W poprzednich odcinkach:
- Ekhem. Kim pan jest? –
Spytał jakiś mężczyzna, stojąc za Seanem.
- Sean miło mi. –
Powiedział wstając z krzesełka i podając dłoń, mężczyźnie z którym umówiła się
Kimberely.
- Sean, Sean … Ah tak, ten
totalny śmieć. Już sobie przypominam. – Rzekł mężczyzna ze śmiechem.
- Jak do mnie
powiedziałeś? – Spytał ostro.
- Powiedziałem prawdę. Nie
rozumiem jak mogłeś zdradzać taką dziewczynę jak Kimberely? Ja ją wielbię nad
życie. Ona jest cudowna. – Powiedział patrząc prosto w oczy swojej wybrance,
która się lekko zarumieniła. *
- Halo? Co? Ah, tak jasne. Zaraz przyjadę. –
Stwierdziła Megan po czym się rozłączyła. Widząc pytające spojrzenie Zayna
wyjaśniła. – Zooey mnie potrzebuje. Muszę iść. Cześć! – Krzyknęła do wszystkich.
- Taa potrzebuje … -
Odburknął niezadowolony Malik …
*
- Słuchaj wpadłem jeszcze
na genialny pomysł, otóż czy mogłabyś mnie zabrać do studia fotograficznego!
Zobaczyłbym jak pracujesz, znaczy jak odbywasz staż i bardziej bym cię poznał.
Uważam że to świetny pomysł, a ty?
- Tak. To może po szkole,
co? Tylko bez numerów! Jasne?
- Jasne.
One direction 3
Odcinek 58
Następnego dnia rano,
Niall był taki zaspany że nie zauważył drzwi od kuchni. Tradycyjnie w nie
rąbnął głową.
- Ała. – Powiedział łapiąc
się za nią. – Wiedziałem że nigdy mnie nie lubiliście. – Wyznał drzwiom. Te
jednak nie odpowiedziały, czym nieco wkurzyły Horana. – Gadać jak do ściany.
- Głodny jestem. –
Powiedział jakiś głos.
- Drzwi przemówiły! A
jednak cuda się zdarzają. – Rzekł Niall patrząc z podziwem na nie. W tym
momencie usłyszał jak ktoś go puka w plecy. Wystraszony zaczął krzyczeć.
- Spokojnie. –
Powiedział Liam unosząc ręce. – Nie wiedziałem że jestem drzwiami ale dzięki że
mi to uświadomiłeś. – Dodał ze śmiechem.
- Daj spokój.
Zmęczony jestem. Pół nocy nie spałem. – Wyznał wchodząc do kuchni.
- O dlaczegóż to?
Zbyt dużo myśli o Juliette? – Spytał, jednocześnie szukając czegoś do picia.
Jego oczom ukazała się tylko cola, niestety, bo miał ochotę na pepsi.
- A kto to? – Niall
spojrzał na Payne jak na wariata. – Aaa, moja dziewczyna … Dobra już sobie
przypomniałem. Przez moment miałem taką jakby … zaćmę.
- Oj, Nialler nawet
nie pamiętasz kto jest twoją dziewczyną … Z tobą jest bardziej kiepsko niż
myślałem.
Horan schował twarz w
dłoniach mrucząc coś pod nosem w niezrozumiałym dla Liama języku.
- Ty mi tu po
Irlandzku nie zajeżdżaj. Kurde, laluś się znalazł z Irlandii. – Powiedział
Payne którego widocznie ten fakt wkurzył ku zaskoczeniu Horana.
- Ale to było po
Niemiecku. – Wydukał chłopak patrząc na przyjaciela zaskoczony.
- Tym bardziej.
Niemcy to okrutny kraj. Zaatakowali ten piękny kraj ten no … Polonie. –
Powiedział chłopak który na gwałt próbował sobie przypomnieć poprawną nazwę.
- Polskę! – Wrzasnął
zirytowanym tonem Louis wchodząc do pomieszczenia.
- O właśnie! O to mi
chodziło. – Rzekł Liam patrząc z wdzięcznością na Tomlinsona.
- Oj Liam, Liam.
Widzę że Geografia się kłania. – Stwierdził Lou, a ten spojrzał na niego z
nienawiścią.
- O Louis widzę że powinieneś
zmienić stylistę.
- Milcz jełopie. –
Syknął.
- Na twoim miejscu
spaliłbym te ciuchy, ale oszczędzę ci zbędnego zachodu. – Powiedział ze słodkim
uśmiechem po czym polał chłopaka sokiem. Ten zaczął krzyczeć że go zabije i
zwalnia go z pozycji przyjaciela na wróg.
- O a gdzie wasze
uwielbienie? – Wtrącił Niall. – Kiedyś tak bardzo się kochaliście a teraz …
- Co ja w nim?
Buhaha. Wolałbym już Maxa. – Powiedział Louis czym wzbudził gniew Liama.
- Spałem z Karen. –
Rzekł dumnie, na co został oblany sokiem przez Tomlinsona.
- Nie lubię takich
żartów. – Syknął.
- O zapomniałem że
Lou jest uczulony na te sprawy. Może dlatego że Karen ma się ku naszemu
angliście. – Powiedział Liam, który widocznie nie zamierzał dać spokoju
Louisowi.
- O super, Karen niech
będzie z Ryanem, a ja ożenię się ze Skyller. Będzie naszym bardzo, bardzo
częstym gościem. – Spojrzał na swojego przyjaciela rozbawiony.
- Dobra wygrałeś. Ale
wiedz że jesteś podły. – Rzekł Li przez zaciśnięte zęby. Louis tymczasem zaczął
sobie podśpiewywać prze okazji napawając się swoim zwycięstwem.
***
Zayn od godziny
ślęczał nad telefonem zastanawiając się czy zadzwonić do Megan. Z jednej strony
chciał się z nią widzieć a z drugiej nie był tego do końca pewien… W każdej
chwili ich randkę może przerwać Zooey która akurat będzie miała bardzo ważny
problem typu: Złamałam paznokieć! Aaa, trzeba mnie zawieźć do szpitala!
Dobrze wiedział że
pomimo jej zapewnień i tak będzie się wcinać pomiędzy nich. Nie wiedział tylko
po co to robi? Ah, tak przecież on Zayn Malik jest jej wrogiem numer 1 i zrobi
wszystko aby nie dopuścić do jego spotkań z Meg.
- Co tam? – Spytał
Niall wchodząc do jego pokoju …. BEZ jedzenia!
- Jakby to powiedział
Sean: Do bani. – Odpowiedział smutno bawiąc się telefonem. – Nie wiem czy mam
się umówić z Megan czy też nie. A ty jak uważasz?
- Myślę że … - Zaczął
Horan jednak po chwili się zaciął. – Sorry Zay ale nie znam się na
dziewczynach.
- No jasne. Kogo ja
pytam o radę? Chłopaka który rozmawia z drzwiami. – Odparł Malik wywracając
oczami.
- Hej! Nie było cię
tam i nie wiesz! – Krzyknął unosząc się. – To było takie realne!
- A wyznawanie
miłości kanapce?
- To było ogólne
wyznawanie miłości jedzeniu! – Odpowiedział dumny ze swojej wypowiedzi. Zayn
miał ochotę zacząć walić głową o ścianę.
- Ty częściej mu
wyznajesz miłość niż Juliette. – Powiedział ze śmiechem. W tym momencie
usłyszeli jak ktoś puka do drzwi. Odczekali dwie minuty w nadziei że Louis,
Harry lub Liam to zrobią, jednak żaden się nie kwapił. Totalnie rozczarowani zaczęli
się ścigać do drzwi … Przez cały korytarz i schody przepychali się jak
nienormalni. W końcu otworzyli klamkę równocześnie a Sean który stał w progu
spojrzał na nich z miną typu: Czy ja o czymś nie wiem?
- Bosko! Ja tu
ubolewam nad moją miłością podczas gdy zradza się nowa. – Z tymi oto słowami
wszedł do ich domu.
- Że jak? – Spytali
równocześnie odskakując od siebie jak poparzeni.
- To były tylko takie
wygłupy. – Wyznał Niall drapiąc się w tył głowy wyraźnie speszony.
- Z moimi byłymi też
były takie wygłupy a skończyło się na wspólnej nocy. – Odpowiedział ich
menadżer zupełnie poważnie.
- Masz 26 lat i nie
masz dziewczyny. Także twoje zdanie guzik nas obchodzi. Bez laski świrujesz. –
Powiedział Zayn.
- Zay co ty odbija
ci? Ja nie potrzebuję dziewczyn! Świat nawet byłby bez nich piękniejszy.
Przynajmniej bym tak nie cierpiał. Kimberely mnie zraniła … - Powiedział
opadając na kanapę. – A teraz umawia się z jakimś kolesiem dla kasy.
- Ona ciebie? –
Spytał Zayn siadając na kanapie obok Seana z drugiej strony natomiast usiadł
Niall, próbując nabrać równie poważną minę co Malik.
- No umawianiem się z
innymi rani moje uczucia! – Wykrzyknął jakby to było oczywiste.
- Wiesz co Sean? Nie
zostałbym dla ciebie gejem. – Przyznał Horan. Zayn zaczął się na to śmiać.
- A zamierzałeś? –
Spytał niedowierzając.
- No nie … ale
wahałem się. A teraz już wiem że na pewno nie.
- Super bo miałem
wątpliwości czy mnie kochasz. – Powiedział menadżer wywracając oczami. – Dobra
okej wiem że to ja zawaliłem w sprawie z Kimberely … Ale teraz potrzebuję
wytchnienia … Pomyślałem sobie czy któryś z was nie mógłby iść ze mną do …
- Klubu go – go? –
Spytał Liam zbiegając po schodach.
- Myślałem raczej o
pizzeri. – Odparł.
- A to chętnie. Pizza
to moje drugie imię. Chodźmy, mistrzu. Musisz jakoś zapomnieć o tej …. Ekhem o tej … no … dziewczynie. – Rzekł
chłopak który w ostatnim momencie powstrzymał się przed powiedzeniem jakiegoś
niecenzuralnego określenia.
- A więc chodźmy Li.
Wy też chcecie dołączyć? – Spytał Sean patrząc na Nialla i Zayna.
- Nie! – Krzyknęli
oboje, szybko. Nie mieli ochoty na towarzystwo menadżera który skarży się na
swoją byłą i na to jaki jest nieszczęśliwy … Zayn tymczasem zdał sobie sprawę
że chyba powinien zadzwonić do Megan. Głupio by wyglądało gdyby tak do końca
życia się do niej nie odzywał … Był jednak przekonany że Zooey przerwie im
randkę …
***
Liam i Sean usiedli w
pizzeri przy stoliku koło okna. Zamówili jedną pizze dzieląc koszty po połowie.
Gdyby był z nimi Niall na pewno pizzeria musiałaby zamówić dodatkowe jedzenie.
Payne zawsze zazdrościł swojemu kumplowi, tyle jadł a wcale nie tył.
Niesamowite, prawda?
- Co tam, mistrzu? –
Odezwał się Liam z pełną buzią.
- Moja była umawia
się z jakimś okropnym, brzydkim i chamskim 40 – latkiem a ty się jeszcze
pytasz?
- Rozumiem cię, Sean,
na pewno tylko ja ale zawsze coś. – Powiedział na co menadżer spojrzał na niego
z wdzięcznością.
- Dzięki Liam. Zawsze
uważałam, że jesteś spoko, co prawda masz ostrą konkurencję ale chyba ją
pokonałeś.
- Tak? A co też
zrobił święty Louis?
- Pomyślmy … Ah, tak
przez niego rozpadł się mój związek. Dlatego Liamie Payne mianuję cię moim
nowym uczniem.
Na to oczy chłopaka
się rozjaśniły a serce zaczęło bić mocniej! Czegoś takiego się zupełnie nie
spodziewał. To było mega wyróżnienie. Nawet w snach nie podejrzewał ,że kiedyś
go spotka taki zaszczyt.
- Dzięki, Sean. –
Powiedział patrząc się na niego wzruszony. – Nie zawiodę cię jak ten
niewdzięcznik Louis.
- Mam na … - Tutaj
jego menadżer się zaciął ponieważ zobaczył 40 a może 45 – letniego mężczyznę wchodzącego
do pizzerii. Zupełnie tego samego który był wczoraj na randce z Kimberely i ją
bronił. Ku jego zaskoczeniu nie był sam tylko w towarzystwie jakieś kobiety w
jego wieku i małej dziewczynki na oko może 5 lat.
- Coś się stało? –
Spytał Liam patrząc na niego nie pewnie. – Sean … - Chłopak zaczął go poganiać,
kiedy ten nadal nie odpowiadał.
- Przepraszam ale to
ten cham od Kimberely. Siedzi przy tamtym stoliku. – Wskazał głową. – Nie sam
jak pewnie zauważyłeś … Słuchaj, Liam myślę że czas na twoją pierwszą misje.
Pójdziesz tam i poobserwujesz kim jest dla niego ta kobieta i dziewczynka. Sam
nie zapytam, pewnie wiesz dlaczego. Trochę się wczoraj posprzeczaliśmy więc …
- Się robi, mistrzu.
Dla ciebie wszystko. – Zawyrokował i z uśmiechem na twarzy nawet nie pytając
Seana co ma powiedzieć podszedł do ich stolika. Pogadał z nimi przez 3 minuty a
potem z uśmiechem na twarzy wrócił do swojego przywódcy.
- Tak szybko? –
Spytał zaskoczony, na co Payne kiwnął głową.
- Tia, wygląda na to
że to jego żona a ta mniejsza to córcia. – Odparł siadając na swoim miejscu.
- Jak wydusiłeś od
nich prawdę? Po prostu spytałeś: Hej czy to jest pana żona i córka?
- Miałem wyjątkowe
szczęście ponieważ ta mniejsza była moją fanką. Zaczęła piszczeć że chce
autograf a ja powiedziałem na to: Piękną ma pan córkę i żonę. Facet
odpowiedział: Wiem … Więc tak się dowiedziałem. – Zakończył swoją opowieść.
- Teraz drogi Liamie
wiem że zasłużyłeś na miano mojego nowego ucznia. – Powiedział z dumą. – Teraz
tylko wystarczy powiedzieć o tym Kimberely i znów jest moja!
- I myślisz że ci
uwierzy? Stwierdzi że jesteś zazdrosny i chcesz zniszczyć jej związek. Sean, to
się nie uda. Nie masz dowodów. – Rzekł Liam.
- Masz rację …
Dlatego drogi Liamie kolejna misja … Zdobędziesz dowody! – Powiedział dość
donośnym tonem Sean. – Wrócisz tam pod pretekstem że chcesz sobie zrobić
zdjęcie z twoją fanką, jasne?
- No okej. –
Odburknął Payne który nie miał ochoty wracać do tych ludzi. Wydali mu się jacyś
dziwni. Prawie ze sobą nie rozmawiali tylko patrzyli się na siebie takim
dziwnym wzrokiem … Ze zdjęciem poszło równie gładko co z informacjami i Liam
wrócił do swojego menadżera po czym przesłał mu zdjęcie ze swojego telefonu.
- Dzięki, jesteś wielki. – Odpowiedział i z
uśmiechem na ustach wyszedł z pizzeri …
***
Zayn umówił się z
Megan w planetarium. Pomyślał że nie jest to banalne miejsce na randkę i
jeszcze żadnej dziewczyny tam nie zabrał. A randek co trzeba było mu przyznać
miał sporo … Czekał na nią przed budynkiem już dobre 30 minut. Wprawdzie
powiedziała że się spóźni ale nie wiedział że aż tyle. Domyślał się że to wina
Zooey, specjalnie ją zatrzymała aby on się wkurzył. Jednak nie miał takiego
zamiaru. W 15 minut później zadzwonił telefon, to była Meg.
- Cześć Megan.
Dlaczego cie nie ma?
- Słuchaj Zayn
przepraszam że tyle musiałeś czekać ale wracaj do domu. Ja nie przyjdę, nie
mogę się wyrwać. Zooey ma występ na żywo i zjadły ją nerwy więc kazała mi
zostać. Spotkamy się kiedy indziej, mam nadzieje że nie jesteś zły?
- Oczywiście że nie.
– Odpowiedział jakby to było oczywiste. – Nie mógłbym się na ciebie gniewać.
- Dzięki. Innym razem
ci się zrewanżuje. – Zapewniła. Wtedy Zayn się rozłączył. Prawda nie był
wściekły na Megan, był wściekły na Zooey i to jeszcze jak nigdy! Taa, Zooey
Sullivan zjadły nerwy przed występem na żywo? – Pomyślał zirytowany. Musiał
znaleźć jakiś sposób by dała im spokój … Nagle naszła go pewna myśl …
***
Sean zapukał już
trzeci raz do drzwi Kimberely która nadal nie otwierała. Zaczął się już
niecierpliwić. Kiedy zapukał czwarty raz i nic ciężko wzdychając począł się
oddalać. Wtedy właśnie jego była postanowiła otworzyć. Chłopak zaczął się
zastanawiać czy ona tak specjalnie czy to zwykły zbieg okoliczności?
- No proszę kogo my
tu mamy. Dziwkarz który przeleciał pół miasta. – Powiedziała ze sztucznym
uśmiechem. – Czego chcesz, Sean?
- Pokazać ci coś.
- Nie chce mieć z
tobą nic wspólnego. Idź sobie! Nie masz prawa tu przychodzisz, rozumiesz?
- Kimberely to ważne.
– Sean starał się być spokojny. – Chodzi o kolesia z którym się spotykasz… On
nie jest dla ciebie.
- Niby dlaczego? Bo
jest od ciebie bogatszy, dba o mnie i jest mi wierny a co najważniejsze
poświęca mi więcej uwagi niż ty? – Spytała zaplatając ręce na piersi.
- Bo jest żonaty! –
Wykrzyknął w końcu. – I ma córkę. Widziałem ich dzisiaj, przykro mi.
- Yhym, jasne Sean. A
teraz spadaj z mojego domu i wciskaj sobie te kity komuś innemu. Wierzyłam ci
dwa lata, dłużej nie zamierzam. Pa.
Dziewczyna chciała
zamknąć drzwi, jednak Sean je przytrzymał. Był silniejszy to trzeba było mu
przyznać.
- Kimberely … Błagam
wysłuchaj mnie … albo nie … udowodnię ci to. – Powiedział po czym wyjął telefon
z kieszeni i pokazał dziewczynie zdjęcie na którym mężczyzna z którym się
umawiała był z jakąś kobietą i małą dziewczynką. – To jego rodzina.
- Wiem. – Odparła
szybko. – Powiedział mi. Znaczy są z żoną w trakcie rozwodu, widziałam
wszystkie papiery więc ufam mu .. On przynajmniej potrafił być ze mną szczery w
przeciwieństwie do ciebie. A teraz idź i nie chce cię więcej widzieć. Jesteś
pieprzonym idiotą.
- Bo cię zdradzałem?
- Bo mnie
oszukiwałeś. Nie zasługujesz na mnie.
- Masz rację, nie zasługuje
na ciebie. – Odpowiedział smutno po czym poszedł.
***
Louis właśnie
próbował sobie zrobić herbatę kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Szczęśliwy że to
pewnie Sean który załatwił im występ w jakimś wywiadzie na żywo poszedł
otworzyć. ,,Ah już dawno nie było wywiadów, stęskniłem się za nimi” – Pomyślał.
Tak, to prawda Louis bez wywiadów to jak ryba bez wody. Uwielbiał podchwytliwe
pytania i takie na które trudno jest odpowiedzieć. Mógł wtedy przetestować
swoją inteligencję lub błyskotliwość. Jego oczom niestety ukazała się Karen,
już miał powiedzieć ,,Witaj skarbie”, ale powstrzymał się. Bał się iż
dziewczyna przyszła go ochrzanić za to co zrobił w studiu.
- Proszę wejść. –
Powiedział z pełną powagą. Dziewczyna wykonała jego prośbę i już w parę sekund
później znalazła się w środku. – Coś podać? – Spytał, przypominał trochę
kelnera.
- Nie. –
Odpowiedziała trochę zaskoczona jego zachowaniem.
- Proszę pamiętać że
krzyki niczego nie załatwią. Aha i błagam panią żeby nie rzucała różnymi
przedmiotami z uwagi na słabe serce mojej babci.
- Lou nie zamierzam
krzyczeć ani rzucać przedmiotami i co ma wspólnego z tym serce twojej babci?
Jest może tutaj? – Spytała rozglądając się wokół.
- Nie, ale nikt inny
ze słabym sercem nie przychodził mi do głowy. – Wyjaśnił z głupim uśmieszkiem.
Zdał sobie sprawę że Karen jeszcze nie wie o tym co się wydarzyło lub to nie
było aż takie ważne i po prostu to olała … Chociaż ta pierwsza myśl wydała mu
się bardziej prawdopodobna. Bał się że dziewczyna będzie miała jeszcze większe
wątpliwości i go zostawi … Szczerze mówiąc tego się najbardziej bał … Już nie
wyobrażał sobie bez niej życia. To tak jakby komuś odebrać powietrze i mimo to
kazać dalej żyć. Nierealne.
- Dziwnie się
zachowujesz … Chyba nie masz nic na sumieniu? – Karen spojrzała na niego
podejrzliwie. Ten przełykając ciężko ślinę potrząsnął głową.
- Oczywiście że nie.
To tak dla żartów. Chciałem zobaczyć twoją minę, tyle. Już jestem normalny. –
Powiedział z kolejnym uśmiechem po czym przytulając ją dał jej buziaka w policzek.
- Super. – Rzekła
siadając na kanapie. – Lou mam pytanie, czy jestem gruba?
Na to chłopak zbladł
i zaczął ciężko oddychać.
- Nie, nie jesteś
gruba. Jednak nie jesteś też chuda to znaczy eee jesteś idealna! Tia wiem że
nie ma ludzi idealnych i nie naśmiewam się z ciebie po prostu … są różne typy
ideałów a ty masz idealną figurę … Powinnaś zostać modelką … Chociaż nie stop!
Modelki zawsze muszą chudnąć to by oznaczało że jesteś gruba a nie jesteś,
powtarzam nie jesteś.
- Skończ te wywody.
To było tak dla żartów, chciałam zobaczyć twoją minę. – Powiedziała z
rozbawieniem. Wtedy chłopak odetchnął z ulgą.
- A ja tak się
stresowałem, dobra idę się napić melisy bo chyba zaraz zacznę na serio mieć
kłopoty z sercem. – Po tych słowach udał się w kierunku kuchni. Karen tymczasem
została sama. Poczuła się dziwnie w domu One direction gdzie nie ma Nialla z
pączkiem, bitwy Liama i Louisa, Zayana oglądającego serial i Harre’go grającego
na telefonie. W tym momencie ktoś zbiegł po schodach, to był właśnie Harry
który kiedy zobaczył Karen przystał na moment. Nie wiedział co powiedzieć. Od
momentu ich ostatniej rozmowy kiedy prawie wyznał jej uczucia w ogóle nie
rozmawiali. Bał się że będzie chciała się dowiedzieć co w tamtej chwili
zamierzał jej powiedzieć. Ciężko wzdychając podszedł do niej i lekko pomachał.
- Hej. – Powiedziała
Karen.
- No hej. –
Odpowiedział siadając jak najdalej od dziewczyny. Głupio mu było wracać na
górę.
- Louis poszedł sobie
zrobić melisy. – Zaczęła po dość długim milczeniu.
- Co? Puściłaś go do
kuchni samego? Tobie naprawdę na nim nie zależy. – Rzekł po czym się roześmiał
a zaraz potem umilkł. Po ostatnich wydarzeniach to naprawdę nie był dobry żart.
– Znaczy poradzi sobie.
- Mam nadzieje. –
Odpowiedziała. Potem znów nastąpiło długie milczenie, aż Styles włączył telewizor gdzie leciała jakaś
komedia która w ogóle go nie śmieszyła.
– Harry … - Zaczęła Karen patrząc na niego. – Jesteś zły?
- Ja? Niby dlaczego?
– Spytał patrząc jej prosto w oczy.
- Ostatnio
zachowywałeś się dość dziwnie w stosunku do mnie. Mam nadzieje że nadal
jesteśmy przyjaciółmi, co?
- Tak, jesteśmy
przyjaciółmi.
Na to Karen się
uśmiechnęła.
- Gorąco tutaj.
Przydałby się wiatrak.
- Gorąco? U nas jest
zawsze zimno. No chyba że masz gorączkę.
- Nie, czoło mam
zimne. – Powiedziała biorąc gazetę do ręki, zwinęła ją w rulon i zaczęła się
wachlować. Co chwilę powtarzając że jest piekielnie gorąco.
- Dzięki. – Wtrącił
nagle Harry próbując gapić się na telewizor. – Najlepiej zdejmij bluzkę.
- Wiesz że to dobry pomysł?
Ale nie czekaj pod nią mam tylko stanik. – Powiedziała rozczarowana.
- Cud że go masz. –
Odparł z ulgą.
- To ma być kolejna
złośliwość?
- Nie, oczywiście że
nie. Po prostu pewnie jest koloru czarnego … znaczy eee nie żeby mnie to
interesowało. Na swoją obronę powiem że moje bokserki są czerwone. – Wydukał
szybko. Po chwili zdał sobie sprawę z tego co powiedział i miał ochotę zacząć
walić głową o ścianę.
- Skąd wiedziałeś że
jest czarny?
Wtedy Harry zaczął
walić głową o poduszkę.
- Dlaczego ty mi to
robisz? – Spytał patrząc na nią.
- Ale co? Masz
kompleks z czarnymi stanikami?
- Przestań! – Jęknął
przerażony wstając z kanapy. – Nie interesuje mnie twój stanik i błagam nie mów
o nim więcej.
- Okej. Zapomniałam o
twoich zboczeństwach. – Odburknęła.
- To nie tak! Ja
zwykle nie mam problemu ze … no wiesz stanikami ale … z twoim mam problem.
- Harry zachowujesz
się dziwnie.
- Wiem ale … tak
reaguje tylko na ciebie.
- Aha czyli tylko
przy mnie nie umiesz się wyluzować i gadasz jakieś brednie.
- Właśnie! Super że
to pojęłaś. – Rzekł chłopak z wyraźną ulgą.
- Nie ma za co. Na
pewno przy innych dziewczynach umiesz się wyluzować i potrafisz z nimi
normalnie rozmawiać. Szkoda że ze mną nie. – Powiedziała wstając z kanapy.
Wtedy Styles zrozumiał że zupełnie inaczej zinterpretował jej pytanie i jego
odpowiedź była co najmniej głupia.
- To nie tak po
prostu … Boje się że zrobię z siebie idiotę.
- Harry nie musisz
się przy mnie starać. Będę cię lubiła bez względu na to czy jesteś idiotą czy
nie i bez względu na to co powiesz.
,,A gdybym powiedział
że cię kocham?” – Pomyślał. Chciał to powiedzieć ale nie dał rady. Nagle
zadzwonił telefon, Karen.
- Tak? Dobrze zaraz
będę. – Rzekła rozłączając się. – Przepraszam cię Harry ale dzwonił mój szef i
mam natychmiast pojawić się w studiu. Cześć. – Pożegnała się i wyszła…
KONIEC
Nie wiem może jeszcze
2 – 3 odcinki i Harry w końcu się odważy? Jedno jest pewne jego uczucia są
szczerze więc będzie tym większy problem. Ah gdybyście wiedzieli co ja tam
powymyślałam to chyba byście mnie zabili ;-). No chyba że taki obrót spraw wam
się spodoba …
No i ja w mym
opowiadaniu lubię Maxa, mojego mistrza ;-D i Panią Thompson.
Zaskoczyło mnie że
prawie każdy z was pisał że lubi Maxa … No, no ;). Do zobaczyska, kochani ;-).