piątek, 5 czerwca 2015

Łamacze serc 1x10 First date and broken hearts

Oczami Vanessy:
Właśnie nalewałam soku do szklanki, gdy poczułam, że ktoś uparcie mi się przygląda. Postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy i nadal wykonywać swoją czynność. To jednak stało się męczące, gdyż czułam, że ten „ktoś” spogląda na mnie z pretensjami. Odwróciłam się, trzymając szklankę pomarańczowego soku.
- Nie powiesz mi? – zapytała Victoria.
- O czym? – zapytałam upijając łyk płynu.
- Serio Van, najpierw beczysz i planujesz samobójstwo bo twój obiekt westchnień jest gejem, a gdy w końcu się z tobą umawia to udajesz, że nic nie zaszło i żyjesz sobie jak gdyby nigdy nic! – powiedziała zirytowanym tonem wstając.
- Czekaj. – powiedziałam sprawiając, że Vic z powrotem usiadła. – Właściwie to inaczej wyobrażałam sobie naszą randkę.
- Czyli jak? – zmarszczyła brwi. – Zabrał cię do  taniej restauracji i nie dał bukietu róż?
- Wiesz, jeśli pomyśleć w ten sposób, to inaczej wyobrażałam sobie naszą randkę razy dwa. – powiedziałam siadając naprzeciwko mojej przyjaciółki. – Ale nie o to chodzi. A więc…
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Zayn mówiąc:
- Słyszeliście najnowsze plotki?!
- Cicho! – syknęła Victoria, a potem zdała sobie sprawę do kogo to powiedziała. – Wybacz. Po prostu Vanessa opowiada mi o swojej randce i…
- Harry jest gejem! – powiedział podekscytowany Malik. – Szkoda, że nie jest sławny. Plotki o homoseksualistach zawsze dobrze się sprzedają. Szkoda, że nie mogę napisać, że Justin jest homo. Wiecie, jego zarząd by mnie zabił.
- Wiemy to. – wywróciłam oczami. – Coś jeszcze? Nie? To wynocha.
- I ciebie to w ogóle nie rusza? – zdziwił się.
- Okey więc… to takie straszne! Mój boże! Czuje się załamana. Nie wiem jak to przeżyje! – udawałam przejętą. – Już? Wystarczy?
- Może trochę bardziej teatralnie to zagraj, co? – widząc moje spojrzenie dorzucił podnosząc ręce w geście obronnym: - Nic nie mówię.
- Harry nie jest gejem. – powiedziała Victoria. – Udawał bo chciał się pozbyć Eleanor.
- Musiałaś mu tak szybko mówić? – zapytałam z wyrzutem.
- Serio? Cholera. Gdyby się stał sławny to zebrałbym na nim krocie. – powiedział mój brat spuszczając głowę.
- I jak potoczyła się wasza randka? – spytała Vic patrząc na mnie wyczekująco.
- Na pewno nie opowiem przy nim. – wskazałam na Zayna.
- A ja się nie zamierzam stąd ruszać. – uśmiechnął się Malik cwaniacko.
- Chodźmy do mojego pokoju. – powiedziała Victoria ciągnąc mnie za dłoń.
Oczami Harry’ego:
Nagrywałem właśnie kolejny cover piosenki, którą miałem zamiar wrzucić na mój kanał na youtube, gdy przerwał mi dzwonek u drzwi. Poszedłem więc otworzyć, przeklinając pod nosem, ponieważ moi fani już dwa tygodnie czekają i otrzymuje sto wiadomości dziennie o treście „GDZIE KURWA NOWY COVER?” a ja muszę grzecznie odpowiadać „Jak nagram słońce. All the love. H” chociaż szczerze wolałbym napisać „Jak kurwa nagram!”
- Steve? – powiedziałem patrząc na grubego 45 – latka, który patrzył na mnie z uśmiechem. – Nie skorzystam z usług twoich prostytutek.
- Spokojnie. – machnął ręką. – Teraz już znam prawdę, więc mogę ci zaproponować inne warunki.
- Jakie… inne warunki? – serio, co on ćpał? Może jeszcze jest dilerem? Hm, nie zdziwiłoby mnie to jakoś specjalnie.
- Nie dostaniesz prostytutki.
- Dziękuje. – powiedziałem ze szczerą wdzięcznością.
- Ale proponuje ci męską prostytutkę. Swoją drogą wybacz za tamto. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że dziewczyny cię nie interesują. – powiedział dotykając mojego ramienia. Stałem po prostu się na niego gapiąc z miną „what’s the fuck?” A zaraz potem mi się przypomniało jakie plotki krążą na mój temat.
- Byłem wczoraj na kolacji z Vanessą.
- Wiem, geje lubią się przyjaźnić z dziewczynami. W pełni to rozumiem. – kiwnął głową.
- Ale to była romantyczna kolacja. – sprostowałem.
- Ukrywasz się jeszcze? Stary, cala okolica o tobie wie. Możesz już wyjść z szafy. – powiedział ze śmiechem.
- Nie ukrywam się. Nigdy się nie ukrywałem, bo nie miałem co ukrywać. Lubię dziewczyny.
- Rozumiem, że rodzice to wmawiali ci tak długo, że aż sam w to uwierzyłeś, co? Biedaku. Nie martw się. Ja pomogę wyjść na światło dzienne twojej prawdziwej orientacji.
- W niczym mi nie pomożesz. Żegnam. – powiedziałem zamykając mu drzwi przed nosem. Zachowałem się trochę jak dupek, ale jestem pewien, że Steve się nie pogniewał.
- Homo mają te swoje humorki! W pełni to rozumiem stary! – krzyczał jeszcze, ale starałem się go nie słuchać. Już chyba straciłem ochotę na nagrywanie coveru. Moi fani będą jeszcze musieli poczekać.
Oczami Vanessy:
- No i jak było? – dopytywała się Victoria, gdy znalazłyśmy się w jej pokoju. – Opowiadaj! – usiadła podekscytowana na łóżku, a ja zajęłam miejsce obok niej.
- Okey. Zacznę od początku, a więc…

*Randka*
Byłam tak bardzo podekscytowana randką z Harrym, że miałam wrażenie, że zaraz mnie rozsadzi jakaś wewnętrzna bomba! Nie mogłam uwierzyć, że największy przystojniak w okolicy nie dosz, że nie okazał się być gejem, to w dodatku zaprosił mnie na randkę! Warto było zmusić Rodricka do mojego nie cnego planu, chodź mam dziwne uczucie, że nie byłam mu dostatecznie wdzięczna. W końcu nie każdy zdecydowałby się na takie coś. Czy mnie właśnie dosięgły wyrzuty sumienia? Nie doczekanie. Kolejne dziwne uczucie. Oby to nie zmieniło mojego charakteru, który tak bardzo kocham i nie miałabym serca się z nim rozstać. Wracając do mojej ekscytacji: nałożyłam na siebie dość sporo makijażu, zaczynając od mocno podkreślonych oczu, a kończąc na czerwonej szmince. Potem włożyłam moją najlepszą czerwoną sukienkę, a do tego czarne szpilki na wysokim obcasie. Włosy zakręciłam na lokówkę i tak oto wyglądając (skromnie powiem, że jak gwiazda filmowa), zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Harry we własnej osobie, wyglądając niczym James Bond. Podał mi nawet dłoń, a ja ją chwyciłam i uśmiechnęłam się do niego.
- Wyglądasz oszałamiająco. – powiedział.
- Wiem. – odparłam skromnie. Potem wyszliśmy przed dom, gdzie czekała na nas limuzyna! Harry Styles zamówił dla mnie limuzynę? Nie wierzę! Chciałam krzyczeć jak nastolatka, która zobaczyła swojego idola, ale nie wypadłabym dobrze, więc resztkami sił się powstrzymałam. Udawałam, że to nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Szofer otworzył nam drzwiczki i tak oto znaleźliśmy się w środku.

*Teraźniejszość*
- Naprawdę zamówił limuzynę? – przerwała mi Victoria.
- Tak. Prawdziwą limuzynę. – powiedziałam z uśmiechem, gdyż przypomniałam sobie ten moment. Był magiczny.
- I zrobiła na tobie wrażenie limuzyna? Myślałam, że nawet gdyby zamówił helikopter, który miałby was zawieść na tą randkę, to pozostałabyś nie wzruszona.
- Widzisz. Możesz mnie zobaczyć z innej strony.
- Tej bardziej ludzkiej. – dorzuciła śmiejąc się, a ja walnęłam ją poduszką, ledwo powstrzymując śmiech. 
- A więc kontynuując…

*Randka*
Gdy w końcu znaleźliśmy się w restauracji, starałam się udawać, że wysiadając z limuzyny nic nie zaszło (tak, tak Vanessa Malik potknęła się i o mało nie upadła, ale dżentelmeński Harry Styles ją złapał). Zajęliśmy stolik pod oknem na którym stał wazon z czerwonymi różami. Poczułam się jak prawdziwa księżniczka.
- Coraz bardziej mi się podoba ta randka. – powiedziałam posyłając mu lekki uśmiech.
- Wiesz, dla wyjątkowej dziewczyny, wyjątkowa randka. – odpowiedział, czym nabił sobie u mnie dużego plusa.
- Myślałam, że ktoś taki jak ty zabierze mnie do baru ze striptizem. – roześmiałam się.
- Zabrałem już tam Eleanor. Teraz mi się źle kojarzą. – wyznał. – Więc co zamawiasz?
Otworzyłam kartkę z menu zastanawiając się co powinnam przy nim zamówić? Sałatkę? Hm, nie. Nie chce aby pomyślał, że jestem jakąś laską, która obsesyjnie dba o swoją figurę. Kurczak? Odpada, kategorycznie. Pomyśli, że mam obsesję na punkcie mięsa, albo co gorsza, że nie dbam o swoją figurę i wszystko mi jedno co jem! Hm, homar brzmi dobrze.
- Homara. – powiedziałam w końcu.
- Brr, homar. – wzdrygnął się. – Nienawidzę homarów. Ja zamówię kurczaka. Brzmi wyśmienicie. – powiedział do kelnera, który stał obok nas i czekał cierpliwie na zamówienie. No genialnie! Mogłam wziąć kurczaka spokojnie, teraz będę musiała zadowolić się jakimś homarem, którego nigdy nie jadłam i którego nawet nie mam pojęcia jak jeść. Tak to jest gdy chcesz zaimponować chłopakowi.
- Vanessa? Vanessa Malik? No nie wierzę!
Otworzyłam szeroko oczy słysząc ten głos. To nie może być prawda i nie jest, racja? To nie on, to nie… jasna cholera! Odwróciłam się widząc Coopera Wilsona, czyli innymi słowy mojego byłego o ile można go tak nazwać.
- Heej. – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, wstając i witając się z nim całusem w policzek. – Co ty tu robisz? Ktoś chciał się z tobą w ogóle umówić?
Cooper roześmiał się głośno. Zbyt głośno.
- Vanessa i jej „poczucie humoru”. – powiedział w stronę Harry’ego. – Przyszedłem z Melissą. Tam jest. – wskazał palcem na znudzoną dziewczynę, która czekała zapewne na swojego chłopaka, który postanowił zatrzymać się obok naszego stolika.
- Może dotrzymasz jej więc towarzystwa? – spytałam wspaniałomyślnie, myśląc „Idź. Już. Stąd.”
- Myślę, że nie pogniewa się jeśli trochę z wami porozmawiam. W końcu to nie codzienność spotkać swoją byłą w restauracji. Ile to już lat się nie widzieliśmy? 3 czy 4? – mówiąc to wziął krzesełko z sąsiedniego stolika i dosiadł się do nas.
- Chyba 3. – odpowiedziałam. – Cooper, Melissa chyba naprawdę się nie cierpliwi.
- Melissa! – krzyknął w jej stronę, a ja miałam ochotę się schować pod stół. Jezu, co za idiota. – Niecierpliwisz się?!
- Nie, skarbie, jest okej. – powiedziała dziewczyna i nie trudno było wyczuć ironię w jej tonie. Jednak Cooper najwyraźniej miał z tym problem.
- Widzisz? Jest okej. – uśmiechnął się w moją stronę. – Wypiękniałaś od ostatniego razu. Miałaś wtedy krótsze włosy i inny kolor oczu, chyba… - mówiąc to przyjrzał im się.
- Nie, wiesz Cooper? Właściwie to miałam operację oczu. Wymienili mi gałki oczne, gdyż nie byłam z nich zadowolona. – powiedziałam uśmiechając się sztucznie. Cooper wybuchnął głośnym śmiechem.
- Kocham jej poczucie humoru. – powiedział do Harry’ego. Zaraz, zaraz jego dziewczyna siedzi przy tamtym stoliku, samotna, a on siedzi obok swojej byłej i mówi, że kocha jej poczucie humoru? Coś mi tu nie gra, chyba, że… no way! On chyba nie ma w planach powrotu do mnie, prawda? Musiałabym go kopnąć w tyłek, ponieważ aktualnie myślę tylko o Harrym.
- Tak, ja też. Nie za dużo martini stary? – odpowiedział Harry upijając tym samym łyk wina. Mogłabym się rozpłynąć patrząc na niego. Jest taki piękny.
- Jestem pewien, że nie. – powiedział na to Cooper. – Doceniaj ją, stary. To naprawdę fantastyczna dziewczyna, a w łóżku istna diablica. Miałeś okazję wypróbować? Cóż, po twojej zdziwionej minie widzę, że jeszcze nie. Swoją drogą to dziwne, Vanessa najdłużej wytrzymała bez seksu 2 tygodnie. Ma jakiś nowy post czy może jej wybranek jest prawiczkiem, który wstrzymuje się od tego? Jeszcze jest inna możliwość, ktoś mógł jej zapłacić za wstrzemięźliwość. – roześmiał się po tych słowach głośno.
- Dość, Cooper. – powiedziałam ostrym tonem. – Po za tym czy to nie twoja dziewczyna właśnie wychodzi z restauracji? – spytałam udając, że Melissa cokolwiek mnie obchodzi.
- Cholera. Masz rację. – mówiąc to wstał i rzucił na od chodne. – Powodzenia, stary. I nie wstrzymuj się zbyt długo jeżeli chcesz ją przy sobie zatrzymać. – uśmiechnął się i pobiegł za swoją dziewczyną. Ja i Harry siedzieliśmy jeszcze długo w ciszy zastanawiając się co się kurwa właśnie wydarzyło? Nie dziwne, że ja i Cooper już nie jesteśmy razem, chodź łączyło nas głównie łóżko. Randka z Harrym jest chyba pierwszą w moim życiu, hm cholera, jeszcze żaden chłopak nie zaprosił mnie na randkę (nie licząc Rodricka, którego zmusiłam do tego). Każdemu zależało tylko na seksie, podobnie jak mnie (chodź mi się wydawało) może tak naprawdę miałam nadzieje, że chociaż jeden z tych napaleńców zabierze mnie na randkę? Dobry Boże.
- Czyli krótko mówiąc łączył was tylko seks? – odezwał się nagle Harry. Drgnęłam.
- Krótko mówiąc tak. – odpowiedziałam z zawstydzeniem, co coraz częściej mi się zdarza.
- Okej. – powiedział kiwając głową. – Mam jednak nadzieje, że to traktujesz trochę bardziej poważnie?
- Oczywiście, że tak! – powiedziałam szybko, lekko podniesionym tonem. – Jak mogłeś pomyśleć inaczej? – nagle przypomniałam sobie, że Logan nie może się o nas dowiedzieć, ponieważ wspólne noce przejdą do historii.
- Chciałem się upewnić. – rzekł uśmiechając się.
- Ale jest jedna malutka sprawa… - zaczęłam przygryzając wargę. – Nie pomyśl, że nie traktuje cię poważnie, ale czy możesz nikomu nie mówić o tym, że się umawiamy? Oczywiście nie licząc Eleanor. Jej możesz nawet wykrzyczeć pod domem, że byliśmy na randce. – roześmiałam się w zdenerwowaniu.
- A dlaczego?
- Mam swoje powody, które są bardzo ważne. Uwierz mi. Przynajmniej na razie i chodzi, abyś nie rozpowiadał tylko o tej jednej jedynej randce, zgoda? Proszę? – spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Jeśli ma serce zgodzi się.
- Zgoda. – kiwnął nieprzekonany głową.

*Teraźniejszość*
- I tak oto przebiegła cała randka. – powiedziałam na zakończenie. – Teraz wiesz dlaczego uważam, ze była dziwna. Najpierw Cooper, potem ja wypaliłam z tym, aby nikomu nie mówił o tym. Mógł pomyśleć, że nie traktuje go poważnie.
- Bo nie traktujesz.
- Oczywiście, że traktuje! Dla niego okłamuje Logana! – odpowiedziałam oburzona.
- Oj Van, Van. Czekam na dzień w którym dorośniesz. – powiedziała ze śmiechem. Rzuciłam jej mordercze spojrzenie. – Dobra! Ja się zbieram. Muszę iść do klubu z Justinem.
- I uśpić budzące się plotki? – powiedziałam z ironią.
- Jak najbardziej. A jak Rodrick sobie radzi po rozstaniu?
- Kiepsko. – rzuciłam.
- Cóż, mam nadzieje, że w miarę szybko się otrząśnie, a ty przestaniesz okłamywać Logana. Nie fajnie jest bawić się uczuciami dwóch chłopaków. – mówiąc to wyszła z pokoju, a ja zmrużyłam oczy. Co ona wie o życiu? Sama żyje w udawanym związku i codziennie okłamuje miliony dziewczyn na całym świecie, które łudzą się, że zabiją Victorię i ożenią się z Justinem, tymczasem trzeba by wybić wszystkich chłopaków na całym świecie i zmusić Jusa, aby zmienił orientację. Tyle roboty!
Oczami Victorii:
Musiałam dzisiaj pojawić się z Justinem w klubie nocnym. Na pewno jacyś fani zrobią nam zdjęcia, więc fanki Jusa będą miały dowód, że jest on w stu procentach heteroseksualnym chłopakiem. Szczerze mówiąc nie znoszę klubów. Cuchą, spoceni ludzie ocierają się o siebie i wszędzie czuć alkoholem. Wolę siedzieć w domu i oglądać Young&Hungry. Tymczasem musiałam się właśnie tutaj zjawić. Justin jak zwykle miał na sobie ciemne okulary, chodź mówiłam mu, że w klubie jest dostatecznie ciemno i może je zdjąć, on jednak stwierdził, że musi zachować „swag”. Wywróciłam oczami i weszłam za nim do pomieszczenia. Już na wstępie miałam ochotę wyjść. Nie mam pojęcia jak moja ciocia może być didżejką w takich miejscach. I jeszcze mówi, że to jedna z najlepszych prac jakie miała. Wiecie, moja ciocia lubi się spóźniać więc wywalili ją z kilku miejsc. A tutaj zawsze pracuje w nocy, więc… nie ma opcji aby zaspała.
- Ale ciacho na dziesiątej. – powiedział. Spojrzałam w tamto miejsce. Rzeczywiście. Chłopak robił wrażenie.
- Masz Rodricka. – przypomniałam mu.
- Już nie, zerwałem z nim, hello.
- Zrobiliście sobie przerwę. On cały czas ma nadzieje, że się zejdziecie. Jeżeli ci na nim nie zależy to odpuść całkowicie.
- Już? Skończyłaś swój „mądry” monolog? – spytał udając, że ziewa.
- Tak jakby.
- Okey, więc idę go poderwać.  – puścił mi oczko i chciał odejść, ale ja go złapałam gwałtownie za ramię.
- Nigdzie nie idziesz, mój drogi. – powiedziałam stanowczo. – Ludzie co chwilę robią tutaj foty. Jak któraś uchwyci ciebie i tamtego przystojniaka jesteś skończony.
- Masz rację. Więc ty jesteś moim jedynym towarzystwem?
- Tak. – potwierdziłam kiwając głową. – Jesteśmy parą, zapomniałeś?
- Cholera. Dlatego nienawidzę chodzić do klubów. Obrzydziłaś mi je. – mruknął zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Cóż za przejaw sympatii z twojej strony. – odpowiedziałam ironicznie.
- Chodź chociaż potańczyć. – teraz to on złapał mnie za ramię i pociągnął na parkiet. Musiałam się przepychać przez tłum zapoconych ludzi. Co za ohyda!
                                                                                  ***
Minęły dwie godziny odkąd jesteśmy w klubie, a ja zostawiłam Justina, który tańczył z jakąś dziewczyną i poszłam się czegoś napić. Potem wróciłam sądząc, że nadal tam jest i tańczy, ale mi zniknął z pola widzenia. Poszłam wiec go poszukać w toaletach, przy barze, za barem, ale nic! Kompletnie jakby go wcięło. Postanowiłam więc zostać i poczekać, jednak chłopak nadal nie wracał. Po tym czasie, postanowiłam wrócić sama do domu. Nie ma go? Trudno. Nie będę się sama męczyć w  miejscu w którym nie mam ochoty przebywać. Wyszłam na zewnątrz i… mowę mi odjęło. Bowiem przed wejściem leżał właśnie Justin z butelką wódki w ręce. Był kompletnie pijany!
- Co ty tu robisz? Wszędzie cię szukałam?
- Ta dziewcyna… dziewcyna… - starał się coś powiedzieć, ale bełkotał. – Dała mi trinka i ten trink tziwnie sbakował.
- Drink dziwnie smakował? – zmarszczyłam brwi. – Jezu, ta suka coś ci dosypała. Pewnie narkotyk. – mruknęłam wkurzona. Co za zdzira. Chciała pewnie go przelecieć. – Justin! Musisz wstać. Jedziemy do domu.
- ie gole… sprac de… - bełkotał aż w końcu padł na trawnik. Podbiegłam do niego przerażona i zaczęłam nim potrząsać. Nie ruszał się. Jasna cholera! Padł i pewnie będzie do jutra spał. Jasny gwint. Muszę zadzwonić  po kogoś, aby mi pomógł go zanieść do apartamentu. Wyjęłam więc telefon i wybrałam numer do Vanessy. Odebrała po trzecim sygnale.
- Jak tam imprezka? – zapytała rozbawionym tonem.
- Van, musisz mi pomóc….
- Właśnie mam zamiar malować paznokcie, lepszy jest fioletowy czy czerwony?
- Co? Jezu Van, nie obchodzi mnie to. Potrzebuje twojej pomocy.
- Co tak śmierdzi? O kurwa! Kurczak się przypala! – krzyknęła.
- Robisz kurczaka? – zdziwiłam się. –W każdym razie, musisz mi pomóc! Justin jest pijany.
- Jego problem. Mnie tu się kurczak spalił. Jasna cholera.
- Ale nie rozumiesz, musisz…
- Twój chłopak, twój problem. Muszę zadzwonić na kolacje po chińszczyznę. A tak chciałam pierwszy raz coś zrobić sama…
Rozłączyłam się, wkurzona, że własna przyjaciółka nie chce mi pomóc. Zayn na pewno przyjedzie i razem zaniesiemy Justina do domu. Wybrałam do niego numer i czekałam, aż odbierze.
- Halo? Zayn? Słuchaj, mam problem…
- Ja też. – jęknął. – Szef kazał mi zostać dodatkowe dwie godziny w pracy, wyobrażasz sobie? Nie dosz, że haruje po siedem godzin dziennie to jeszcze muszę zostawać. Jebany dupek.
- Aha, czyli mi nie pomożesz?
- Jak widzisz ugrzęzłem w pracy. Poproś Vanesse.
- Ty tak poważnie?
- Fakt. Zły pomysł.
- Coś wymyślę, dobra cześć. – powiedziałam. Cholera, do kogo mam zadzwonić? Kto mi pomoże? Nie mam zbyt wielu przyjaciół. O wiem! Rodrick! Przecież na pewno nadal kocha Justina, więc jestem pewna, że przyjedzie mi z pomocą.
- Hej Rodrick. – powiedziałam.
- Victoria? Nigdy do mnie nie dzwonisz. – powiedział.
- Ale dzisiaj musiałam. – przyznałam. – Słuchaj, jestem pod klubem „Dirty club” , a przed nim leży kompletnie pijany i nie przytomny Justin. Wiem, że macie przerwę, ale musisz mi pomóc…
- Jezu! Nic mu nie jest? – krzyknął przerażony.
- Nie. Tylko jakaś dziewczyna dosypała mu coś do drinka.
- A to zdzira. – mruknął. – Dobra, zaraz będę.
- Dzięki. – powiedziałam rozłączając się. Wiedziałam, ze Rodrick to dobry chłopak.
                                                                       ***
Po dosłownie 15 minutach przyjechał Rodrick! Wiedziałam, że zależy mu na Justinie. Szkoda tylko, że on zachowuje się jak skończony dupek względem niego. No nic. Problemy sercowe musi odłożyć na bok. Teraz najważniejsze jest, aby doprowadzić Jusa do domu i nie natknąć się na dziennikarzy.
- Gdzie on jest? Gdzie on jest?! – wrzeszczał przerażony Rodrick podbiegając do mnie.
- Tam leży. – wskazałam palcem na zalanego w trzy dupy i naćpanego Justina, który leżał w dziwnej pozycji.
- Moje biedactwo! – Rodrick podszedł do niego i próbował go wziąć na ręce, ale trochę nie udolnie, ponieważ nie mógł go nawet podnieść. Przez moment patrzyłam na jego próby z rozbawieniem, ale w końcu stwierdziłam, że muszę mu pomóc. Podeszłam więc do niego i kazałam mu złapać go pod pachami, a ja wezmę nogi. Tak też zrobiliśmy.
- Niech ja tylko dorwę tą zdzirę, która mu dosypała czegoś do drinka. – powiedział przez zaciśnięte zęby ze złości i z powodu wysiłku.
- Wiesz, ale nikt mu też nie wlewał alkoholu na siłę. – odpowiedziałam dysząc. – Cholera, musiałeś tak daleko zaparkować? – powiedziałam.
- Też jestem na siebie wkurwiony. – odpowiedział. Jeszcze chwila a oboje byśmy padli. Dobrze, że nareszcie doszliśmy do auta.
- Gdzie go wpakować? – zapytałam.
- Do bagażnika. – wypalił szybko.
- Może lepszym pomysłem byłoby tylne siedzenie, co?
- Masz rację. – kiwnął głową. Puściłam więc nogi Justina i otworzyłam drzwiczki, a Rodrick próbował go tam wpakować. Musiałam mu pomóc, więc zaczęłam pchać Rodricka, który zaczął na mnie krzyczeć, że taka pomoc nie jest mu wcale potrzebna. Westchnęłam. Jak woli.
- Dziwne, że nie ma dziennikarzy. – powiedziałam rozglądając się.
- Może nie dostali cynku? – wydyszał zamykając tylne drzwiczki auta za Jusem. – W każdym razie, cieszmy się. – dodał. Rodrick usiadł za kierownicą, a ja na przednim siedzeniu.
- Wiesz, że jeszcze będziemy go musieli wnieść do apartamentu?
- Nie denerwuj mnie, poważnie. – odpowiedział.
- Wybacz. – powiedziałam przygryzając wargę i spojrzałam w lusterku na Justina, który zaczął chrapać. Wywróciłam oczami. To chyba najbardziej zwariowane wyjście do klubu w historii świata!
- Mam prośbę. – zaczął Rodrick.
- Tak?
- Nie mów mu, że pomagałem ci go odwieźć do domu. Nie chce aby myślał, że nadal mi zależy na nim. Chce mu dać czas. – powiedział patrząc na jezdnie, nie na mnie.
- Jasne. – kiwnęłam głową. Miłość jednak potrafi boleć. Coś o tym wiem. Również jestem nieszczęśliwie zakochana…
_______________________________________________________________
Dwoje zakochanych beznadziejnie nieszczęśników haha. Jak Rodrick w magiczny sposób zmieni orientacje to zrobię z nich parę :-), maybe? :) 

Rozdziały pojawią się co 3-4 dni więc to stosunkowo szybko, ale proszę komentujcie bo widzę, że wejścia się zwiększają :)

2 komentarze:

  1. Nieeeeee :( Victoria powinna być z Zaynem,, a Rodrick jest fajny jako gej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje malo Vannesy = zero irytacji jej osobą wiec ten rozdział jak na razie jest moim ulubionym ❤
    Biedna Victoria pijany Justin i zakochany gej-Rodrick 😂
    Czekam na nn rozdział i taka Van jak dzis xd

    OdpowiedzUsuń