Oczami Vanessy:
Nasz
dom kompletnie zaszedł syfem! Poważnie, gdzie się nie spojrzy – tam kurz. Nie
długo zacznie nas oblegać jak jakieś cholerne robactwo, a wtedy mogę zapomnieć
o Harrym, chodź i tak już powinnam. Druga randka z Eleanor? No wolne żarty. Ja
bym się z nią nawet na jedną randkę nie umówiła i w dodatku z dopłatą. No może
musiałabym dostać jakieś naprawdę dobre wynagrodzenie, aby iść z nią gdzieś,
tak na przykład 5 milinów? Chociaż to podlegałoby jeszcze dyskusji. W każdym
razie zdziwicie się bądź nie, ale wyjęłam odkurzacz! Musiałam się go nie źle
naszukać najpierw, bo w sumie nigdy nie odkurzałam. Okazało się, że trzymamy go
w piwnicy. Serio, kto trzyma odkurzacz w piwnicy? Ale pewnie to ja wrzuciłam go
pewnego dnia w akcie frustracji. Spytacie, dlaczego ktoś taki jak Vanessa Malik
nie zadzwonił po sprzątaczkę. Cóż… długa historia. Próbowałam, naprawdę, ale
mój cięty język jak zwykle dał o sobie znać.
- Dzień dobry. Z tej
strony Vanessa Malik, tak, ta Vanessa Malik. – roześmiałam się kokieteryjnie.
Może ich sprzątaczką okaże się seksowny Włoch, który będzie mi sprzątał
mieszkanie bez koszulki, a ja będę siedziała na kanapie i udawała, że czytam
vouga? Byłoby bosko! Już zagryzałam wargę, na samą myśl takiego scenariusza.
- Witamy. Chce pani
zamówić obsługę sprzątającą?
- No oczywiście, że
tak! Po co innego bym dzwoniła? – oburzyłam się. Pracują tam idioci czy co?
- W porządku. Na
kiedy?
- No jak najszybciej!
Mamy 9:24, prawda? – powiedziałam szybko zerkając na zegarek na ręce. – Więc
potrzebuje tak za powiedzmy 20 minut.
Usłyszałam śmiech po
drugiej stronie.
- Przykro nam, ale
nasza obsługa jest wolna dopiero za 3 godziny. Ewentualnie może przyjść jutro z
samego rana.
Teraz to ja się
roześmiałam.
- Słucham? Macie
tylko jedną sprzątaczkę?
- Oczywiście, że nie.
Mamy cały pakiet ekspertów od sprzątania, ale jak już mówiłam, wszyscy
zarezerwowani.
- Nawet seksowny
Włoch? – jęknęłam.
- Słucham?
- Chce mi pani
powiedzieć, że nie macie w swoim „super” pakiecie ekspertów, seksownego Włocha?
– nie mogłam wprost w to uwierzyć! Cóż, za kompletny brak zaopatrzenia w
porządnych ekspertów. Przecież nie od dziś wiadomo, że nikt tak nie wysprząta
mieszkania jak seksowny mężczyzna.
- Cóż… obawiam się,
że nie. – kobieta po drugiej stronie słuchawki wydawała się być przerażona
lekko.
- No błagam! Kim wy
jesteście? Na co idą moje pieprzone podatki? Żeby nawet nie mieć w pakiecie
tego co klient wymaga? Kim pani w ogóle jest, aby mówić, że nie macie
seksownego Włocha, który wysprząta nawet najciemniejsze zakamarki w moim mieszkaniu,
bez koszulki. Wie pani co? Gdybym była pani szefową już wyleciałaby pani za
drzwi, jęcząc i płacząc, abym przyjęła panią z powrotem do pracy. Ma pani
szczęście mając takiego szefa, jest naprawdę cierpliwy do pani wybryków! Wie
pani co? W głowie mi się nie mieści, że ja wymagam, a pani nie spełnia moich
próśb. Jestem klientem! Powinna mnie pani traktować jak królową. A ja co? Czuje
się potraktowana gorzej niż pies w schronisku. Na pewno jest pani gruba i
brzydka i nikt pani nie chce. – uśmiechnęłam się sztucznie, szkoda, że tego nie
widziała. – Miłego dnia. – rozłączyłam się z satysfakcją.
Cóż,
teraz widzicie dlaczego nie mogłam zamówić obsługi sprzątającej. Ale jestem
Vanessa Malik, prawda? Nie ma dla mnie rzeczy nie możliwych.
Znajdowałam
się teraz w salonie i naciskałam różnie przyciski w urządzeniu, mając nadzieje,
że trafię na właściwy. Nic z tego. Żaden nie działał. Co za debil robi te
odkurzacze? Ech, na pewno Victoria kupowała.
Ona się na niczym nie zna. Kupiła jakiś trefny i nawet nie sprawdziła czy
działa. Ja nigdy nie mogłabym sobie na coś takiego pozwolić. Oczarowałabym
sprzedawcę moim seksownym uśmiechem tak, że nawet dostałabym zniżkę na 50 %.
-
Co jest? – zapytał Zayn wchodząc do salonu ze szklanką soku w jednej ręce.
-
To jest, że odkurzacz nie działa. Powiedz swojej Victorii, że nie zna się na
urządzeniach i nie powinna już więcej robić zakupów do domu.
-
Ale ten odkurzacz ja kupowałem o ile się nie mylę.
-
No tak. – wywróciłam oczami. – Mogłam się domyśleć. Mam brata idiotę. Puknij
się czasem w ten głupi łeb, o ile w ogóle coś tam jest.
Zayn
się roześmiał. Zmarszczyłam brwi.
-
I kto tu mówi o byciu idiotą? – zapytał podchodząc do gniazdka i wskazując na
niego palcem. – Nie podłączyłaś go do prądu, geniuszu.
Stałam
przez chwilę z otwartą buzią nic nie mówiąc.
-
Ja… byłam wczoraj w klubie. Jeszcze do końca nie wytrzeźwiałam. –
usprawiedliwiłam się, chodź w żadnym klubie nie byłam.
-
Jasne. – mruknął Zayn. W tym momencie ratując mnie tym samym, weszła Vic. Była
bardzo podekscytowana.
-
Zgadnijcie co! – spojrzała na nas wyczekującym wzrokiem.
-
Przeceny na buty do 70 %? – zapytałam.
-
Justin się ujawnił? – powiedział Zayn.
-
Nie. – machnęła nie dbale ręką. – Mała podpowiedź! Zgadnijcie kto będzie zdawał
na prawo jazdy?
-
Justin Bieber? – drążył dalej temat Malik.
-
Twoja ciocia? – spytałam mrużąc oczy, chodź wydawało mi się, że Rita ma prawo
jazdy.
-
Wy tak na serio? – Vic zmarszczyła brwi. – To oczywiste, że ja! – wykrzyknęła
podekscytowana. Oboje z moim bratem wy buchnęliśmy śmiechem. Ona i prawo jazdy.
Taa. Victoria Lawrence zaklinacz Brooklyńskich ulic. Mam nadzieje, że nie zabije
żadnego dziecka. Miałaby problemy i ja też. Byłabym znana jako przyjaciółka
morderczyni dziecka. To nie współgrałoby dobrze z moją rodzącą się karierą.
-
Powodzenia. – Zayn dotknął jej ramienia, wychodząc z salonu.
-
Co to miało znaczyć? – spytała oburzonym tonem Victoria, chodź Malika już nie
było tutaj.
-
Życzył ci powiedzenia. Mój brat jest zawsze przesadnie miły.
-
Uważasz mnie za idiotkę? Umiem wyczuć ironię. – powiedziała zakładając ręce na
klatkę piersiową. – W ogóle co ty robisz z odkurzaczem? – wskazała na niego
palcem. – Dobra, nie odpowiadaj. Nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. – mówiąc
to również opuściła pomieszczenie.
Oczami Victorii:
Udowodnię
im, że dam sobie rade! Zdam to cholerne prawo jazdy, a Zayn i Vanessa będą
mogli mnie pocałować w cztery litery. Na pewno będzie im głupio kiedy dostanę
potwierdzenie, że mogę już legalnie poruszać się samochodem po ulicy. Gdy
wychodziłam z domu natknęłam się na Steva Gomezo. No tak. Czy on codziennie
musi przebywać w naszym domu?
-
Hej Steve. – machnęłam mu ręką.
-
Macie kaszankę? Skończyła mi się, a sklep jest za daleko. – powiedział.
-
Steve! Sklep jest bliżej niż nasz dom. – odpowiedziałam nie wierząc, że jest
takim idiotą. Wychowywano go w dziczy przez wilki?
-
A i tak miałem do was wpaść. – uśmiechnął się.
-
Ty do nas wpadasz codziennie. – powiedziałam. – Nie ważne. Spieszę się. Nie
mamy kaszanki, ale jest kiełbasa.
-
O nawet lepiej, dzięki Van.
-
Jestem Victoria.
-
Jak zwał tak zwał. – machnął ręką i poszedł. Jezu święty. Powiedzcie, że ja
śnię.
***
Siedziałam
właśnie w samochodzie, a obok mnie znajdował się mój instruktor. Okazał się nim
35 – letni mężczyzna był miły i widać było, że zależało mu abym zdała. Dawał mi
wskazówki i wszystko cierpliwie tłumaczył. Jestem pewna, że zdam za pierwszym
podejściem! Pokaże i Vanessie i Zaynowi, że dałam sobie radę. Będzie im na
pewno głupio, że tak mnie wyśmiali.
-
Nazywasz się Victoria Lawrence, prawda? – zapytał mężczyzna.
-
Tak. – potwierdziłam.
-
A wiec Victorio Lawrence dobrze ci idzie, oby tak dalej. – powiedział, a ja
myślałam, że zapiszczę ze szczęścia! Nie mogło być lepiej.
-
Dziękuje panu bardzo. – uśmiechnęłam się. – To wiele dla mnie znaczy.
-
Mówię tylko prawdę.
-
Czyli twierdzi pan, że zdam? – zerknęłam na niego znad kierownicy.
-
To bardzo prawdopodobne. Zobaczymy jak pójdzie ci dalej. – odpowiedział.
Life
is beautiful.
Oczami Vanessy:
Na
poprawę humoru, bardzo często oglądam filmy pornograficzne. Wiem, że to nie
jest nic, czym powinnam się chwalić, ale lubię to robić. Tak było i
dzisiejszego dnia. Zamknęłam się w swoim pokoju i kładąc się na łóżku na
brzuchu, włączyłam laptopa. Wpisałam w wyszukiwarkę moim ulubioną stronkę i
kliknęłam pierwszy link. Hm, na jaki film mam dzisiaj ochotę? – zaczęłam się
zastanawiać. Mówiąc szczerze zaciekawiło mnie jedno zdjęcie. Nie lubię oglądać
obrazków porno, bo nie mogę sobie wyobrazić to tak jak widzę na filmikach, ale
ten chłopak był dziwnie podobny do…
-
Aaa!!! – zaczęłam się drzeć na cały pokój zdając sobie sprawę kto był na tym
zdjęciu. To się nie dzieje naprawdę, prawda? O mój boże. Serce zaczęło mi
szybko walić i praktycznie nie mogłam oddychać. Jak to jest, że o tym nie
miałam pojęcia? No do jasnej ciasnej, jak można było chociaż tego nie wyczuć?
Kiedyś pracowałam przez tydzień jako wróżbitka. – Co robić? Co robić? –
zaczęłam chodzić po pokoju w te i we w te zastanawiając się. W końcu
postanowiłam. Muszę zadzwonić do mojego przyjaciela. Utkwimy w tym razem. –
Halo? Rodrick, przyłaź w trybie natychmiastowym! – krzyknęłam zdenerwowanym
tonem.
-
Van, skarbie, nie mogę. Mam aktualnie maseczkę na twarzy. Załatw to sama. Dasz
radę, buźka. – odpowiedział.
-
Rodrick!! Sos, słyszysz? Sos. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-
Mogłaś tak od razu. Zaraz będę. – odparł rozłączając się.
Oczami Victorii:
Po
kilku godzinach zakończyłam jazdę samochodem. Gdy zatrzymałam się na parkingu
miałam doskonały humor. Chyba nic nie jest w stanie mi go zepsuć.
-
I jak panie instruktorze? Zdałam? – spojrzałam na niego wyczekująco,
jednocześnie uśmiechając się słodko. Byłam pewna, że odpowiedź będzie brzmiała
„Tak!”.
-
Cóż… - zaczął drapiąc się po karku. – Pierwsza część jazdy poszła ci
znakomicie, ale druga część… delikatnie mówiąc zawaliłaś.
Momentalnie
zaschło mi w gardle. Jak to zawaliłam? Na wielkiego anioła! Myślałam, że wygraną
mam jak w banku. Nie mogę nie zdać. Vanessa będzie mnie wytykać palcem jeszcze
przynajmniej przez rok, a przy śniadaniu będzie mówić „Hej Vic. Zgadnij kto nie
zdał na prawo jazdy? Tak, tak ty! Ty nie zdałaś”. Mój boże. Musi być jakiś
sposób, aby zdać! Musi.
-
Jak to zawaliłam? – jęknęłam.
-
W sensie nie zdajesz, rozumiesz, prawda? No chyba, że… - dotknął mojego
policzka. – Zrobisz coś dla mnie cukiereczku.
-
Zrobić co? – spytałam, chodź domyślałam się.
-
Nie udawaj głupiej. – powiedział rozbawionym tonem, a jego ręka zaczęła się
sunąć od mojego ramienia w dół. Przełknęłam głośno ślinę. Chciałam zdać prawo
jazdy, bardziej niż cokolwiek innego, ale nie w ten sposób! Nie jestem jakąś
tanią dziwką.
-
Zabieraj łapy. – syknęłam przez zaciśnięte zęby. Nie jestem jakoś specjalnie
pyskata, ale ten koleś ewidentnie mnie zdenerwował. Chciał mnie wykorzystać?
Błagam. Nie jestem Vanessą. Nie prześpię się z kimś tylko po to aby coś
osiągnąć.
-
Słucham? – mężczyzna wyglądał na zaskoczonego. – Albo zrobisz to co ci każe,
albo nie zdajesz, rozumiesz? A wiem, że bardzo ci na tym zależy. – mówiąc to
zbliżył swoją twarz do mojej z zamiarem pocałowania mnie. Otworzyłam szeroko
oczy. Nie mogłam mu na to pozwolić. Dałam mu więc z liścia w twarz i szybko
otwierając drzwiczki od samochodu wybiegłam z niego. – Wracaj suko! Możesz się
pożegnać z prawkiem! – krzyczał za mną. Jednak ono jakoś mnie w tej sytuacji
nie specjalnie obchodziło. Byłam przerażona i roztrzęsiona. Chciałam się
znaleźć jak najszybciej w domu. Ten dzień niech się w końcu skończy! Biegłam
przed siebie na szpilkach, co było nieco trudne, ale nie chciałam się nad tym
zastanawiać. Łza spłynęła mi po policzku, a ja ją szybko starłam. Nie mogę się
rozkleić przez jednego dupka. Nie jest tego wart. Zachowałam się jak normalna i
porządna dziewczyna i powinnam być z siebie dumna, a ja tymczasem czuje się jak
szmata. Czy naprawdę wyglądam na kogoś kto w ten sposób załatwia sprawy?
Oczami Vanessy:
-
O! Mój! Boże! – krzyknął Rodrick patrząc na ekran mojego laptopa. Ja siedziałam
na łóżku po turecku i posłałam mu spojrzenie typu „teraz mnie rozumiesz”. – Czy
to… czy to jest…
-
Yup. – kiwnęłam głową.
-
Ale on… ale on jest… - jąkał się mój przyjaciel.
-
Dokładnie. Nagusieńki. Widać wszystko. – powiedziałam kiwając przy tym głową. Rodrick
przełknął głośno ślinę. – Hej! Czy ty się ślinisz? Odwal się. Harry jest mój.
-
To nie ja pokazuje swoje klejnoty publicznie! Miej to na uwadze. – odpowiedział
Rodrick.
-
Właśnie. Co mu odbiło, że jego fotka znalazła się na porno stronce? Naćpał się
czy upił? A może lunatykował? – zaczęłam się zastanawiać. Dla mnie to jest nie
pojęte. Patrząc jako osoba bezstronna, a nie napalona kocica, to wydawał się
całkiem porządnym chłopakiem. Tymczasem wychodzi na to, że dorabia sobie na
porno stronkach. Ja rozumiem gdyby zdecydował się na rozbieraną sesję w vougu
albo innym czasopiśmie, ale na takim syfie? Myślałam, że bardziej się szanuje.
-
Sądzisz, że wstał w nocy zrobił sobie zdjęcie, wstawił na porno stronę i
poszedł spać? – odezwał się nagle mój przyjaciel.
-
Masz rację. Bez sensu. A może to sprawka jego byłej? Wiesz, różne świństwa robi
się z zemsty, sama coś o tym wiem. – przyznałam się bezwstydnie.
-
Pytanie brzmi co z tym zrobimy? – Rodrick posłał mi pytające spojrzenie. Ciężko
westchnęłam. Co robić? Co robić?
-
Musimy powiedzieć o tym Harry’emu. – postanowiłam. – I wyjaśnić to.
-
Nie będzie tak wiesz… dziwnie? – zaczął się zastanawiać mój przyjaciel.
-
Dziwne to patrzeć na jego penisa na porno stronce. – odpowiedziałam szczerze.
Oczami Victorii:
Doszłam
do domu cała roztrzęsiona. Nogi mnie piekielnie bolały od tych cholernych
szpilek! Chyba zrobiły mi się odciski. Jednak nie to było najgorsze, ale ten
drań, który myślał, że jeden szybki numerek załatwi sprawę! Powinnam właściwie
iść z tym na policję. On próbował mnie wykorzystać seksualnie. Nie chce sobie
robić problemów. Jestem pewna, że Vanessa zgłosiłaby to do trybunału praw
człowieka, ale ja to nie ona. Jesteśmy zupełnie inne. Czasami się zastanawiam,
jak to się stało, że się przyjaźnimy?
-
I jak? – zapytał Zayn, gdy weszłam do domu wycieńczona. Wzięłam głęboki oddech
zastanawiając się czy mu powiedzieć.
-
Cóż… było… hm, interesująco. – ugryzłam się w język. Jestem nienormalna.
-
Interesująco powiadasz? – Malik uniósł do góry jedną brew.
-
Mój instruktor próbował mnie wykorzystać! – krzyknęłam nagle, a po chwili
zdałam sobie sprawę, co właśnie powiedziałam. Otworzyłam szeroko oczy. Boże,
jestem czasem taką idiotką. Przecież Zayn pójdzie z tym na policję! Nie chce
problemów. – To znaczy… wyobrażał sobie, że mnie wykorzystuje, ale to w gruncie
rzeczy porządny człowiek, wiesz…
-
Co próbował zrobić? – spytał przez zaciśnięte zęby. – Victoria, błagam cię, nie
kręć. Mów prawdę.
-
To nic takiego. Dałam mu w twarz i uciekłam. – powiedziałam wiedząc, że
uciekanie przed prawdą nic nie da.
-
To dupek. Niech no ja się z nim rozprawię. – powiedział tak bojowo, że aż mnie
zaskoczył.
-
Zayn, proszę nie… nie ma takiej potrzeby. – próbowałam go zatrzymać, ale on już
szedł do wyjścia.
-
Jedziemy tam. Pokażesz mi co to za drań.
Westchnęłam.
Jak mus to mus. Jedziemy rozprawić się z bydlakiem!
Oczami Vanessy:
Zapukałam
do drzwi Harry’ego jak każdy kulturalny człowiek, dobra, bez żartów. Zaczęłam
walić w nie jak nienormalna prze okazji drąc się „otwierać! Alarm!” Rodrick stał
obok mnie z lekka przerażony, próbując jakoś mnie uspokoić. Ja jednak byłam nie
ugięta. To zdjęcie mnie zdenerwowało, a jak coś mnie zdenerwuje raz to nie ma
zmiłuj! Po kilku sekundach usłyszałam czyjeś kroki.
-
Musimy sobie coś wyjaśnić pani Styles. – powiedziałam gdy drzwi się otworzyły.
-
Słucham? – zapytał, wyglądał jakby nie wiedział o co chodzi! Ta jasne. Może
jeszcze nie wie, że erotyczne zdjęcie jest na jakieś porno stronie? Next joke,
please.
-
Nie udawaj, Styles. – powiedziałam wchodząc do jego mieszkania. Rodrick
powędrował za mną.
-
Możesz przestać nazywać mnie Styles? – poprosił.
-
Możesz przestać umieszczać zdjęcia swojego penisa na erotycznych stronach? –
wyrzuciłam z siebie na jednym wdechu. Rodrick wyglądał jakby go trafił piorun.
Tak, wiem. Nie powinnam tak z grubej rury, ale Harry mnie wkurzył. Nie dosz, że
dowiaduje się, że dorabia sobie jako gwiazda porno to w dodatku odzywa się do
mnie bezczelnie. No co za człowiek!
-
Co robię? – zapytał.
-
Mam powtórzyć czy ci pokazać? – założyłam ręce na klatkę piersiową.
-
Proszę o pokazanie. – spojrzał na mnie wyzywająco.
-
Proszę bardzo. – odpowiedziałam i poszłam do jego salonu. Laptop stał na
stoliku do kawy, usiadłam więc na kanapie i włączyłam go. Chłopaki przyszli za
mną.
-
O co jej chodzi? – spytał Harry Rodricka myśląc, że nie słyszę. Ha! Mam słuch
doskonały, nic się przede mną nie ukryje.
-
Zaraz zobaczysz. Ale naprawdę nie wiesz? – zdziwił się.
-
Wyobraź sobie, że nie mam pojęcia. – odparł tak przekonująco, że prawie mu
uwierzyłam. Wolne żarty. Nie jestem aż tak naiwna.
-
Proszę, proszę. A czyj to penis? – uśmiechnęłam się cwaniacko odwracając
laptopa w stronę Harry’ego i Rodricka. Mój przyjaciel starał się zakryć oczy,
chodź widziałam, że podglądał. Tak wiem, Harry ma doskonałe ciało, a on nigdy
nie zazna jego dotyku. Jaka szkoda.
-
O mój boże! Dlaczego ten koleś wygląda jak ja?! – krzyknął Harry.
-
Eee, bo to ty? – serio, tak trudno siebie poznać? Miałam go za
inteligentniejszego osobnika.
-
To nie jestem ja! – bronił się. Marnie. Przecież widzę, że to on. Jeszcze ślepa
nie jestem.
-
Nie chcę być nie grzeczny, ale to ty. – wtrącił Rodrick. – Nie widzisz tych
rysów twarzy? Macie takie same.
-
Ależ oczywiście, że to nie ja i jest ku temu dowód! – oświadczył dumnie.
-
Niby jaki? – prychnęłam. Naprawdę, jestem bardzo ciekawa co zamierza
powiedzieć…. Cóż, wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego co za chwilę
miało nastąpić.
-
To proste: nie mam tatuażu na… no wiecie, tym dzyndzlu. – powiedział Styles.
-
Masz na myśli penisa? – spytałam z miną „ty tak serio?”
-
Dokładnie. – uśmiechnął się zwycięsko.
-
Jest tylko jeden haczyk. Skąd mamy mieć pewność, że mówisz prawdę? – teraz to
ja byłam górą. – Nigdy nie widziałam twojego „kolegi”.
Harry
wyglądał na przerażonego. Zagięłam go! Ha, jestem nie pokonania.
-
No błagam. Rodrick, chyba ty mi wierzysz, co? – spojrzał na niego błagalnym
wzrokiem.
-
No wiesz… też nigdy nie miałem okazji go zobaczyć. – mówiąc to podszedł do mnie
i przybił ze mną piątkę. Błąd. Nasza dwójka jest nie do pokonania.
-
Ludzie, no! Zgrywacie się, co? Przecież nie umieściłbym swojego zdjęcia na porno
stronce. Za kogo wy mnie macie? Za aktora porno? Szanuje się. Nie jestem taki.
– bronił się.
-
Tak naprawdę nie wiemy czym się zajmujesz. Równie dobrze możesz tak zarabiać na
życie. – powiedziałam. – Ale, jest tylko jeden sposób aby udowodnić nam, że
mówisz prawdę. – mówiąc to spojrzałam na jego spodnie. – Ściągaj je. –
wskazałam na nie palcem. – No już! Szybciutko. – klasnęłam w dłonie.
-
Jezu nie! – krzyknął zdegustowany.
-
Nie zgrywaj świętej dziewicy. – powiedział Rodrick, a zaraz po tym umilkł. Taa,
też czasem wypowiadam swoje myśli na głos. Nie pierwszy i nie ostatni.
-
Słuchajcie, może załatwimy to w inny sposób?
-
Niby w jaki?
-
Wy tu jesteście od myślenia! – powiedział wręcz zdesperowanym tonem.
-
A więc… - zaczęłam. – Po dłuższym namyśle każe ci zdjąć spodnie. – uśmiechnęłam
się cwaniacko.
-
Dobra. – warknął. A ja myślałam, że się przesłyszałam! Czy zaraz zobaczę jego…
mój boże! Chyba muszę sobie zrobić koktajl, usadowić się wygodnie na kanapie i
proszę, proszę. Tylko podziwiać piękne widoczki i jak mam nadzieje całkiem
duże. Ech, moje myśli są takie zboczone. Dobrze, że tylko ja mam do nich wgląd.
-
Dobra co? – kontynuowałam.
-
Pokażę moje klejnoty, ale tylko Rodrickowi. Jest facetem i będzie mi mniej
wstyd. – powiedział loczek, a ja parsknęłam głośnym śmiechem.
-
Czy ty na pewno wiesz na co się piszesz? To gej! Nie da ci spokoju przez
miesiąc jak zobaczy twój sprzęt. Będzie sobie wyobrażał was razem w łóżku i nie
spocznie póki tak się nie stanie. – powiedziałam.
-
Van, zapomniałaś, że opisujesz swoje marzenia. – odezwał się Rodrick. Co za
wredota! Dobrze, że Harry nie wziął na poważnie naszych docinków. Nadal był
zdania, że pokaże się nago tylko Rodrickowi! Lepszy rydz niż nic, a ja muszę
wiedzieć czy Harry umieszcza swoje nagie zdjęcia na stronach porno czy też nie,
więc się łaskawie zgodziłam. Jestem ciekawa efektów.
Oczami Perrie:
-
Co? No co ty nie powiesz? Serio? – nie mogłam wprost w to uwierzyć! Harry
Styles jest gejem! Największy przystojniak w okolicy lubi innych
przystojniaków! Wierzyć się po prostu nie chce. Dobrze, że Eleanor mi
powiedziała. Oszczędziła mi robienie sobie złudnych nadziei. Zawsze była dla
mnie taka dobra. Aż żałuje, że nie jestem taką wspaniałą przyjaciółką dla niej.
-
Dokładnie. Też byłam w szoku. – odpowiedziała leżąc na leżaku z koktajlem w
dużym kapeluszu, który ochraniał ją przed słońcem. – Jest jeden plus, ta suka
Vanessa nie ma u niego również szans. A ja zawsze mam Louisa, którym powinnam
się zająć, bo jakąś inna szmata mi go zabierze.
-
Mhm, a myślisz, że Zayn nadal jest wolny? – spytałam.
-
Perrie! Skup się! – Eleanor przywróciła mnie do porządku. – Nie mówimy teraz o
tobie i Zaynie tylko o mnie i Harrym. Jedno jest pewne: nie możesz o tym nikomu
powiedzieć. Na razie wiem tylko ja i Harry wiedziałby, że to ja wygadałam się.
Obraziłby się na mnie i już nigdy więcej zapewne by ze mną nie porozmawiał.
-
I tak jest gejem… - powiedziałam. – Nie masz u niego szans.
-
Na jakim ty świecie żyjesz? Najlepszy przyjaciel dziewczyny to gej! Nie
zrezygnuje z takiej okazji. Na pewno pozna mnie ze swoimi innymi kolegami, a
któryś z nich musi być hetero. – uśmiechnęła się.
-
Przecież bujasz się w Louisie… - przypomniało mi się.
-
Serio Perrie? Jesteś aż tak naiwna? Och, moje biedactwo. – pociągnęła za słomkę
sącząc koktajl. Zmarszczyłam brwi. Może jestem naiwna, ale chociaż nie podrywam
kilku chłopaków na raz.
-
Muszę już iść. – stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć czy Zayn nadal jest sam,
bo będzie mnie to dręczyć.
-
Narazka! – Eleanor mi pomachała. Odmachałam jej.
Gdy
wyszłam na ulicę, słońce tak bardzo prażyło, że cieszyłam się, iż wzięłam
okulary przeciwsłoneczne. Jest chyba ze 35 stopni! Usmażyć się można na tym
słońcu. Akurat zobaczyłam Steva Gomezo. Ciekawe czy już wie, że Harry woli
chłopców hm… sprawdźmy jego wiedzę na temat mieszkańców tego miasteczka. Ale
zaraz… czy Eleanor nie zabroniła mi mówić, że Harry jest homo? Cóż, wzruszyłam
ramionami. Skąd będzie wiedziała, że to ja się wygadałam?
-
Hej Steve! Chcesz najnowszą ploteczkę dnia? – zapytałam radośnie.
-
A masz pączka? – spytał.
-
Nie. – odpowiedziałam.
-
A kasę na pączka? – dopytywał.
-
Coś powinnam mieć. – powiedziałam przeszukując kieszenie spodni. Znalazłam
kilka centów, więc mu podałam.
-
To teraz mów, ale szybko, bo muszę kupić pączka.
-
Och, jasne, a więc… czy wiedziałeś, że Harry Styles jest gejem? – powiedziałam
podekscytowanym tonem.
-
Ten nowy jest gejem? Cóż, nie dziwię się.
-
Jak to? – zdziwiłam się.
-
Już kiedy nie chciał skorzystać z usług moich prostytutek doszedłem do wniosku,
że coś musi być z tym chłopakiem nie tak. I już teraz wiem dlaczego.
Oczywiście, że chciał prostytutkę, ale męską. Mogłem mu takie zaproponować.
-
A masz je w pakiecie? – uniosłam do góry brwi.
-
Oczywiście. Są droższe, ale nie wiele. Chcesz skorzystać?
-
Dzięki, ale nie. Ciągle cierpię po niespełnionej miłości.
-
Ach, jasne. Spoko. To ja będę leciał po pączka. – powiedział Steve i tyle go
widziałam. Mam tylko nadzieje, że nie postanowi powiedzieć o tym całej okolicy!
O cholera! Donna. Przecież muszę jej powiedzieć, że Harry jest gejem. Jeśli
dowie się tego nie ode mnie, obrazi się na mnie do końca życia! Lecę.
Oczami Vanessy:
Słyszałam
takie dźwięki jak „woow!” , „jest naprawdę duży”. Serio, Rodrick powinien się
trochę bardziej szanować. Nie wierzę, że wzięłam sobie takiego idiotę za
przyjaciela. Chociaż kocham go najbardziej na świecie i nie zamieniłabym go na
nikogo innego. Wiem, że Zayn to mój brat, ale cóż. Serce nie sługa. Ja traktuje
Rodricka bardziej jak rodzinę. Gdy w końcu Rodri wyszedł z pokoju Harry’ego
wyglądał jakby właśnie zakończył ostry seks. Był zarumieniony i spocony. Co tam
się działo? Nigdy nie marzyłam, aby być Rodrickiem, ale w tej chwili nie
pragnęłam niczego innego.
-
I co? – zapytałam, gdy mój przyjaciel zszedł ze schodów.
-
Zazdroszczę ci tak bardzo. – powiedział. Wyglądał na naprawdę zazdrosnego.
-
Aż tak?
-
Lepiej. – dotknął mojego ramienia. – Znacznie lepiej.
-
Wow. – zdołałam tylko wypowiedzieć. Ja tez sobie zazdroszczę.- A tatuaż? Ma? –
dopytałam.
-
Jezu, nie pamiętam. – odpowiedział. – Tak się podjarałem, że nie zwróciłem
uwagi na ten szczegół. Chyba będę musial tam wrócić i zobaczyć jeszcze raz.
-
Nie ma mowy! – krzyknął Harry zbiegając po schodach i zapinając po drodze
rozporek. – Nie mam żadnego tatuażu.
-
No dobrze, wierzę ci. – westchnęłam. – Ale i tak w przyszłości sama ocenię. –
szepnęłam po cichu do Rodricka, na co ten zachichotał.
Oczami Victorii:
Kiedy
wróciliśmy z Zaynem, po jak się okazało mini bójce, byłam naprawdę pod
wrażeniem tego jak stanął w mojej obronie. Wcześniej tego nie doceniłam, bo
byłam smutna, przerażona i zła, ale teraz zdałam sobie sprawę, że Malikowi musi
naprawdę na mnie zależeć, skoro tak zareagował. Koleś wydawał się być naprawdę
przerażony, a Zayn bojowo nastawiony do walki. Powiedział, że jak jeszcze raz
postanowi skrzywdzić jakąkolwiek dziewczynę, nie tylko mnie to znajdzie go i
nie ukryje się przed nim!
-
Nie znałam cię od tej strony. – powiedziałam ze śmiechem.
-
Ja siebie też nie, szczerze mówiąc. – odpowiedział.
-
Dziękuje. Dziękuje za to, co dla mnie zrobiłeś. Nikt nigdy…
-
Daj spokój. – machnął nie dbale ręką ze śmiechem. Och, gdyby on wiedział, ile
to dla mnie znaczy… Teraz jestem praktycznie pewna, iż mu się podobam. Jeśli
nadarzy się odpowiednia chwila, powiem mu o swoich uczuciach, a wtedy przekonamy
się czy miałam rację.
_______________________________________________________________
Victoria powinna być z Zaynem? :) To co mam w planach dalej, może was nieco zaskoczyć haha
Zamierzam też bardziej rozwinąć wątek Rodricka, ale bałam się, że jak już zacznę to będzie go za dużo :)