serio, tu nie ma nic do wyjaśniania. – ponownie
chciał zamknąć drzwi jednak loczek był nie ugięty. – Idź sobie. Nie chce cię
widzieć.
-
Zoe mnie okłamywała. Przez cały ten czas. – przyznał w końcu. – Wcale jej na
mnie nie zależało. Bawiła się moimi uczuciami.
-
Tak jak ty bawiłeś się moimi. Zasłużyłeś na to. – stwierdził stanowczym tonem.
Tak naprawdę miał ochotę go przytulić ale Harry bardzo go zranił i nie mógł tak
po prostu o tym zapomnieć.
-
Nie bawiłem się twoimi uczuciami. – powiedział spokojnie. – Naprawdę cię lubię.
-
Ale jako przyjaciela!
-
Powiedziałem ostatnio, że jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem, pamiętasz?
Wtedy w samochodzie.
-
A potem pocałowałeś Zoe. Te słowa wydały mi się po tym takie puste, nic nie
znaczące. Nie chce cię widzieć.
Harry
nie wiedząc co ma zrobić przyciągnął do siebie chłopaka za ramiona i pocałował
go. Ale tym razem było inaczej, ponieważ Max nie oddał pocałunku. Nie dlatego,
że był zaskoczony bo Hazz całował go w najmniej spodziewanych momentach ale po
prostu dlatego tego nie chciał.
-
Nie tym razem, Harry. – powiedział Max. – Nie naprawisz tego zwykłym
pocałunkiem.
-
Po prostu nie chce cię stracić. Ten pocałunek z Zoe nie miał dla mnie żadnego
znaczenia. To nie było tak jak z tobą. Nie odepchnąłem jej, ponieważ się bałem.
Nie chciałem aby zaczęła wypytywać dlaczego to zrobiłem. A co jeśli by doszła
do wniosku, że to dlatego, ponieważ cię kocham? Zaczęłaby wszystkim rozpowiadać
a ja nie jestem gotowy aby to przyznać. To dla mnie za wcześnie, Max.
Na
moment zapadła cisza. Chłopak w okularach uważnie analizował słowa przyjaciela.
-
Czy ty właśnie przyznałeś, że mnie kochasz? – zapytał nie pewnie. Stylesowi
zaczęło serce szybciej walić.
-
Wydaje mi się, że nie.
-
A mnie się wydaje, że tak. – powiedział a jego usta rozciągnęły się w małym
uśmieszku. – Powiedziałeś „A co jeśli by doszła do wniosku, że to dlatego,
ponieważ cię kocham” .
Wtedy
Harry zrozumiał, że te słowa naprawdę wypłynęły z jego ust. Wcale nie chciał
tego powiedzieć. Po prostu tak wyszło. Na moment nastała cisza. Czy on naprawdę
go kochał? Tego nie wiedział ale zdecydowanie był dla niego ważny a to już coś.
-
Nadal nie jestem pewien co do ciebie czuje ale… to już mały krok na przód,
prawda? – posłał mu rozbawione spojrzenie. – Czyli wybaczysz mi? Zrobię
wszystko abyś zapomniał o tej ohydnej sytuacji.
-
No wiesz… - Max podrapał się w kark. – Jakich filmów nienawidzisz?
-
Horrorów. Są przerażające. – przyznał loczek a zaraz potem zdał sobie sprawę co
jego przyjaciel kombinuje.
-
A więc zapraszam cię do kina. Na super przerażający film. – powiedział ze
śmiechem. – Chodź.
-
Ty chyba sobie żartujesz… Max, proszę. – powiedział Harry jednak chłopak był
nie ugięty. W końcu Styles stwierdził, że zasługuje na karę i poszedł za swoim przyjacielem.
***
Liam
tymczasem czekał przed domem Cathrin z kwiatami. Nie wiedział czy to coś
zdziała ale miał nadzieje, że dziewczyna mu wybaczy jego chamskie zachowanie i
zrozumie dlaczego musiał to zrobić. Chciał zapukać do drzwi ale otworzyły się i
ujrzał w nich brunetkę z workiem śmieci. Gdy go zauważyła prychnęła pod nosem.
-
Czego chcesz? – zapytała ostro.
-
Porozmawiać. – odpowiedział bezproblemowo. – Mam kwiaty. – pomachał jej nimi
przed oczami.
-
Ojej! Liam Payne ma kwiaty! Cudownie! – powiedziała z ironią. – A wiesz co? –
spojrzała na niego groźnie. – Ja mam gdzieś twoje kwiaty! Zraniłeś mnie! –
krzyknęła i zaczęła go bić tym co miała pod ręką czyli workiem na śmieci.
-
Zwariowałaś?! - wydarł się chłopak. –
Hej! Przestań! To nie jest zabawne! Ja też mam swoje uczucia!
-
Jasne! Bo tylko uczucia Liama Payne są ważne! A moje to już nie? Nazwałeś mnie
pustym plastikiem! – wrzeszczała nie przestając go walić. W końcu worek się
przedziurawił i wszystkie śmieci wypadły z niego. Więc przestała go nim
okładać. Nieco się nawet uspokoiła.
-
O przepraszam bardzo! Nie nazwałem cię pustym plastikiem, tylko plastikiem. Bez
„pusty”. – wytłumaczył się jednak pomyślał wtedy, że mógł zamilknąć. Dziewczyna
zmrużyła oczy.
-
Nie denerwuj mnie. Błagam. – pogroziła mu palcem. - A teraz wynocha. Plastik
nie chce cię już więcej widzieć.
Li
wywrócił oczami.
-
Chciałem ci wyjaśnić moje zachowanie.
Cat
założyła ręce na klatkę piersiową.
-
Proszę. Słucham. Wyjaśnij mi swoje szczeniackie zachowanie.
Payne
ciężko westchnął. Od czego by tu zacząć?
-
Chodzi o to, że… zachowałem się tak, ponieważ… lubię cię. Rozumiesz?
-
Przepraszam bardzo ale jeśli kogoś się lubi to jest się dla tej osoby miłym.
Chyba, ze coś przekręciłam?
-
Tak to prawda. Ale jestem skomplikowany. Ja to odczuwam inaczej. – powiedział.
Zdał sobie sprawę, że nieco pląta się w swojej wypowiedzi. Nie wiedział czy z
tego wybrnie. – Dzięki tobie byłem lepszy. A nie mogłem pozwolić aby jakaś
dziewczyna miała na mnie taki wpływ, rozumiesz? Lubię cię.
-
Zachowałeś się jak skończony dzieciak, wiesz? – dziewczyna teraz mówiła już
spokojnie. – Myślałam, że jesteś po prostu inny.
-
Czy ty nie słyszałaś co ja przed chwilą powiedziałem?! – oburzył się chłopak.
-
I widzisz? Znów zachowujesz się jak dzieciak. – wytknęła mu. Wtedy Payne rzucił
jej kwiaty pod nogi i powiedział wściekłym tonem:
-
Chrzań się! Jesteś nienormalna! Nie wiem jak mogłem pomyśleć, że ty… że my… -
odwrócił się na pięcie i skierował się w kierunku furtki.
-
Teraz jesteś mega dzieciakiem! – krzyknęła Cathrin chcąc go jeszcze bardziej
wkurzyć jednak Liam nie zwracał uwagi na jej słowa.
***
Karen
czekała na swojego chłopaka aż do 19:30 a on nadal się nie pojawiał. Siedziała
właśnie sama w salonie i oglądała jakiś beznadziejny program. Pomyślała sobie,
że może został u Evy na noc? W końcu on myślał, że ona wie, że z nią jest więc
co go powstrzymywało? Nic. Wstała gwałtownie z kanapy i wyłączyła telewizor.
Idzie do domu! Nie będzie tu siedzieć jak jakaś idiotka. Wtedy drzwi się
otworzyły i ktoś wszedł do środka, właściwie nie ktoś tylko Louis. Wyglądał na
zmęczonego. Gdy zobaczył Karen nieco się zdziwił.
-
Co ty tu robisz?
-
Co ja tu robię?! Co ty tu robisz?! – wrzasnęła.
-
To mój dom. – wyjaśnił jej spokojnym tonem.
-
Och, rzeczywiście. – odpowiedziała nieco spokojniej. – Gdzie byłeś? – zadała mu
kolejne pytanie.
-
Byłem z Evą u lekarza. Rozchorowała się a nie miał jej kto zawieść. – wyjaśnił
siadając na kanapie. – Jestem wykończony.
-
I teraz będziesz zawoził ją za każdym razem gdy się pochoruje?! – zapytała
głośnym tonem. – Miałeś opiekować się dzieckiem a nie ją! Jeśli to nie była
sprawa związana z dzieckiem to dlaczego ją zawiozłeś do tego cholernego
lekarza? I dlaczego to trwało tak długo?
-
Eva nosi moje dziecko więc to logiczne, że powinienem o nią dbać. A trwało to
tak długo bo tyle czekaliśmy na wyniki badań. To nie zależało od nas. Oboje
byliśmy wykończeni. – powiedział z ciężkim westchnieniem.
-
Wiesz co? Przyszłam tutaj aby się z tobą pogodzić ale tobie najwyraźniej
odpowiada jak się kłócimy bo robisz wszystko aby mnie wkurzyć! – krzyknęła
robiąc się prawie czerwona na twarzy ze złości. – Nawet nie poinformowałeś
mnie, że idziesz z nią do lekarza! Skoro to tylko lekarz to dlaczego robisz z
tego taką tajemnicę? A może wcale nie byliście u lekarza?
-
Karen… - Louis starał się mówić spokojnie. – Uspokój się. Zachowujesz się jak
wariatka. Nie poinformowałem cię, ponieważ nie muszę tego robić za każdym
razem. Będzie jeszcze wiele takich
sytuacji gdzie będę musiał gdzieś jechać z Evą i nie będę miał czasu albo
ochoty ci o tym mówić. Musisz mi zaufać, skarbie.
Karen
jednak nie miała zamiaru się uspokoić. Dobrze, że nie było tutaj Evy bo
rozszarpałaby ją gołymi rękami.
-
Ufam tobie. Nie ufam jej. Ona tobą manipuluje. Zrobi wszystko aby nas
rozdzielić. Wiesz co? Teraz mam wątpliwości czy to w ogóle twoje dziecko.
-
Sugerujesz, że sobie to wymyśliła? – Lou aż wstał z kanapy. – Teraz
przesadziłaś. Eva nie jest taka. Znam ją dłużej niż ciebie. To moja
przyjaciółka.
-
A czy ja sypiam ze swoimi przyjaciółmi albo się z nimi całuje? No chyba nie!
-
Mam przypomnieć ci Harry’ego? To był twój najlepszy przyjaciel a całowałaś go
dwa razy! – krzyknął Louis, którem także zaczęły puszczać nerwy.
-
I będziesz mi to wypominać całe życie?!
-
Z Evą tez to było dawno a cały czas muszę za to odpokutowywać. Nie wiesz kiedy
czas odpuścić? Dać spokój?
Karen
wtedy zamilkła i wzięła głęboki oddech. Louis miał rację. Powinna odpuścić. Dać
spokój. Zachowywała się jak wariatka. Musi znać umiar.
-
Masz rację. To nie ma sensu. – powiedziała.
-
Cieszę się, że to zrozumiałaś. – odparł chłopak i chciał ją przytulić jednak
dziewczyna odskoczyła od niego gwałtownie. Tommo posłał jej pytające
spojrzenie.
-
Ale ty Louis nie rozumiesz. – rzekła spokojnie. – Kłócimy się coraz częściej.
Nie potrafimy dojść do porozumienia. Ja już nie pamiętam kiedy ostatni raz
gadaliśmy normalnie. Póki będzie Eva i jej dziecko to się nie zmieni. A wiem,
że nie zrezygnujesz ze swojego dziecka. Nawet rozumiem cię. Sama nie
potrafiłabym zrezygnować. I nie zrezygnujesz ze mnie. Bo jesteś zbyt dobry.
Dlatego ja postąpię mądrzej i to ja zrezygnuje z ciebie.
Louis
nie wiedział czy dobrze usłyszał? Karen rezygnuje z niego? Znowu z nim zrywa?
-
O czym ty mówisz? Dlaczego znów mi to robisz? – spytał przygryzając wargę.
-
Bo tak będzie lepiej. Teraz zajmij się Evą i swoim dzieckiem. Ja czuje... , że
ci zawadzam. Nawet pewnie tak jest ale nie powiesz mi tego, nie przyznasz się
nawet przed samym sobą ale to prawda. W sierpniu, na ślubie twojej matki, jeśli
nadal będziesz mnie kochał przyjdź na balkon. Ale teraz… to nie ma sensu.
Louis, kocham cię i dlatego wiem, że podejmuje dobrą decyzję. – Karen dała mu
całusa w policzek. – Do zobaczenia, skarbie. – dziewczyna odwróciła się w
stronę drzwi i wyszła. A Louis usiadł załamany na kanapie pytając samego siebie
„Dlaczego?”. Dlaczego gdy zawsze zaczyna się układać to wszystko nagle się
pieprzy?
KONIEC
U
Laren wszystko było ładnie, pięknie więc postanowiłam, że przyda się trochę
smutnych chwil. Dowiecie się czy Laren będzie razem właśnie na ślubie matki
Louisa. To będą 2 ostatnie odcinki. Módlcie się aby poszło po waszej myśli bo
mam taki mały zarys tej sceny. Nie wiem czy mi się uda i czy nie zawiodę was.
Końcówka
następnego odcinka może was zaskoczy, może nie. Bo pojawi się postać, która
zniknęła jakiś czas temu z opowiadania. Domyślacie się o kogo chodzi?
Strzelajcie,
chce znać wasze typy.
Muszę
wam się przyznać, ze tylko czekam aż zakończę to opowiadanie i zacznę pisać
nowe. Może to tylko moje odczucie ale mam wrażenie, że jest nudne i trochę leje
wody. Nie opuszczajcie mnie tylko ze względu, że ta historia robi się
beznadziejna. Obiecuje, że następna będzie o wiele lepsza! Ja sama jestem z
niej zadowolona co ja rzadko jestem zadowolona z tego co napiszę.
Także
myślę, ze warto poczekać jeszcze te 10 odcinków. Bo za ten czas myślę, że
zakończę to opowiadanie. Wiem, ze zżyliście się z tymi bohaterami – ja też.
Kocham ich ale parę osób zaczyna mnie w nim wkurzać. Po prostu są albo zbyt
nudni albo zbyt irytujący. Odnoszę takie wrażenie po prostu.
Dobra
nie narzekam już! Czekam na komentarze!
+ możecie w pytaniach do bohaterów pytać także mnie :) jakie mam plany a propo tego co będzie dalej albo tego co ma się wydarzyć u bohaterów. A także odnośnie nowego blooga, jeśli ktoś jest bardzo ciekaw.
Do
zobaczenia x
Dlaczego? Ja zadaje sobie to samo pytanie. Jednak sądzę, że Karen postąpiła słusznie. Kocha go to widać jednak nie chcę znowu go zawieść. To takie piękne ♥
OdpowiedzUsuńUgh przez moje big palce (jestem na tel) dodałam wcześniej komentarz, a miałam jeszcze tyyyle do opisania ;)
UsuńKontynuując:
Rozpłakałam się jak tylko Karen powiedziała Lou, że muszą się rozstać ;_; Dlaczego jestem taka wrażliwa?? Nie ważne.
Liam proszę Cię ogarnij się bo oboje dobrze wiemy, że zależy Ci na Cat. Więc nie spierdol tego po raz enty. Jasne?!
O ja cież pieprze!! Ja myślałam, że się posikam jak Niall tak nagle poderwał sie z kanapy i do Jul : Zdecydowałaś się? A potem : Wolisz to zrobić z Liam'em?! - To rozwaliło system ;D
Harry i Max - oni są dlamnie zagadką. Bo mogą być razem, q nie muszą i ja już sama się w tym wszystkim gubię ;p
Mówisz, że powróci ktoś to zniknął na długo? Według mnie może to być były Jul, była choreografka chłopaków, aaaaaaa olśniło mnie!!! To nie będzie przypadkiem ta laska, była menedżerka Zoe??? Wydaje mi się, że ona bo wcześniej pisałaś, że ma być wontek z Zayn'em :D
No to czekam niecierpliwie na kolejny odcinek :) xx
@luvmyloueh91
Megan / Ta laska od Sean'a / Nathan / Erica / Jim ?
OdpowiedzUsuńKogoś przegapiłam ?
Sara 💜💜
Booże ryczę Laren znowu się rozpadło i wszystko przez tą Eve -,- W kolejnym odcinku pewnie pojawi się Megan bo miał być jakiś wątek o Zaynie a Meg rzeczywiście dawno nie było. Niall i Juliette to taka słodka para, uwielbiam ich :3 ja tam nie chce żebyś kończyła to opowiadanie bo je uwielbiam i naprawdę zżyłam się z bohaterami szkoda, ze pozostało jeszcze tylko parę odcinków :(
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście jak zawsze świetny, trzymasz poziom :D
Życzę duuużo weny i czekam na next ;***
Julia^^
Te opowiadanie wcale NIE JEST NUDNE!!!
OdpowiedzUsuńLiam jak zwykle musi coś spieprzyć-,-
Hax<3 nic dodać, nic ująć:D
Podejrzewam, że tą osobą będzie Meg:) takie jakieś przeczucie;D
Buziaczki:-*
GOŚKA
A może Molly ?
OdpowiedzUsuńSara ❤❤